Avallon napełnił drugą kieszeń

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2013-01-16 00:00

Łódzcy zarządzający, którzy zainwestowali 50 mln EUR z pierwszego funduszu, dostali do dyspozycji kolejny — o 10 mln EUR większy

Łódź była już stolicą polskiego włókiennictwa i polskiej kinematografii — teraz rodzimego fundusz Avallon chce uczynić ją centrum inwestycji w małe i średnie przedsiębiorstwa. Specjalizujący się w wykupach menedżerskich łódzka firma private equity od 2007 r. zainwestowała 50 mln EUR z pierwszego funduszu. Teraz rusza do akcji z drugim — pod nazwą Avallon MBO II — w którym ma 60 mln EUR (czyli blisko 250 mln zł).

— Zbieraliśmy te pieniądze prawie rok. Myśleliśmy, że uda się szybciej, ale rynek jest trudny — obecnie w Europie przeciętny okres powoływania funduszy trwa ponad dwa lata. Przekonywanie inwestorów zza oceanu utrudniają sytuacja w strefie euro i makroekonomiczne wyniki Polski — mówi Tomasz Stamirowski, partner zarządzający Avallon.

Z pomocą EBOR

Łodzianie mają nadzieję, że do nowego funduszu uda się jeszcze dosypać grosza — w myśl podpisanych umów jego wartość będzie można podnieść do maksymalnie 120 mln EUR.

— Jeszcze w tym roku planujemy zwiększenie kwoty funduszu do 107 mln EUR. Istotny udział ma w nim Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju (EBOR), który wyłożył 15 mln EUR. Dużym inwestorem są też m.in. fundusze zarządzane przez Akina Partners — mówi Tomasz Stamirowski.

Pierwszych inwestycji Avallon MBO II można spodziewać się już w drugim kwartale tego roku. — W czterech spółkach — o obrotach rzędu 100 mln zł każda — przeprowadziliśmy badania wyników. Są to firmy z szeroko pojętego sektora zdrowia i rynku FMCG, głównie z Polski. Mamy też jednak na oku trzy czeskie spółki. Dostajemy również sporo ofert z krajów bałtyckich, zwłaszcza z Łotwy — mówi Tomasz Stamirowski. Do tej pory Avallon zainwestował w osiem spółek i wyszedł tylko z jednej inwestycji — produkująca wafle ryżowe spółka Good Food trafiła w ubiegłym roku pod skrzydła Resource Partners.

— Z większości inwestycji pierwszego funduszu będziemy wycofywać się nie wcześniej niż w 2014 r. — przede wszystkim sprzedając spółki inwestorom branżowym. W niektórych przypadkach możemy rozważyć giełdę jako metodę wyjścia. Nie wykluczamy IPO czeskiego AG Foods (zajmuje się produkcją i sprzedażą napojów rozpuszczalnych), które potrzebuje dodatkowego kapitału na rozwój — mówi Tomasz Stamirowski.

Avallon ma w portfelu jeszcze m.in. produkujące sery Ceko, przetwarzające i dystrybuujące ryby Limito czy Medort, dostawcę sprzętu ortopedyczno-rehabilitacyjnego. Kontroluje też 48 proc. akcji notowanej na NewConnect Organic Farmy Zdrowia.

Ja mam, ty masz…

Przy okazji tworzenia drugiego funduszu łodzianie chcą rozkręcić Klub menedżerów Avallon — będą zachęcali zaprzyjaźnionych członków kadry zarządzającej polskich przedsiębiorstw do wspólnego inwestowania. — Dajemy sobie czas do września na przekonanie partnerów do zainwestowania w fundusz od 100 do 400 tys. zł. Pieniądze mamy — sami dołożyliśmy do funduszu 16 mln zł, głównie pochodzących z ubiegłorocznej sprzedaży pakietu akcji Zetkamy — mówi Tomasz Stamirowski.

Zdaniem Piotra Millera, partnera w Avallonie, menedżerowie w Polsce często angażują się w projekty business angel, inwestując w — często ryzykowne — start-upy.

— Chcemy ich przekonać, że można też wyłożyć pieniądze wspólnie z silnym partnerem na inwestycje w zupełnie innej skali i w przewidywalnej branży — przekonuje Piotr Miller. Avallon — zgodnie z zapowiedziami Tomasza Stamirowskiego — ma być liderem pod względem inwestycji w grupie małych i średnich firm, gdzie konkurencja jest mniejsza, bo dużym międzynarodowym inwestorom brakuje rozeznania.

— Oczywiście chcemy być też liderem segmentu wykupów menedżerskich. Pomysł na trzeci fundusz już jest — mówi partner zarządzający Avallon.

OKIEM EKSPERTA

Słowa trzeba przekuć w czyny

MACIEJ CIEŚLAK

partner zarządzający Holon Consultants

O transakcjach MBO w Polsce dużo się mówi, ale — przynajmniej na razie — mało się dzieje. Paradoksalnie — barierą w rozwoju tego rynku jest deficyt zdeterminowanych i sprawnych menedżerów, którzy byliby w stanie poświęcić na taki projekt nie tylko znaczną część własnego majątku, ale przede wszystkim czas — minimum 5-7 lat ciężkiej pracy. Sprawy nie ułatwiają banki — trudno jest bowiem menedżerom pozyskać tani i sensownie zabezpieczony kredyt na takie transakcje. Przede wszystkim jednak brakuje edukacji — w Polsce jest wielu menedżerów koło czterdziestki, którzy mogliby się zdecydować na MBO, ale nie wiedzą nawet, że można to robić wspólnie z inwestorami typu private equity.