Za dostawą jedzenia do domów Polaków stoją międzynarodowe koncerny. Największa na krajowym rynku jest platforma Pyszne.pl należąca do holendersko-brytyjskiej grupy Just East Takeaway.com. Wicelider to Glovo kontrolowany przez niemieckie Delivery Hero, trzecim jest amerykański Uber Eats.
Firma kurierska Stava szacuje, że w ubiegłym roku w Polsce na dostawę posiłków wydano 8,78 mld zł, z czego 3,64 mld zł przeznaczono na zamówienia internetowe. Oznacza to wzrost kanału online o około 20 proc. Stava prognozuje, że wysoka dynamika utrzyma się w kolejnych latach i w 2026 r. internet będzie odpowiadał za połowę zamówień jedzenia.
Dobre perspektywy — mimo czasowo gorszej koniunktury — sprawiają, że obecni na rynku gracze inwestują w ekspansję i zwiększanie zasięgu. Glovo informuje, że w jego aplikacji można składać zamówienia już w ponad 14 tys. firm z branż gastronomicznej i handlowej, co oznacza wzrost rok do roku o 40 proc.
— Staliśmy się największą platformą w Polsce, jeśli chodzi o liczbę partnerów w gastronomii i handlu w niewiele ponad trzy lata od wejścia na rynek. W naszej branży nie chodzi jednak tylko o to, by być numerem jeden na poziomie kraju — ze względu na specyfikę zakupów celem musi być pozycja lidera w każdym mieście, w każdej dzielnicy — mówi Carlos Silvan, dyrektor generalny Glovo w Polsce.

Skala przed rentownością
Glovo pojawiło się w Polsce w 2019 r., gdy za 35 mln EUR odkupiło od restauracyjnej grupy AmRest platformę PizzaPortal.pl. Wywodzące się z Hiszpanii i działające od 2015 r. Glovo zostało później przejęte przez niemiecką grupę Delivery Hero.
Danych finansowych firmy za 2022 r. jeszcze nie ma. Wiadomo, że rok wcześniej wypracowała nieco ponad 100 mln zł przychodów z prowizji od zamówień i miała stratę operacyjną niemal tak dużą, jak przychody.
— W Polsce jesteśmy wciąż w fazie inwestycji, więc nie ma presji na osiągnięcie rentowności w krótkim terminie. Nie znaczy to oczywiście, że bezmyślnie palimy pieniądze, firma jest zresztą zyskowna na poziomie EBITDA na niektórych kluczowych rynkach. Mamy jednak długofalową strategię ekspansji, Polska jest jednym z priorytetowych rynków dla Glovo i nacisk kładziemy przede wszystkim na poszerzanie oferty. Jesteśmy obecnie partnerami dla około jednej czwartej restauracji w Polsce i możemy znacznie zwiększyć udział — mówi Carlos Silvan.

Moda na szybki handel
Glovo zajmuje się przede wszystkim obsługą zamówień z restauracji, ale szybko rozwija drugą nogę biznesową, którą jest szybka dostawa zakupów ze sklepów, czyli tzw. quick commerce. Pod koniec 2021 r. we współpracy z Biedronką uruchomiła usługę BIEK, oferującą kilkunastominutową dostawę zakupów z oferty dyskontu.
— Mocno stawiamy na q-commerce, chcemy, by usługa BIEK podwoiła zasięg w ciągu najbliższych 6-12 miesięcy — zapowiada Carlos Silvan.
W segmencie quick commerce w Polsce w końcowym etapie pandemii pojawili się liczni międzynarodowi i krajowi gracze, ale kilku — jak Swyft i Jokr — szybko się wycofało. Glovo rywalizuje obecnie m.in. z aplikacją Jush oferowaną przez Grupę Żabka, a także ze wspieranym m.in. przez fundusz Sebastiana Kulczyka start-upem Lisek.
Tomasz Blicharski, wiceprezes Żabki, mówił niedawno PB, że czysto internetowi gracze w quick commerce nie mogą być konkurencyjni cenowo, bo nie mają odpowiedniej siły zakupowej, a większość sieci handlowych nie ma motywacji do rozwoju tych usług, bo kanibalizują im normalną sprzedaż. Dlatego wieszczył, że na dłuższą metę to Żabka będzie niekwestionowanym liderem tego rynku.
— Żabka jest oczywiście poważnym konkurentem, którego mocną stroną jest duża sieć stacjonarna. My też mamy jednak swoje bardzo mocne strony: silną sieć kurierów, w której jest około 10 tys. osób, i stale rozwijaną platformę technologiczną. Chcemy oferować aplikację, w której konsument znajdzie wszystko, czego potrzebuje — od posiłków i zakupów spożywczych po inny asortyment czy np. kwiaty. Szerokość oferty ma sprawiać, że klienci będą regularnie wracali do zakupów w Glovo — w Polsce już ponad 5 mln osób pobrało naszą aplikację — mówi Carlos Silvan.
Choć nastroje w branży gastronomicznej wciąż jeszcze po pandemii nie są najlepsze, to zdecydowanie rynek dostaw jedzenia ma przed sobą ciekawe perspektywy rozwoju. Według naszych prognoz za cztery lata wartość wyłącznie dostaw zakupów i jedzenia osiągnie wartość 12,6 mld zł. Część sektora dotycząca zamówień online natomiast wzrośnie o blisko 87 proc. — z 3,6 mld zł z końca 2022 r. do 6,7 mld zł w 2027 r. W 2022 r. w branży food delivery spadek udziału w polskim rynku odnotowały m.in. Pyszne.pl, Uber Eats czy własne kanały dostaw. Jedyną platformą, która w minionym roku wypracowała wzrost udziału w rynku, o 6,4 proc., było Glovo. Mimo tych zmian pozycję lidera pod kątem liczby zrealizowanych zamówień wciąż zajmuje Pyszne.pl. Co warto podkreślić — wzrost liczby dostaw nie zawsze jest jednoznaczny z rosnącą wartością rachunków.
Przetasowania rynkowe
Eksperci Stavy szacują, że w ubiegłym roku udział Glovo w polskim rynku zamawiania jedzenia online wyniósł 17,4 proc. Oznacza to, że w ciągu roku platforma awansowała z trzeciego miejsca na pozycję wicelidera, wyprzedając Uber Eats. Ponad dwa razy większy udział (38,9 proc.) ma zdecydowany lider branży — Pyszne.pl.
— W 2022 r. według naszych szacunków byliśmy w Polsce liderem pod kątem tempa zwiększania udziału rynkowego. Nasze GMV [łączna wartość towarów i usług sprzedanych za pośrednictwem platformy — red.] skoczyło o ponad 60 proc. W tym roku również oczekujemy wysokiej dynamiki, choć rozwój całej naszej branży się wypłaszacza. Wartość koszyka zakupowego rośnie ze względu na inflację, ale widzimy, że statystyczny klient zamawia nieco mniej produktów niż wcześniej, najbardziej wrażliwi cenowo konsumenci redukują też liczbę zamówień — mówi dyrektor generalny Glovo w Polsce.

Gorsza koniunktura odbija się nie tylko na zamówieniach. W branży coraz głośniej słychać postulaty płacowe kurierów. Na początku lutego nieformalny strajk zorganizowała część osób dostarczających posiłki dla Pyszne.pl, choć firma jeszcze w listopadzie ogłosiła podwyżkę wynagrodzeń. Nad dyrektywą mającą regulować warunki zatrudnienia m.in. gastronomicznych kurierów pracuje Komisja Europejska.
— W każdej firmie, w której procesy logistyczne są fundamentem działalności, relacje z kurierami są wyzwaniem. Od wybuchu pandemii sukcesywnie zwiększamy wynagrodzenia, które są wyższe od płacy minimalnej. Wykorzystujemy też naszą technologię, by optymalizować trasy kurierów i skracać ich czas oczekiwania na zamówienia w sklepach czy restauracjach, co podnosi efektywność biznesu i zwiększa wynagrodzenie kurierów. W celu przyciągnięcia pracowników zainwestowaliśmy też w platformy e-learningowe, z których kurierzy mogą korzystać za darmo i przygotowywać się w ten sposób do następnego kroku w karierze — mówi Carlos Silvan.