Nie minęło nawet kilka dni, odkąd laureat ekonomicznego nobla Paul Krugman ostrzegł, że zmniejszenie skupu obligacji przez Fed byłoby historycznym błędem, a z kręgów banków centralnych zaczęły dobiegać kolejne – po ubiegłotygodniowych komentarzach Bena Bernankego – sygnały, potwierdzające możliwość zaostrzenia polityki głównych banków.
- Polityka pieniężna zrobiła swoją robotę. Nadejście ożywienia sprawia, że przyszedł czas na inne środki, zmierzające do zwiększenia elastyczności i zdynamizowania gospodarek oraz ustabilizowania finansów publicznych – powiedział w poniedziałkowym wystąpieniu Jaime Caruana, dyrektor naczelny BIS, określanego mianem banku banków centralnych.
To sugeruje, że nakreślenie przez Bena Bernankego planu wyjścia z nadzwyczajnych programów wsparcia gospodarki nie było nieprzemyślaną wypowiedzią i inwestorzy muszą pogodzić się z myślą odcięcia kroplówki z Fedu. Jak zauważa Jaime Caruana bilans konsekwencji dalszego „dosypywania do pieca” coraz bardziej przechyla się na niekorzyść.
- Banki kupiły czas, jakiego prywatny i publiczny sektor potrzebują na pokryzysowe dostosowanie, ale nie mogą ich w tym zastąpić. Co więcej, takie kupowanie czasu pociąga za sobą znaczne koszty – ocenia specjalista.
Wśród nich wymienił zwiększenie trudności związanych z ponowną normalizacją polityki, zwiększenie zagrożeń dla stabilności systemu finansowego oraz pogłębienie niewłaściwej alokacji kapitału. Wreszcie skrajnie łagodna polityka Fedu naraża inne gospodarki (zwłaszcza kraje wschodzące i małe otwarte gospodarki rozwinięte) na napływy kapitału, skutkujące powstaniem baniek spekulacyjnych i zwiększające ryzyko nagłego odpływu kapitałów za granicę.
- Bank centralne zrobiły dużą część roboty rządów, dźwigając światową gospodarkę z kolan. Ten etap dobiega jednak końca. Miejmy nadzieję, że gospodarka nabrała dostatecznej prędkości, by wyrwać się z kryzysu – komentuje portal BusinessInsider.com.
BIS: banki centralne zrobiły, co mogły
opublikowano: 2013-06-24 13:27
Banki centralne zrobiły, co mogły, a teraz piłeczka jest po stronie rządów, które muszą przeprowadzić reformy, uważa Jaime Caruana, dyrektor naczelny Banku Rozrachunków Międzynarodowych (BIS), cytowany przez portal BusinessInsider.com.