- Rozumiem stanowisko rządu. Ze smutkiem konstatuję, że ambitny plan wzbogacenia polskiego rynku kapitałowego się nie powiódł, i byłbym ostatnim, który rzuci kamień w ministra Rostowskiego - mówi Marek Belka w weekendowym wydaniu "Gazety Wyborczej".

Były premier, a obecnie prezes Narodowego Banku Polskiego skomentował ostatnie posunięcia rządu Donalda Tuska w sprawie OFE. Przyznał, że należał do zwolenników systemu. Co się zmieniło?
- Byłem zwolennikiem OFE, choć nie byłem w pierwszym szeregu. Ale gdybyśmy utrzymali ten stan, który istniał w latach 1999-2010, to przez kilkadziesiąt lat, gdzieś do 2050 r., musielibyśmy zmniejszyć wydatki państwa o 1,7 proc. PKB. I w połowie obecnego wieku w OFE byłoby ok. 90 proc. PKB. To byłoby możliwe, gdyby nie wliczać tego do deficytu i długu. Eurostat nakazał wliczanie wydatków na OFE do deficytu i to uniemożliwiło kontynuację tego systemu - przekonuje polityk i ekonomista.
Witold Gadomski z "Gazety Wyborczej" wspomniał, że emerytury bez względu na to czy z OFE, czy z ZUS i tak będą bardzo niskie, ale rząd nie przestrzega przed tym i nie stymuluje prywatnych oszczędności emerytalnych.
- Oczywiście, priorytetem powinny być pracownicze plany emerytalne lub prywatne oszczędności w funduszach. Nie wahałbym się dla stymulowania tego wykorzystać ulg podatkowych, przed wszystkim w podatku od zysków kapitałowych, ale także w podatku dochodowym. Utrata wpływów podatkowych byłaby niewielka, a długotrwałe korzyści nie do przecenienia - odpowiada Marek Belka.
Prezes NBP chce od rządu agresywnego wsparcia III filara. - Sukces III filara złagodziłby także niekorzystny wpływ osłabienia OFE na rynki kapitałowe w Polsce - ocenił Marek Belka.
Więcej przeczytasz w weekendowej "GW" lub TUTAJ >>