Polskie firmy, które otrzymają kontrakty w Iraku, muszą pamiętać, że na tamtym rynku będą działać na zasadach określonych przez prawo amerykańskie - powiedział w poniedziałek w Warszawie partner w londyńskiej kancelarii Dewney Ballantine, Richard Romnery.
Wielka amerykańska kancelaria prawna Dewney Ballantine, która działa również w Polsce, postanowiła przekazać polskim firmom, zainteresowanym irackimi kontraktami, swoje uwagi na temat warunków, w jakich przyjdzie im działać.
"To bardzo trudne wyzwanie. W Iraku zniszczona jest infrastruktura, nie działa system bankowy, na 100 osób przypadają trzy linie telefoniczne, do internetu ma dostęp 12 tys. osób na 24 miliony Irakijczyków - powiedział Romnery.
Jego zdaniem, żaden system prawny w Iraku nie istnieje. "Nawet w konstytucji znajdują się zapisy, z których wynika, że żadne złoża naturalne nie mogą znajdować się w prywatnych rękach, że w kraju nie może inwestować nikt, kto nie jest Arabem - powiedział Romnery.
Zdaniem specjalistów Amerykańskiej Izby Adwokatów, budowa irackiego systemu prawnego potrwa ok. 10 lat. Jak ujawnił Romnery, wspólnie z Amerykanami nad stworzeniem irackiego prawa pracuje grupa prawników - emigrantów z Iraku.
Gaby Abdelnour z firmy JP Morgan Chase powiedział, że dopóki nie powstanie iracki system finansowy, trzeba będzie ustanowić arbitraż poza Irakiem, zaś finansowanie inwestycji będzie się odbywać za pomocą akredytyw zagranicznych.
Abdelnour powiedział jednak, że mimo parasola ochronnego w postaci obecności wojsk koalicyjnych i amerykańskiego systemu prawnego w irackich kontraktach "trzeba będzie być ostrożnym".