Słupski samorząd jest gotowy odpuścić większość z 18 mln zł zadłużenia. Część samorządów uważa, że nie tędy droga
Słupsk poszedł w ślady Bytomia i Warszawy, w których programy tzw. abolicji długów ruszyły w ubiegłym roku. Pod koniec grudnia radni Słupska przyjęli uchwałę, na mocy której mieszkańcy lokali komunalnych (nie regulujący należności wobec miasta dłużej niż rok, nie dewastujący mieszkania i nie zakłócający porządku domowego) będą mogli składać wnioski o anulowanie znaczącej części długu.
Artykuł dostępny dla subskrybentów i zarejestrowanych użytkowników
REJESTRACJA
SUBSKRYBUJ PB
Zyskaj wiedzę, oszczędź czas
Informacja jest na wagę złota. Piszemy tylko o biznesie
Poznaj „PB”
79 zł5 zł/ miesiąc
przez pierwsze dwa miesiące później cena wynosi 79 zł miesięcznie
Cały artykuł mogą przeczytać tylko nasi subskrybenci.Tylko teraz dostęp w promocyjnej cenie.
przez pierwsze dwa miesiące później cena wynosi 79 zł miesięcznie
Od jakiegoś czasu nie masz pełnego dostępu do publikowanych treści na pb.pl. Nie może Cię ominąć żaden kolejny news.Wróć do świata biznesu i czytaj „PB” już dzisiaj.
Słupski samorząd jest gotowy odpuścić większość z 18 mln zł zadłużenia. Część samorządów uważa, że nie tędy droga
Słupsk poszedł w ślady Bytomia i Warszawy, w których programy tzw. abolicji długów ruszyły w ubiegłym roku. Pod koniec grudnia radni Słupska przyjęli uchwałę, na mocy której mieszkańcy lokali komunalnych (nie regulujący należności wobec miasta dłużej niż rok, nie dewastujący mieszkania i nie zakłócający porządku domowego) będą mogli składać wnioski o anulowanie znaczącej części długu.
DWA MIASTA, DWIE WIZJE:
Robert Biedroń, prezydent Słupska, proponuje zadłużonym masową abolicję. Przedstawiciele Łodzi (na zdjęciu prezydent Hanna Zdanowska) sugerują, że lepszym rozwiązaniem jest analiza każdego przypadku.
MICHAŁ KAŹMIERCZAK-FORUM
10 proc. do odzyskania
Program zakłada dwie formy restrukturyzacji zadłużenia — 75- i 55-procentową abolicję. Rodzinom, które zobowiążą się do spłaty części długu w ciągu trzech miesięcy, miasto anuluje 75 proc. należności. Na 55-procentową kasację będą mogli liczyć ci, którzy podpiszą z prezydentem indywidualne umowy dotyczące spłaty należności w ratach. Łączna suma zadłużenia z tytułu niepłaconych czynszów i opłat za użytkowanie mieszkań komunalnych w Słupsku wynosi obecnie 18 mln zł.
— Spodziewany się, że dzięki abolicji uda nam się odzyskać ok. 10 proc. długu, czyli 1,7 mln zł — wyjaśnia Teresa Dobak z Wydziału Polityki Mieszkaniowej Słupska.
To kropla w morzu potrzeb, jeśli chodzi o utrzymanie takich lokali, nie wspominając o potrzebach inwestycyjnych. Tylko na ten rok w miejskim budżecie na remonty w zasobie komunalnym zarezerwowano ok. 7 mln zł. Z wyliczeń prezydenta Roberta Biedronia wynika, że miasto potrzebuje 1,5 tys. nowych mieszkań komunalnych. Obecnie na zakwaterowanie czeka się ok. 8 lat.
Niesłuszna droga
Gigantyczne zaległości lokatorów tzw. czynszówek to nie tylko problem Słupska. W Łodzi, nazywanej złośliwie największym kamienicznikiem w Polsce, długi wynoszą ok. 250 mln zł. W Warszawie (według ostatnich danych) — 286 mln zł. Urzędnicy zdają sobie sprawę z tego, że większości nie da się odzyskać. Problem w tym, że abolicja zawsze budzi kontrowersje. Niektóre miasta, np. Łódź, nie biorą takiego rozwiązania pod uwagę.
— W moim przekonaniu jest to niesłuszna droga, bo sytuacja najemców jest różna i trzeba o tym pamiętać. Zleciliśmy analizę zadłużenia, w wyniku której podzielimy najemców na grupy — w zależności od tytułu długów, czasu ich powstania, a także sytuacji ekonomicznej i lokalowej najemcy. Następnie zaproponujemy dla nich osobne rozwiązania — mówi Ireneusz Jabłoński, wiceprezydent Miasta Łodzi.
W Łodzi realizowanych jest obecnie sześć programów wsparcia najemców mieszkań komunalnych — wyjaśnia urzędnik.
Są to m.in. możliwość odpracowania długu po stawce 11 zł za godzinę i zamiana mieszkania na takie, w którym opłaty są mniejsze (co jest szczególnie korzystne dla osób samotnych i emerytów).
— Programy te przynoszą wymierne efekty, np. deklarację skorzystania z możliwościodpracowania długu złożyło już 70 osób — mówi Ireneusz Jabłoński.
Wsparcie dla chorych
Podobne programy funkcjonują w Szczecinie, w którym zaległości wynoszą 150 mln zł. — Szczeciński Zarząd Budynków i Lokali Komunalnych traktuje indywidualnie każdy wniosek o umorzenie czynszowych długów. W 2015 r. umorzyliśmy długi 124 gospodarstw domowych na łączną kwotę ok. 2,9 mln zł. Stosujemy tzw. umorzeniową uchwałę rady miasta, na mocy której niektórych mieszkańców, np. osoby starsze i samotne, chore, nieporadne, możemy traktować ulgowo. To oczywiście wymaga dokładnej weryfikacji sytuacji dłużnika np. poprzez wizje i wywiady środowiskowe, ale w moim przekonaniu jest odpowiedniejsze i bardziej sprawiedliwe niż masowa abolicja — mówi Tomasz Owsik-Kozłowski z Zarządu Budynków i Lokali Komunalnych w Szczecinie. Abolicję na podobnych zasadach co Słupsk w ubiegłym roku ogłosiła natomiast Warszawa. Miasto oferowało mieszkańcom 30- i 50-procentową kasację długów na określonych warunkach.
— Liczba złożonych wniosków wyniosła 4,7 tys. Jeszcze jednak za wcześnie, aby mówić o efektach tego programu. Zbieramy dane z poszczególnych dzielnic — informuje Katarzyna Pieńkowska z Biura Rzecznika Prasowego Miasta Warszawy. Takie dane w styczniu opublikował Bytom — w wyniku abolicji udało się tam odzyskać 3 mln zł z tytułu zaległych czynszów. Ugody z miastem podpisało łącznie 1,1 tys. osób.