Bezpieczna przystań nie tylko dla Białorusinów

Małgorzata GrzegorczykMałgorzata Grzegorczyk
opublikowano: 2021-08-24 20:00

Dzięki poszerzeniu programu Poland. Business Harbour do Polski ma przyjechać więcej informatyków. Na razie firmy IT nie widzą spektakularnych efektów.

Przeczytaj tekst i dowiedz się:

  • Jak program PBH wpłynął na ściąganie do Polski białoruskich informatyków
  • Jakie jest zainteresowanie informatyków z krajów, które weszły do programu w lipcu
  • Czy polskie firmy IT są zadowolone z efektów programu

13,5 tys. wiz wydanych mieszkańcom Białorusi, którzy chcieli założyć w Polsce działalność gospodarczą, oraz członkom ich rodzin, 20 zespołów (spośród 150), które otrzymały kieszonkowe wysokości 5 tys. zł, przyznawane przez StartUp Hub Poland, 31 zakończonych przez Polską Agencję Inwestycji i Handlu białoruskich projektów i 39 w toku – oto efekty wprowadzonego we wrześniu ubiegłego roku rządowego programu Poland. Business Harbour (PBH). Przewidziano w nim trzy ścieżki: dla indywidualnych specjalistów IT, start-upów oraz dojrzałych firm. Specjalny typ wizy umożliwia pracę bez konieczności uzyskania pozwolenia i zabranie do Polski najbliższej rodziny.

Odsetek wyjeżdżających z Białorusi specjalistów wybierających Polskę wzrósł z 10 proc. do 43 proc., co oznacza trzykrotną przewagę nad drugą Ukrainą – podkreśla Justyna Orłowska, pełnomocnik premiera ds. GovTech.

Polska walczy ze Szwajcarią

Program był odpowiedzią na sytuację polityczną na Białorusi, miał też uzupełnić braki kadrowe w Polsce, szacowane nawet na ponad 100 tys. informatyków.

– Z obserwacji naszego zespołu wynika, że choć Litwa i Czechy mocno stają w szranki o innowatorów spoza UE, to jednak Polska ze względu na wielkość i głębokość rynku jest krajem o największym przyciąganiu. Prawdziwi rywale to jednak wciąż Dania, Szwecja, Niemcy i Szwajcaria. Mam nadzieję, że możliwość wyjazdu z Warszawy do Mińska czy Lwowa na weekend będzie decydującym, bo emocjonalnym argumentem za wyborem Polski – mówi Maciej Sadowski, prezes StartUp Hub Poland.

Efekty programu potwierdzają przedstawiciele regionalnych agencji ściągających inwestycje.

– Nie ma nawału firm białoruskich, ale w każdym miesiącu wpada jakiś inwestor, głównie z branży technologicznej, zainteresowany otwarciem siedziby w Unii Europejskiej. Po tym, jak po wyborach Aleksandr Łukaszenka wyłączył internet na 48 godzin, białoruskie firmy szukają miejsca, które pozwoli im zachować ciągłość operacji. Dlatego otwierają biura m.in. w Trójmieście. Lokują tam zespół projektowy, który walczy o dodatkowe kontrakty i zwiększa skalę biznesu. Od początku roku pojawiło się kilkanaście białoruskich firm. PBH nie jest może generatorem projektów, ale bramką usprawniającą wejście do Polski – mówi Marcin Grzegory, zastępca dyrektora Invest in Pomerania, która uruchomiła w tym roku program Welcome2Pomerania, nastawiony na poszukiwanie inwestorów głównie z Białorusi i Ukrainy.

Nowe kierunki rozkręcają się powoli

13 lipca do do programu PBH dodano kolejne kraje: Armenię, Gruzję, Mołdawię, Rosję i Ukrainę.

Potrzeba czasu
Potrzeba czasu
Od lipcowego poszerzenia programu Poland. Business Harbour wydano prawie 2,9 tys. wiz Białorusinom, a tylko 100 mieszkańcom pozostałych uwzględnionych w nim krajów. Justyna Orłowska, pełnomocnik rządu ds. GovTech, która zajmuje się programem, wierzy jednak, że wkrótce przybędzie chętnych z Armenii, Rosji, Mołdawii, Gruzji i Ukrainy. Chciałaby, żeby Polska była pierwszym wyborem dla planujących emigrację informatyków z tych krajów.

– Rozszerzyliśmy program PBH o kolejne kraje, bo prosiły o to polskie firmy IT. Obywatele każdego z tych państw mogą aplikować o specjalną wizę PBH, która umożliwia pracę w Polsce bez konieczności uzyskania pozwolenia oraz zakładanie i prowadzenie działalności gospodarczej na zasadach analogicznych jak dla obywateli RP. Jest to najbardziej przyjazny system wizowy w Europie. Rozszerzony program wciąż ma trzy ścieżki: dla specjalistów IT, start-upów i firm. Jedna korekta, którą wprowadziliśmy, polega na tym, że weryfikacja wjeżdżających specjalistów w ramach ścieżki indywidualnej odbywa się za pośrednictwem tych, którzy się na tym najlepiej znają, czyli polskich firm IT. Jeżeli firma potwierdzi kompetencje danej osoby, co nie musi się wiązać z ofertą zatrudnienia, polska placówka wystawia wizę PBH – mówi Justyna Orłowska.

Od lipca Białorusinom wydano 2856 wiz, podczas gdy obywatelom pozostałych państw, głównie Ukrainy, Rosji i Gruzji, zaledwie około 100.

Przewidujemy, że wraz z szerzeniem się informacji o programie udział nowych krajów wzrośnie. Zainteresowanie na infolinii oraz specjalnej skrzynce mejlowej jest duże. Rośnie liczba polskich firm partnerskich – jest ich już 234, co oznacza wzrost o 30 proc. od 13 lipca, kiedy ogłosiliśmy rozszerzenie – mówi pełnomocnik rządu ds. GovTech.

– Formalnie jeszcze nie zaczęliśmy naboru, ale do StartUp Hub Poland napływają już pytania od pierwszych zespołów zainteresowanych Polską. Dostajemy prośby o pomoc w rozpoznaniu szans – wtóruje jej Maciej Sadowski.

Ruch z nowych kierunków odnotowuje także PAIH.

– Codziennie otrzymujemy nowe zgłoszenia białoruskich firm, które chcą się relokować. Mamy też firmy międzynarodowe, które przenoszą pracowników z innych lokalizacji – głównie z Białorusi, ale dzięki lipcowemu rozszerzeniu PBH, również z Ukrainy i Rosji. Już teraz planujemy programy informacyjne dla firm, które mogłyby być potencjalnie zainteresowane programem – mówi Monika Grzelak, zastępca dyrektora centrum inwestycji w PAIH.

W Trójmieście widać głównie zainteresowanie pracowników z nowych krajów, firm jest mniej.

– Obserwujemy ożywienie wśród kandydatów ze Wschodu, zainteresowanych pracą w Polsce. Jest jednak zbyt wcześnie, by pojawili się inwestorzy z tych krajów – komentuje Marcin Grzegory.

Nie tak łatwo zatrudnić informatyka

Na razie polskie firmy będące partnerami PBH nie chwalą się spektakularnymi sukcesami.

– Udało nam się zatrudnić z tego programu tylko jedną osobę. Mieliśmy dodatkowo kilku kandydatów w procesie rekrutacyjnym, ale wybrali innego pracodawcę. Kluczowa jest dla nas znajomość języka polskiego, a wielu kandydatów nie może się nią pochwalić. Najwięcej dostajemy zgłoszeń od sprzedawców, marketingowców itp., a potrzebujemy programistów – mówi Radek Borecki, dyrektor w firmie Globema.

– Połowa zgłoszeń to osoby, które nie specjalizują się w naszej technologii, a druga połowa – osoby na stanowisko testera, na które już zatrudniliśmy kogoś z Polski. Oczywiście pojawiały się CV osób, które spełniały miały kompetencje formalne, ale miały zbyt małe doświadczenie. Niestety do tej pory nie udało nam się zatrudnić jeszcze nikogo w ramach tego programu – mówi Marcin Sadowski z Mobile Reality.

– Dostajemy w ramach PBH sporo aplikacji, jednak dotychczas nie zatrudniliśmy nikogo. Niestety kandydaci nie weryfikują naszych bieżących potrzeb i trafiają się nam niedopasowane profile – mówi Łukasz Bargiel, COO krakowskiego Vimanetu.

Nieco lepiej jest w firmie SpyroSoft.

– Udało się nam zatrudnić paru pracowników dzięki PBH. Mamy też zamiar rekrutować ich z krajów dodanych do programu - mówi Rafał Kołtunowicz ze SpyroSoftu.

Z programu korzysta też Luxoft, założona przez informatyków z Rosji spółka przejęta w 2019 r. przez amerykańską DXC, która w Polsce, w Krakowie, Warszawie, Wrocławiu i Gdańsku zatrudnia ponad 2 tys. osób.

– W ostatnich tygodniach obserwujemy wzrost zainteresowania kandydatów projektem PBH. Przygotowaliśmy ostatnio stronę internetową nastawioną na kandydatów z zagranicy, zawierającą informacje dotyczące oferowanych przez nas ofert pracy, możliwości relokacyjnych, benefitów, pakietu medycznego, szczepień itp. Obserwujemy, że zakładka na temat Poland. Business Harbour jest w top 3 najczęściej odwiedzanych - mówi Małgorzata Stasiak-Duklewska z Luxoft Poland.

Tuż po uruchomieniu programu PBH dołączyło do niego około 40 firm z branżowego zrzeszenia SoDA (Software Development Association Poland).

– Zachęcamy firmy do skorzystania z ułatwień, jakie oferuje program, który w obecnych realiach ogromnego zapotrzebowania na wykwalifikowanych specjalistów może być skutecznym sposobem na wypełnienie luki kadrowej w branży IT. Pozostajemy też w stałym kontakcie z firmami, które poszukują pracowników z Białorusi, zbierając ich opinie i dążąc do ulepszenia programu z punktu widzenia przedsiębiorców - mówi Marta Kępa, dyrektor wykonawcza SoDA.

Do programu dołączyły także firmy spoza branży IT, np. Canpack, producent opakowań. Marta Kopcik, menedżerka ds. komunikacji w Canpacku, poinformowała, że firma przystąpiła do PBH kilkanaście dni temu, więc jest za wcześnie, by oceniać efektywność.

Jest szansa na kolejne kraje

W przyszłości lista krajów uczestniczących w PBH prawdopodobnie będzie szersza.

– Naszym celem jest to, by na każdym rynku, na którym funkcjonuje program, Polska była w ścisłej czołówce najbardziej atrakcyjnych krajów dla specjalistów IT. Na Białorusi się to udało. Zgodnie z Polskim Ładem planujemy docelowo także kolejne rozszerzenia, ale najpierw chcemy ocenić skuteczność narzędzi stosowanych obecnie – mówi Justyna Orłowska.

Zaznacza, że wokół programu powstała baza usług wsparcia - od doradztwa prawnego i finansowego przez lokalizację w Specjalnych Strefach Ekonomicznych dla firm po możliwość posyłania dzieci na lekcje polskiego dla indywidualnych przyjeżdżających.

– Docelowo ten ekosystem będzie oczywiście szerszy - cały czas monitorujemy potrzeby przyjeżdżających specjalistów i polskich firm – twierdzi pełnomocniczka premiera.

– Jestem za stopniowym dołączaniem nowych krajów, żeby solidnie wypromować i utrwalić brand Polski jako bezpiecznej, biznesowej przystani - najpierw w tych najbliższych, najważniejszych. Dopiero sukces w skali kolejnego roku, możliwy jedynie przy pełnej mobilizacji partnerów publicznych, pozarządowych specjalistów i organizacji branżowych, mógłby być przesłanką do dalszego rozszerzania programu na kolejne kraje, np. Azji Centralnej, czyli głównie Kazachstan. Moim marzeniem jest zaproszenie także wynalazców i inżynierów IT z krajów, z których studenci 40-50 lat temu często przyjeżdżali do Polski, zwłaszcza z Wietnamu i Nigerii – mówi Maciej Sadowski.

Ma też pomysły na przyciągnięcie do Polski większej liczby specjalistów.

– To pytanie nie za milion, ale za kilka miliardów dolarów. Programy dla startujących już mamy. Wizy wydawane są szybko, rynek w Polsce jest gościnny. Potrzebujemy jeszcze znaczącej zmiany mentalnej urzędników w relacjach z przedsiębiorcami, zwłaszcza inżynierami - pionierami, a także dalszej pracy na rzecz zwiększenia skłonności zamożnych Polaków do podejmowania ryzyka inwestycji w start-upy i odbiurokratyzowania funduszy na innowacje. Przedsiębiorca najpierw powinien mieć do dyspozycji bardzo niewielką pomoc finansową, ale przyznawaną z ogromną tolerancją dla błędów i niedostrzegalną uciążliwością sprawozdawczą. Start-upy z innych krajów Unii pytają mnie, dlaczego sami sobie tak te fundusze na B+R komplikujemy. Nie potrafię odpowiedzieć. Istotna jest też otwartość korporacji na testowanie innowacji – mówi Maciej Sadowski.