Stany Zjednoczone przestaną być potęgą finansową
Plan Paulsona ma wiele wad, ale w tej chwili nie ma lepszej alternatywy — uważają ekonomiści. Dlatego zostanie przyjęty.
Kryzys na rynku finansowym ma się coraz lepiej — kolejne banki ogłaszają, że są w tarapatach i potrzebują kolejnych zastrzyków gotówki. Zdaniem amerykańskich władz monetarnych, wyjściem jest przyjęcie odrzuconego w poniedziałek planu ratunkowego wartego 700 mld USD. Pieniądze będą przeznaczone na wykup toksycznych aktywów. Czy to uratuje branżę finansową?
— Mało prawdopodobne, że tak się stanie. Plan to jeden z najgorszych pomysłów, ale nie ma innego — uważa Krzysztof Rybiński, partner Ernst Young.
Podobnego zdania jest George Soros, słynny inwestor giełdowy, który mówi, że mimo wielu niedociągnięć plan Paulsona jest obecnie jedynym kołem ratunkowym.
— Jego zaletą jest to, że po zatwierdzeniu rynki finansowe wrócą na właściwy tor — tłumaczy George Soros.
Zdaniem wielu ekonomistów, 700 mld USD proponowane przez Rezerwę Federalną to znacznie za mało.
— Może okazać się, że za dwa, trzy miesiące będzie potrzebny kolejny plan Paulsona — prognozuje Ryszard Petru, główny ekonomista Banku BPH.
— Jakie będą ostateczne skutki kryzysu i kiedy się on zakończy, tego nikt nie jest w stanie przewidzieć. Jedno jest pewne — USA po zakończeniu kryzysu stracą dominującą pozycję na rynku finansowym. Bardzo możliwe, że odbiorą ją kraje azjatyckie z Chinami na czele — mówi Christoph Rosenberg, przedstawiciel Międzynarodowego Funduszu Walutowego na region środkowej Europy i krajów bałtyckich.
Dla inwestorów jednak ważniejsze jest to, co dzieje się teraz — wypatrują zatwierdzenia planu ratunkowego.
Zdaniem Ryszarda Petru, rząd USA powinien jak najszybciej przyjąć plan, bo zwlekanie może przynieść kolejne bankructwa. Nad Wisłą nie powinniśmy jednak obawiać się skutków kryzysu, takich jak w USA czy zachodniej Europie. To wynik wstrzemięźliwości.
— Przez powolność wprowadzania innowacji Polska jest opóźniona w porównaniu z Europą Zachodnią, ale w obecnej, kryzysowej sytuacji jest to nasz plus — uważa Ryszard Petru.
Podobnego zdania jest Stanisław Gomułka, główny ekonomista Business Centre Club, który podkreśla, że jeśli chodzi o banki, to w Polsce sytuacja jest dużo bezpieczniejsza niż w większości krajów świata, w tym najbardziej rozwiniętych.
— Praktycznie jest niemożliwe, by Polacy mogli stracić oszczędności — uspokaja ekonomista Business Centre Club.
Jedynym skutkiem kryzysu w Polsce może być podrożenie pożyczek oraz to, że inwestorzy zagraniczni zniechęcą się do inwestowania.