Biznes musi wesprzeć Szejnfelda

Jarosław Chałas
opublikowano: 2008-09-17 00:00

We wtorkowym "PB" przeczytałem, że biurokratyczne lobby po raz kolejny ostrzy sobie pazurki na korzystne dla gospodarki propozycje ministra Adama Szejnfelda, zawarte w projekcie noweli ustawy o swobodzie gospodarczej. Opór urzędniczy nie powinien dziwić, ponieważ nowe regulacje mają na celu odebranie im sporej części władzy nad firmami, której nadużywanie jest na porządku dziennym. Kontrolerzy różnej maści bardzo często naginają prawo, a wręcz je łamią, co wielu przedsiębiorców doprowadza do ruiny. Wystarczy przypomnieć głośne przypadki Optimusa czy JTT Computer. Ofiarami padają jednak tysiące przedsiębiorców. Dlatego zmasowany atak na korzystne dla biznesu przepisy musi być bezapelacyjnie odparty. Środowiska przedsiębiorców powinny udzielić pełnego poparcia ministrowi Szejnfeldowi. Proponowałbym nawet przeprowadzenie jakiejś wspólnej akcji organizacji przedsiębiorców, pokazującej, że biznes nie życzy sobie kolejnej pięknej katastrofy kolejnego proprzedsiębiorczego pakietu. Jeżeli tzw. pakiet Szejnfelda zostanie zablokowany przez biurokratów, to straci na tym nie tylko wizerunek rządu, ale przede wszystkim stracą firmy.

Pakiet Szejnfelda ma znieść wiele barier, w szczególności związanych z liczbą i czasem trwania kontroli. Gdyby to się udało, to działalność gospodarcza w Polsce zostałaby rzeczywiście uwolniona. Rząd stoi więc przed niezwykle trudnym, ale koniecznym zadaniem. Z politycznego punktu widzenia nie może się ugiąć przed swoimi urzędnikami. Przecież ogon nie może machać psem. Sytuacja dojrzała do zdecydowanych i radykalnych działań. Środowisko przedsiębiorców zmęczone jest już pustymi obietnicami i oczekuje konkretów. W rozmaitych rankingach Polska zajmuje odległe miejsca pod względem warunków dla działalności gospodarczej. Dlaczego? Ponieważ prawo i administracja uważa przedsiębiorców za wrogów, których trzeba kontrolować na potęgę i karać możliwie najsurowiej.

Zdrowy klimat dla prowadzonej działalności gospodarczej przekłada się na wynik ekonomiczny, a ten na dochody budżetowe. Zadowolony przedsiębiorca, nieskrępowany zbyt częstymi i długimi kontrolami chętniej myśli o inwestycjach. Nikt przecież nie podważa sensu istnienia kontroli, gdyż nieuczciwi przedsiębiorcy będą się zdarzać. Instytucje kontrolne trzeba po prostu ucywilizować i zneutralizować.

Trzymajmy więc kciuki za ministra Szejnfelda, by obronił swój projekt. A jeśli nie? Drugi raz ten rząd nie dostanie już tak wielkiego poparcia i zaufania ze strony przedsiębiorców.

Jarosław Chałas

partner zarządzający w kancelarii prawnej Chałas i Wspólnicy, ekspert Business Centre Club