Jesienne wybory samorządowe w Polsce nie będą miały większego wpływu na rynki finansowe, ale za to referendum w Irlandii dotyczące ratyfikacji Traktatu z Nicei - znaczny, twierdzą analitycy. Od wyniku referendum może, chociaż prawnie nie musi, zależeć data rozszerzenia Unii Europejskiej (UE).
Premier Leszek Miller ogłosił w środę, że pierwsza tura wyborów samorządowych odbędzie się 27 października, a druga 10 listopada. W wyborach tych Polacy po raz pierwszy będą wybierać bezpośrednio prawie 2000 wójtów, burmistrzów i prezydentów miast.
Wtedy też będzie się toczyć debata parlamentarna nad budżetem na 2003 rok.
„Wydaje mi się, że sprawa budżetu zostanie przesądzona dużo wcześniej. Rząd przedyskutuje budżet prawdopodobnie na następnym posiedzeniu Rady Ministrów w nadchodzący wtorek i to, co zobaczymy po tej dyskusji, nie będzie się różniło od wersji finalnej, przyjętej później przez parlament” - powiedział Marcin Mróz, ekonomista Societe Generale.
Nie oznacza to, że w debacie sejmowej nie będzie pomysłów zwiększania wydatków na przeróżne cele i sztucznego zwiększania poziomu dochodów.
„Rzeczywiste zmiany do projektu Ministerstwa Finansów są jednak mało prawdopodobne” - zaznaczył Mróz. „Będzie to budżet stabilny i uspokajający rynki” - dodał.
Rynki finansowe będą więc zdaniem ekonomisty bardziej wrażliwe na kwestie związaną z integracją Polski z UE, a w szczególności na referendum w Irlandii, które może opóźnić rozszerzenie UE.
Nie ratyfikowany jeszcze przez Irlandczyków Traktat z Nicei dostosowuje unijne instytucje do przyjęcia 12 kandydatów. Jeśli poszerzenie Unii ma nastąpić w 2004 roku, ratyfikacja powinna zakończyć się w tym roku.
„A każdy ewentualny sygnał opóźnienia wejścia Polski do EU oznaczać może wzrost rynkowych stóp procentowych i spadek wartości złotego" - napisano w raporcie Banku Pekao SA z 22 sierpnia.
Problem referendum irlandzkiego jest natury politycznej, nie prawnej, jak ISB dowiedziała się z wiarygodnego źródła związanego z negocjacjami akcesyjnymi. W przypadku gdyby Irlandczycy zagłosowali na jesieni przeciw traktatowi z Nicei - tak, jak to już raz zrobili w referendum 7 czerwca 2001 roku, nie miałoby to tak naprawdę żadnych podstaw prawnych opóźnienia czy też zablokowania rozszerzenia Wspólnoty.
Istnieje jednak olbrzymia bariera polityczna. W przypadku sprzeciwu Irlandczyków, przeciwnicy rozszerzenie mieliby argument w ręku, zwiększając drastycznie presję na Unię, aby ta nie śpieszyła się tak bardzo z przyjęciem nowych członków, uważa źródło ISB. Szczególnie kiedy kampania Komisji Europejskiej w Irlandii przed referendum bazuje właśnie na czynniku "szantażu politycznego" – "jeśli zagłosujesz przeciw, to znaczy, że jesteś przeciw tworzeniu historii, gdyż uniemożliwiasz rozszerzenie Unii Europejskiej".
Karolina Słowikowska