Bezpieczny kredyt, czyli cała nadzieja w mBanku

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2023-09-11 20:00

Bezpieczny kredyt zakorkował państwowe banki. Nadzieja, że zator pomogą rozładować pośrednicy, okazały się płonne. Z odsieczą ruszają komercyjne banki.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • ile wniosków o Bezpieczny kredyt 2 pro. trafiło do banków do 11 września, a ile podpisały umów kredytowych
  • jakie znaczenie dla pośredników ma rządowy program
  • kiedy subsydiowanych hipotek zacznie udzielać mBank
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Specjaliści od hipotek w PKO BP i Pekao liczyli po cichu, że wraz z końcem lata fala wniosków o Bezpieczny kredyt 2 proc. osłabnie, bo klienci będą zajęci szkolnymi wyprawkami i powrotem do pracy. Nic z tego. Ogromne zainteresowanie kredytem subsydiowanym przez państwo wcale nie słabnie. Jedyna dobra wiadomość dla bankowców jest taka, że popyt nie przybiera też na sile. Marna to jednak pociecha, bo każdy nowy wniosek powiększa stertę dokumentów jeszcze nierozpatrzonych. Banki nie nadążają z ich rozpatrywaniem, gdyż napływ aplikacji dwukrotnie przewyższa liczbę podpisanych umówi kredytowych.

5,8 tys. nowych wniosków tygodniowo

Według najnowszych danych BGK, operatora programu Bezpieczny kredyt 2 proc., na 11 września w bankach, w których dostępna jest hipoteka z dopłatami, było 47 600 wniosków. 4 września było ich 41 824. Oznacza to, że w ciągu tygodnia liczba nowych wniosków wzrosła o 5787. To nieznacznie mniej niż między 28 sierpnia a 4 września, kiedy przybyło ich 5787. Dla porównania: w tygodniu 21-28 sierpnia banki odebrały 3,9 tys. wniosków.

Przyrasta liczba podpisanych umów kredytowych, ale znacznie wolniej. W tygodniu 21-28 sierpnia banki podpisały ich 1,2 tys., tydzień później 1,8 tys., a w ubiegłym tygodniu 1,9 tys. Łącznie do 11 września banki podpisały 7682 umowy objęte programem Bezpieczny kredyt 2 proc., z tego 4,1 tys. przypada na Pekao — informuje biuro prasowe banku. Na rozpatrzenie czeka 39 918 wniosków.

Co najmniej dwa wnioski muszą być

Liczba aplikacji wskazuje tylko skalę zainteresowania programem, a nie realny popyt. Żeby go oszacować, trzeba ją podzielić przez co najmniej trzy. Wynika to z tego, że duża większość wnioskodawców (około 60 proc.) aplikuje o kredyt u pośrednika kredytowego. Brokerzy standardowo wysyłają co najmniej dwa wnioski w imieniu jednego interesanta.

— Nie chodzi o to, że nie potrafimy porównać ofert banków albo nie umiemy ich dopasować do potrzeb i możliwości klienta. Jest to standardowa procedura, wynikająca z dbałości o interes klienta. Zawsze istnieje ryzyko, że z jakichś powodów jeden bank odrzuci wniosek. Dlatego musimy mieć zawsze back up na taką ewentualność — mówi szef jednego z pośredników kredytowych.

Przed dwoma tygodniami PKO BP wystąpił z inicjatywą, żeby brokerzy dokonywali preselekcji wniosków, dopasowując do ofert poszczególnych banków, zamiast słać je hurtem do wszystkich.

— Ze względów regulacyjnych nie możemy dopasowywać wniosków do konkretnych ofert, bo narazilibyśmy się na zarzut działania na szkodę klienta — mówi przedstawiciel jednego z brokerów.

Alior wpadł na inny pomysł, jak ograniczyć liczbę wniosków: daje klientom voucher o wartości 4 tys. zł za przyniesienie dokumentów do oddziału banku, a nie do pośrednika.

Manna z nieba dla pośredników

Tego rodzaju działania mogą przynieść niewielką ulgę specjalistom od rozpatrywania aplikacji o kredyt z dopłatą w bankach biorących udział w programie. Rynkiem dystrybucji kredytów hipotecznych rządzą pośrednicy — przez ich ręce przechodzi do 70 proc. aplikacji kredytowych. Przyjęło się u nas, że klienci w pierwszej kolejności idą do brokera, żeby porównać oferty. Nawet jeśli potem formalności kończące sprawę kredytu załatwiają na własną rękę.

Dla brokerów program Bezpieczny kredyt 2 proc. to prawdziwa manna z nieba, która części firm uratowała życie. Pośrednictwo finansowe w Polsce żyje głównie i przede wszystkim z kredytu mieszkaniowego. Kredyt gotówkowy, ubezpieczenia, inwestycje stanowią tylko dodatek do podstawowego źródła przychodu, czyli hipotek. Pośrednicy żyją z prowizji płaconych przez instytucje finansowe, głównie banki, od zawartych umów kredytowych. Dlatego drastyczny spadek sprzedaży kredytów mieszkaniowych w 2022 r. stanowił dla nich cios. Pośrednicy starali się utrzymać zatrudnienie, licząc na odbicie na rynku hipotecznym. Gdyby nie rządowy program, nie wiadomo, w jakiej kondycji branża dotrwałaby do powrotu koniunktury.

mBank cały na biało

Pośrednicy nie chcą wchodzić w konflikt z bankami w związku z bezpiecznym kredytem, ale nie podoba się im coraz częściej powtarzająca się narracja, że to oni w sztuczny sposób mnożąc wnioski, powodują zatory. Ich zdaniem problem w tym, że liczba banków zaangażowanych w program jest za mała.

Bezpieczny kredyt oferują wszystkie banki państwowe plus dwa spółdzielcze, ale liczą się tylko dwa: PKO BP i Pekao, największe i najbardziej rozpoznawalne. Według ostrożnych szacunków liczba zainteresowanych programem wynosi około 20 tys. Przy obecnym tempie rozpatrywania spraw i podpisywania umów — 2 tys. tygodniowo — rozładowanie zatoru z wnioskami zajmie bankom co najmniej trzy miesiące.

Chyba że z odsieczą przyjdą banki komercyjne. Cezary Stypułkowski, szef mBanku, w sierpniu zapowiadał, że we wrześniu przystąpi do programu i według nieoficjalnych informacji stanie się tak już wkrótce, być może nawet w tym tygodniu. Wejście tak dużego banku do gry może istotnie zmienić obraz rynku, gdyż przejmie on część nowych wniosków, odciążając państwowe banki, które będą mogły przekierować więcej sił na załatwienie zaległych spraw.

Z naszych informacji wynika, że mBank będzie bardziej selektywnie podchodził do wnioskujących o bezpieczny kredyt niż państwowi konkurenci, którzy biorą wszystkie wnioski jak leci, co sprawia, że ich klienci muszą tak samo czekać w kolejce jak pozostali wnioskodawcy, czyli przychodzący z rynku. mBank przygotował lepszą, korzystniejszą ofertę dla swoich klientów. Z jednej strony może to zmniejszyć kolejki, a z drugiej pozwolić na zwiększenie liczby klientów.

W kolejnych miesiącach spodziewane jest wejście do programu również Santandera. To numer dwa, jeśli chodzi o sprzedaż kredytów mieszkaniowych w lipcu.