Premier Marek Belka ma nadzieję, że 5 maja Sejm przegłosuje samorozwiązanie. Stanowisko marszałka Sejmu Włodzimierza Cimoszewicza, który potwierdził w piątkowej rozmowie z PAP, że 5 maja podda pod głosowanie wniosek o samorozwiązanie Izby, nie jest dla premiera zaskoczeniem.
Konsekwencją ewentualnej decyzji posłów o samorozwiązaniu Sejmu byłyby przyspieszone wybory parlamentarne. Dotychczas politycy mówili, że gdyby do samorozwiązania Sejmu doszło 5 maja, to wybory mogłyby odbyć się 19 czerwca.
Podczas konferencji prasowej związanej z wizytą premiera Irlandii Bertie Aherna, Belka powiedział, że ma nadzieję, iż głosowanie w Sejmie zakończy się jego samorozwiązaniem, bo wiosenny termin wyborów parlamentarnych jest - według premiera - pod każdym względem lepszy.
W toczącej się od pewnego czasu dyskusji wokół terminu wyborów parlamentarnych, Belka wielokrotnie podkreślał, że podejmując się kierowania rządem wiosną 2004 r, zaoferował społeczeństwu "roczny kontrakt".
Wnioski o samorozwiązanie Sejmu złożyły już kluby Ligi Polskich Rodzin oraz Prawa i Sprawiedliwości. SLD, wbrew wcześniejszym deklaracjom, opowiada się natomiast za przeprowadzeniem wyborów jesienią w konstytucyjnym terminie. W rozmowie z PAP Cimoszewicz zapowiedział, że sam opowie się za rozwiązaniem Sejmu.
Zdaniem marszałka Sejmu, jeśli do tego nie dojdzie, to jesienią powinny się odbyć połączone wybory parlamentarne, prezydenckie i referendum konstytucyjne.
Cimoszewicz powiedział, że opowiada się za połączeniem referendum z wyborami prezydenckimi, bo jedynie te wybory dają poważną nadzieję na wysoką frekwencję, a więc na to, że referendum będzie wiążące.
Według niego, w przypadku jednoczesnego przeprowadzenia wyborów parlamentarnych z prezydenckimi, jak i łączenia wyborów z referendum w sprawie Traktatu Konstytucyjnego UE, nowelizacja ordynacji wyborczych jest wskazana, ale nie niezbędna.