Na koniec czerwca banki w Polsce miały ulokowane w obligacjach skarbu państwa 622 mld zł, natomiast 428 mld zł wynosiła wartość kredytów udzielonych firmom - wynika z danych Narodowego Banku Polskiego. Choć ostatnio dało się zauważyć wyraźne przyspieszenie akcji kredytowej, to apetyt państwa na finansowanie jest wciąż większy niż apetyt firm. W ciągu miesiąca portfel obligacji wzrósł o 15 mld zł, a kredytów firmowych o 10 mld zł. Niewiele wskazuje, by ta struktura mogła się zmienić, bo potrzeby pożyczkowe państwa są ogromne i przekraczają 300 mld zł rocznie, z czego ponad połowę finansują polskie banki.
Polska wyróżnia się pod tym względem na tle innych państw. Z danych Europejskiego Nadzoru Bankowego (EBA) wynika, że tylko w bankach dwóch krajów UE obligacji skarbowych w relacji do kredytów dla firm jest więcej: w Portugalii i na Malcie. W przeciętnym kraju europejskim na każde euro obligacji przypada 1,6 euro kredytu. W Czechach i na Węgrzech, z którymi często się porównujemy, jest to 1 euro, w Niemczech 2 euro (chodzi o relację, nie jednostkę rozliczeniową). W Polsce 0,7.
Dwa spojrzenia
W wielu analizach pojawia się opinia, że dług publiczny wypycha kredyt dla firm: banki śpią na bezpiecznych obligacjach i nie mają bodźców do finansowania inwestycji. Ludwik Kotecki, członek Rady Polityki Pieniężnej, mówił w majowym wywiadzie dla Money.pl: „Efekt wypychania kredytu w gospodarce występuje w momencie, kiedy fiskus się zapożycza nadmiernie i oszczędności, zamiast finansować inwestycje prywatne, finansują deficyt finansów publicznych. Mieliśmy ponad 6 proc. deficytu w 2024 r., podobnie ma być w tym roku”.
Jednocześnie wielu ekonomistów jest przekonanych, że taki efekt nie może występować.
- Moim zdaniem efektu wypierania kredytu dla firm przez emisję obligacji nie ma albo ten efekt jest bardzo marginalny. Jeśli bank miałby dziś wybór: kredyt czy skarbówka, to moim zdaniem wybierze kredyt. Przyczyn, dlaczego nie ma więcej kredytu, upatrywałbym w popycie - mówi Łukasz Jańczak, zastępca dyrektora departamentu analiz w Erste Securities.
Podobnie widzi to dr Michał Możdżeń z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, który proponował niedawno obłożenie banków podatkiem od nadmiarowych zysków.
- Żeby bronić tezy o wypychaniu, należałoby uzasadnić, że pod wpływem zwiększonego finansowania długu publicznego zmienia się jakoś profil ryzyka preferowany przez banki. Że zadowalają się one jakimś poziomem zysków i wolą uzyskiwać je przy niższym ryzyku portfela. Moim zdaniem zupełnie nie tak działają przedsiębiorstwa finansowe. Jeśli pojawia się wniosek kredytowy, a możliwości finansowania firmy nie są podane w wątpliwość, to struktura aktywów w bilansie banku nie ma wpływu na decyzję o udzieleniu kredytu - Michał Możdżeń.
Aczkolwiek przyznaje on, że konstrukcja podatku bankowego może zaburzać decyzje o alokacji finansowania, ponieważ podnosi oprocentowanie kredytów inwestycyjnych w stosunku do obligacji. Podatek wynosi 0,44 proc. od aktywów (w tym kredytów), ale wyłączone są z niego obligacje. Tym samym wypychanie może odbywać się nie przez ograniczenia związane z kapitałami banków i bilansem, ale z powodu zmian relatywnej atrakcyjności poszczególnych aktywów.
Banki zacisnęły pasa
Za tezą o negatywnym wpływie akumulacji obligacji na kredyt dla firm może przemawiać fakt, że od momentu wprowadzenia podatku bankowego w 2016 r. i tym samym zwiększenia popytu na obligacje skarbowe ze strony polskich banków dało się zauważyć wyraźne zaostrzenie polityki kredytowej banków wobec firm.
Z ankiety prowadzonej regularnie przez NBP wśród uczestników komitetów kredytowych wynika, że od 2016 r. kryteria kredytowe wobec firm były zaostrzane bardziej niż w poprzedniej dekadzie. Średni wskaźnik kryteriów kredytowych (jest to średni odsetek netto banków luzujących (+) lub zacieśniających (-) politykę kredytową w jednym kwartale) przed 2016 r. wynosił -4 proc., a od 2016 r. -10 . I to mimo faktu, że przed 2016 r. wystąpił większy kryzys finansowy na świecie niż po 2016 r.
W 2016 r. widać też było zmianę trendu w stopie zadłużenia kredytowego firm w Polsce. Przed wprowadzeniem podatku bankowego relacja kredytu do PKB systematycznie rosła, potem systematycznie się zmniejszała. Dlatego rok 2016 stanowi ważną cezurę, to od tamtego okresu zaczęła zmieniać się struktura finansowania gospodarki. Firmy zmniejszały dług, rząd go zwiększał. Gospodarka jako całość w relacji do świata zewnętrznego nie zwiększała zobowiązań.
Międzynarodowy Fundusz Walutowy w analizach dotyczących Polski wskazuje, że może istnieć problem ograniczonej dostępności kredytu dla niektórych segmentów sektora przedsiębiorstw. W styczniu pisał: „Podatek od aktywów stwarza niekorzystną sytuację podatkową dla kredytów sektora prywatnego. Badania wskazują, że po wprowadzeniu podatku banki zmniejszyły o połowę wzrost kredytów dla sektora niefinansowego”.
Z badań Europejskiego Banku Inwestycyjnego wynika, że w Polsce 20 proc. firm wskazuje na brak finansowania jako czynnik ograniczający inwestycje, średnio w UE jest to 17 proc., a w USA tylko 4 proc. Ta dysproporcja między Polską a innymi krajami jest jeszcze większa w przypadku małych i średnich firm. Możliwe, że niektóre nie idą po kredyt, bo wiedzą, że nie spełniają warunków do jego otrzymania, a banki interpretują to jako brak popytu.
Więcej obligacji to… więcej kredytu
Jednak rok 2016 mógł przynieść zmiany w trendach kredytowych z wielu innych powodów niż podatek bankowy. To był rok dużych zmian politycznych w Polsce, na pewien czas agencja S&P zredukowała rządowi rating, wśród niektórych inwestorów zagranicznych pojawiła się zwiększona awersja do ryzyka wobec naszego kraju. To mogło się przełożyć na apetyt banków na podejmowanie ryzyka.
Przeciwko tezie, że obligacje wypychają kredyt, przemawia fakt, że banki najmocniej zwiększające portfele obligacji średnio najbardziej powiększają też akcję kredytową. W latach 2019-24 wśród banków giełdowych te, które zanotowały wyższy od mediany przyrost obligacji, zwiększyły kredyt o 24 proc. A te poniżej mediany – o 17 proc. Gdyby papiery skarbowe zastępowały kredyt, ta korelacja powinna być raczej odwrotna.
Co więcej, podobną relację obserwujemy, porównując ze sobą państwa Unii Europejskiej. Te o największym przyroście papierów rządowych w bilansach banków zanotowały też, średnio rzecz biorąc, większy od średniej przyrost akcji kredytowej dla firm. Pod względem przyrostu portfela obligacji w bankach osiem krajów UE zanotowało większą dynamikę niż Polska w latach 2019-24, a jednocześnie pod względem dynamiki kredytu dla firm siedem krajów jest powyżej Polski. Kredyt w Polsce rośnie, tylko wolniej niż PKB. Można by wręcz próbować postawić śmiałą tezę o wpychaniu kredytu – szybszy przyrost długu publicznego powiększa PKB, a to podbija inwestycje. Gdyby nie ten efekt, popyt na kredyt mógłby być jeszcze mniejszy niż jest.
Wypychanie tylko w wyjątkowych warunkach
Jeżeli proste statystyki mogą prowadzić do sprzecznych wniosków – raz pokazują wypychanie, innym razem nie – można odwołać się do wyników badań naukowych na świecie. Jest sporo analiz, które wskazują, że przyrost obligacji w portfelach banków może blokować akcję kredytową, ale tylko w mniej rozwiniętych krajach lub w kryzysowych sytuacjach.
"Dowody wskazują, że istnieje znaczący efekt wypierania kredytów prywatnych przez pożyczki rządowe zaciągane w bankach krajowych" – wskazywali w badaniu z 2009 r. naukowcy z George Washington University (Subika Farazi, M. Shahe Emran). Ich zdaniem wzrost potrzeb pożyczkowych państwa może skutkować groźnym „lenistwem” sektora finansowego („lazy banks”) – banki chętniej inwestują w bezpieczne obligacje skarbowe, niż w obciążone większym ryzykiem kredyty dla firm. Obliczyli oni nawet, że wzrost zadłużenia państwa o 1 USD ogranicza kredyt dla sektora prywatnego o 1,40 USD. Tylko że ich badanie dotyczy krajów rozwijających się. Wypychaniu kredytu przez obligacje mogą sprzyjać słabe instytucje rynku kredytowego, słabość otoczenia regulacyjnego i administracyjnego. Polska dawno pozbyła się tych przywar.
Naukowcy w licznych badaniach są właściwie zgodni, że duża ekspozycja banków na dług publiczny staje się obciążeniem w sytuacji bankructwa państwa. Wtedy faktycznie niewypłacalność przekłada się na ograniczenie kredytowania dla firm, co ogranicza zdolności inwestycyjne firm.
Dwaj naukowcy z Uniwersytetu Bocconi – Stefano Rossi i Nicola Gennaioli – zbadali wpływ ekspozycji banków na dług publiczny w czasie kryzysów zadłużeniowych. Stwierdzili, że banki posiadające obligacje skarbowe notują wtedy niższy wzrost kredytu niż banki, które nie posiadają obligacji. „Niebezpieczny uścisk między bankami a ich rządami odgrywa kluczową rolę podczas niewypłacalności państw” – stwierdzają. W momencie niewypłacalności państwa banki z dużą ekspozycją na dług publiczny ograniczają kredyt dla sektora prywatnego, ograniczając firmom dostęp do finansowania. Takie zjawisko wystąpiło w Europie w czasie kryzysu zadłużeniowego.
Narodowy Bank Polski prezentuje jednoznaczne stanowisko. Stwierdza w swojej analizie, że „wzrost udziału obligacji skarbowych i obligacji gwarantowanych przez Skarb Państwa w aktywach banków uniwersalnych do 25 proc. nie był oznaką wypierania kredytów dla sektora prywatnego, ale raczej wynikiem zbieżności niskiego popytu na kredyty i silnego wzrostu depozytów sektora niefinansowego”. Zdaniem NBP wypieranie kredytów zazwyczaj wynika z niedoborów kapitału w sektorze bankowym. Tymczasem zdaniem NBP w Polsce „banki dysponują wystarczającym kapitałem i płynnością finansową, aby finansować gospodarkę”.
1.
2.
Romain Bouis, “Banks’ Holdings of Government Securities and Credit to the Private Sector in Emerging Market and Developing Economies”, IMF Working Paper No. 2019/224
3.
4.
5.
Narodowy Bank Polski, “Key changes in the Polish financial system in recent years”, BIS Papers No 148, Bank for International Settlements, wrzesień 2024