Największy wzrost wydajności pracy w ostatnich ośmiu latach w grupie państw kandydujących do UE wystąpił w Polsce - powiedziała Radiu Wolna Europa jedna z autorek najnowszego raportu Międzynarodowej Organizacji Pracy (MOP).
"Największy przyrost wydajności pracy w ostatnich ośmiu latach można zaobserwować w Polsce, zarówno, jeśli mierzyć go w przeliczeniu na roboczogodzinę, jak i na robotnika. Dynamika wzrostu sięga 5 proc. rocznie, co jest rzeczywiście wyjątkowe" - powiedziała Dorothea Schmidt.
Schmidt ocenia, że w tym samym czasie wydajność pracy rosła w Słowacji o 4 proc. rocznie, a w Czechach o 2 proc. w przeliczeniu na pracownika i 2,6 proc. na roboczogodzinę. Porównywalny wskaźnik dla UE wynosił 1,3 proc.
Z opublikowanego w tych dniach raportu MOP wynika, że pracownicy w krajach Europy Środkowo-Wschodniej wciąż pracują dłużej. W przypadku Czech i Słowacji jest to blisko 2 tys. godzin rocznie podczas, gdy w USA i w Japonii jest to 1.850 godzin.
Mimo dłuższego czasu pracy i rosnącej wydajności pracy, pracownicy w państwach Europy Środkowo-Wschodniej wciąż pracują mniej wydajnie. Raport MOP ocenia, że pracownik w Polsce w czasie godziny pracy wytwarza tylko 1/3 tego, co pracownik w Niemczech.
Według Schmidt tę dysproporcję można wyjaśnić tym, że pracownicy w Polsce pracują w oparciu o przestarzałe technologie i maszyny, ich praca jest gorzej zorganizowana. Jeśli pracują przy tym więcej godzin, to wydajność w przeliczeniu na pracownika jest wyższa.
"Wprawdzie roczna dynamika wzrostu wydajności pracy rośnie szybciej w krajach postkomunistycznych niż w UE, to jednak proces dościgania zachodzi wolniej" - powiedziała Schmidt.
Jej opinii nie podziela inny ekonomista, analityk regionu Europy Środkowo-Wschodniej z Wiednia Peter Havlik. Ocenia on, że wydajność pracy w krajach postkomunistycznych sięga 50 proc. przeciętnej w krajach Piętnastki. Uważa też, że proces dościgania przyspieszył w ostatnich latach, a nie zwolnił.
"Większość państw tego regionu nadal restrukturyzuje zakłady pracy, w których są niewykorzystane rezerwy poprawy efektywności. Spada także zatrudnienie. Te czynniki oznaczają, że wydajność pracy rośnie nawet w szybszym tempie niż produkcja" - powiedział.
Havlik uważa też, że duże dysproporcje w wydajności pracy pomiędzy różnymi sektorami gospodarki i wejście zagranicznego inwestora powodują, iż wydajność pracy w zakładach Skody w Czechach, Volkswagena na Słowacji lub Opla na Węgrzech nie różni się od wydajności pracy w macierzystych zakładach, np. w Austrii.