Żywność wciąż kupujemy przede wszystkim stacjonarnie – pandemiczny boom na e-grocery był krótkotrwały – dlatego główni gracze dalej ścigają się na liczbę sklepów, a do rozwoju e-commerce podchodzą ostrożnie. Najlepszym tego przykładem jest Dino – jedna z największych i najszybciej rosnących sieci nadal nie działa w internecie. Ma się to zmienić dopiero za sprawą przejęcia drogerii internetowej eZebra w tym roku. Tymczasem Biedronka, lider rynku kontrolowany przez Jeronimo Martins, nie zasypia gruszek w popiele i ogłasza kolejną inicjatywę.
Biedronka online na razie w Warszawie
We współpracy z Glovo sieć uruchomiła własny e-sklep spożywczy działający na razie na terenie większości dzielnic Warszawy. Zakupów można dokonywać jako gość lub po zalogowaniu z kartą Moja Biedronka, by skorzystać z promocji dostępnych w programie lojalnościowym. Dostawa tego samego dnia (najszybciej w dwie godziny) kosztuje 19,99 zł, a w kolejnych (najpóźniej cztery dni wprzód) 14,99 zł przy minimalnej wartości koszyka 249 zł – po przekroczeniu 500 zł jest darmowa.
Klienci mają do wyboru 4 tys. artykułów spożywczych, w tym 300 produktów nabiałowych i 150 mięsnych, ponad 70 rodzajów pieczywa i warzyw, prawie 160 dań gotowych, a także 1,1 tys. z kategorii obejmującej m.in. przetwory, kawy oraz słodycze.
„Dodatkowo online sieć oferuje ponad 200 produktów dla domu, w tym chemię domową, 150 dla dzieci i ponad 120 dla zwierząt, a także pół tysiąca produktów drogeryjnych” – informuje Biedronka.
Dwojaka konkurencja
Biedronka weszła w e-commerce na początku 2020 r., nawiązując współpracę z Glovo. Oferuje ono w swojej aplikacji, w ramach usługi Biek, dostawy 1,5 tys. produktów w ponad 70 miastach w całej Polsce. Natomiast w sierpniu 2022 r. ruszył sklep internetowy Biedronka Home z artykułami przemysłowymi jak narzędzia, elektronika czy artykuły dekoracyjne.
Weź udział w konferencji “E-commerce Evolution Summit”, 21-22 lutego 2024, Warszawa >>
Tego typu działalność internetową prowadzi w Polsce już od lat Lidl, wciąż jednak nie zdecydował się na wejście w ten kanał z ofertą spożywczą. Online zapewniają ją natomiast inne duże sieci jak Auchan, Carrefour czy Żabka, a także typowi gracze e-commerce, m.in.: Frisco, Barbora oraz Megasam24.
Uruchomienie własnego spożywczego sklepu internetowego to naturalny etap w rozwoju e-commerce Biedronki. Istotną zmianą w stosunku do dotychczasowej współpracy z Glovo jest możliwość wykorzystania karty Moja Biedronka w celu skorzystania ze specjalnych promocji. To przybliża ofertę internetową sieci do stacjonarnej, co wpisuje się we wciąż wysoką wrażliwość cenową polskich konsumentów.
Ruch Biedronki jest pewnie odpowiedzią na rosnący popyt w e-grocery. Mając dominującą pozycję na spożywczym rynku offline, musi być aktywna również online, by wyprzedzić potencjalne zmiany preferencji konsumentów i nie dopuścić do tego, by konkurenci zagospodarowali tę, obecnie, rynkową niszę. Należy jednak zwrócić uwagę na stosunkowo wysokie koszty dowozu oraz minimalną wartość zamówienia pozwalającą uniknąć tej opłaty. Obie kwoty są wyższe niż np. w konkurencyjnych ofertach Żabki: Jush i Delio. Z jednej strony będzie to wspierało rentowność projektu, ale z drugiej ograniczało dynamiczny rozwój.
W ostatnich miesiącach obserwujemy zażartą walkę wizerunkową między Biedronką a Lidlem, którzy zabiegając o portfele Polaków, toczą bardzo agresywną wojnę cenową. Można odnieść wrażenie, że uwaga konsumentów ogniskuje się na tych dwóch sieciach dyskontów, a pozostali gracze stali się nieco niewidzialni. Działalność Biedronki w e-commerce traktuję więc w krótkim okresie w kategorii eksperymentu i chęci PR-owego wyróżnienia się na tle najbliższych konkurentów, czyli Lidla i Dino. Możliwe też, że z racji zamiaru obrony pozycji lidera i nadwyżki finansowej wynikającej z wysokiej rentowności to wyprzedzenie ich potencjalnych kroków. Lidl dość sprawnie prowadzi niespożywczy e-sklep, a Dino planuje przejąć eZebrę.
Biedronka musi zmierzyć się z „nową” konkurencją w postaci m.in. Frisco i Barbory, dlatego kwestią otwartą pozostaje polityka cenowa. W najbliższych miesiącach okaże się, czy i ewentualnie w jakim stopniu poziom cen w e-sklepie będzie odbiegał od stacjonarnych dyskontów oraz w jakim procencie będzie pokrywała się oferta. Mimo dość obiecujących wyników, będących pokłosiem pandemii COVID-19, sprzedaż w e-grocery nie notuje spektakularnego wzrostu sprzedaży.