Prezes NBP Leszek Balcerowicz zwrócił się w liście do marszałka Sejmu Marka Jurka o reakcję na wypowiedzi posłów, które określił jako "kampanię pomówień" - poinformowało w środę biuro prasowe Narodowego Banku Polskiego.
"Mam nadzieję, że pan Marek Jurek stanie w szeregu tych, którzy będą bronić prawdy przed propagandą pomówień, kłamstw, przeinaczeń i fałszywych oskarżeń. Uważam, że ważne funkcje państwowe moralnie do tego zobowiązują" - powiedział w środę PAP prezes NBP.
Balcerowicz zaprzeczył w liście m.in. tezie o konflikcie interesów, który miałby go dotyczyć. Jego zdaniem użycie terminu "fundacja Balcerowiczów" w odniesieniu do Centrum Analiz Społeczno - Ekonomicznych (CASE) jest manipulacją, sugeruje bowiem, że Instytut jest zarządzany przez niego oraz jego żonę. "Nie działam faktycznie w żadnych organach CASE od 1997 roku" - stwierdził.
W poniedziałek komisja śledcza ds. banków i nadzoru bankowego zdecydowała, że w pierwszej grupie świadków znajdzie się prezes NBP. Komisji chodzi o wyjaśnienie potencjalnego konfliktu interesów między pełnieniem funkcji przewodniczącego Komisji Nadzoru Bankowego przez Leszka Balcerowicza, a jego rolą jako fundatora Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych (CASE).
Przewodniczący komisji Artur Zawisza wyjaśniał jeszcze w piątek w radiowej "Trójce", że komisja, jako organ ustawowy, ma nie tyle stwierdzać powszechnie znane fakty, ale dokonać "publicznej oceny", czy w tej sprawie miał miejsce konflikt interesów.
"Szczytem kampanii pomówień jest rozpowszechnianie przez A.Zawiszę za pośrednictwem +Życia Warszawy+ (...) fałszywego oskarżenia o moim rzekomym udziale w przyjmowaniu korzyści majątkowych przy prywatyzacji banku Pekao S.A. kupionego przez UniCredito" - napisał Balcerowicz w liście do Marszałka Sejmu.
Chodzi o informację "Życia Warszawy", że do Zawiszy dotarła notatka sugerująca, iż przy prywatyzacji Pekao SA w 1999 r. mogło dojść do wręczenia łapówki w wysokości kilkudziesięciu milionów dolarów. "Targu mieli dobić Leszek Balcerowicz (wówczas wicepremier i minister finansów - PAP), Alicja Kornasiewicz (ówczesna wiceminister skarbu) i nieżyjący już oficer WSI (Stanisław Jan Szczęsny)" - podało w sobotę "ŻW".
W liście Balcerowicz przypomniał, że zwrócił się do prokuratury o wszczęcie postępowania przygotowawczego w tej sprawie.
Zwrócił się także do wydawcy "ŻW" o odpowiedź w sprawie "haniebnego artykułu" tej gazety, sugerującego, że Balcerowicz miał wziąć łapówkę przy prywatyzacji banku Pekao SA. Wydawca gazety nie komentuje na razie pisma prezesa NBP.
We wtorek Zawisza napisał w oświadczeniu, przesłanym w związku z - jak to określił - "kampanią oszczerstw prezesa Narodowego Banku Polskiego", że jego wypowiedzi dla "Życia Warszawy" nie zawierają zarzutu wobec prezesa NBP.
"Leszek Balcerowicz kłamie. Twierdzi notorycznie, iż został przeze mnie oskarżony o popełnienie przestępstwa natury korupcyjnej. Tymczasem moje wypowiedzi cytuje +Życie Warszawy+ z 19-20 sierpnia i nie zawierają one żadnego zarzutu wobec niego. Oba moje cytaty są łatwo dostępne i tylko kłamca może twierdzić, że zawierają zarzut wobec kogokolwiek" - stwierdził Zawisza w oświadczeniu.
Jako fałszywe Zawisza określił zawiadomienie, które Balcerowicz skierował do prokuratury. "Leszek Balcerowicz fałszywie oskarża. Składa zawiadomienie do prokuratury w mojej sprawie, które jest całkowicie fałszywe i jego autor musi o tym wiedzieć. W ten sposób to zachowanie Leszka Balcerowica wyczerpuje znamiona przestępstwa z art. 212 KK dotyczącego fałszywych oskarżeń" - ocenił szef komisji. Zdaniem Zawiszy, Balcerowicz zastrasza komisję śledczą i jej przewodniczącego.