
Kamienica Auerbachów przy ulicy Zielonej 6 i jej otoczenie to miejsce z historią. Została wzniesiona w roku 1894 dla Rozalii i Icka Auerbachów według planów wybitnego łódzkiego architekta Franciszka Chełmińskiego, który zaprojektował oryginalną fasadę nawiązującą do włoskiego renesansu. W latach późniejszych kamienicę rozbudowano – architekci Franciszek Chełmiński i Alwill Jankau nadali budynkowi neobarokowy charakter i zaprojektowali czwartą kondygnację. Na placu obok, częściowo należącym do Auerbachów, stała Synagoga Wielka ufundowana przez łódzkich fabrykantów – tu odbył się m.in. ślub Juliana Tuwima i Stefanii z domu Marchew – wysadzona przez Niemców w 1939 r.
Kilka lat temu niewiele brakowało, by popadająca w ruinę kamienica przy Zielonej 6 znikła bez śladu. W 2015 r. wysiedlono mieszkańców, rok później pękła ściana jednej z oficyn. Część nieruchomości trzeba było w trybie pilnym rozebrać, jednak zapadła decyzja o ratowaniu reszty. W 2017 r. obiekt przejęła Łódzka Spółka Infrastrukturalna, dwa lata później ruszyły prace budowlane. Podczas remontu odnaleziono wiele cennych elementów architektonicznych, m.in. polichromie i złocone sztukaterie. Dawne mieszkania zmieniono w około 1,1 tys. m kw. powierzchni pod wynajem na biura i lokale usługowe.
Prestiżowy adres

Paweł Zyner, konsul honorowy Austrii, jest restauratorem z ponad 30-letnim doświadczeniem w prowadzeniu gastronomii zarówno w Polsce, jak i poza nią. Znany jest głównie dzięki restauracji Anatewka, która działa w Łodzi od 22 lat, jest też pierwszym laureatem nagrody specjalnej w konkursie dla restauratorów Made For Restaurant – Creators. Biznesmen uznał Zieloną 6 za idealne miejsce do stworzenia nowej restauracji.
– Paryż czy Wiedeń zazdrościłyby mi tego adresu. Przed wojną mieścił się tu rabinat, mieszkał Aleksander Bardini, którego ojciec prowadził tu żydowską karczmę, więc nie jestem pierwszym restauratorem w tej kamienicy. Mamy cztery w jednym – patio, które może funkcjonować do późnej jesieni, łączy pozostałe trzy lokale: na górze są sale balowe mogące służyć również spotkaniom biznesowym. Pierwsza sala od ulicy jest pomyślana jako przekąskowa, potem zaczynają się sale restauracyjne i przestrzeń pubowa. Restauratorowi nie potrzeba nic więcej – mówi Paweł Zyner.

Załogę Zyner’s by Anatewka stanowi 14 osób z minimum rocznym stażem pracy w restauracji. W jadłospisie dania kuchni polskiej z nowoczesnym twistem.
– Szefowie kuchni Adam Jeziorski i Bartłomiej Szymański to młodzi ludzie. Jeden ma doświadczenie w pracy w restauracjach w Korei, drugi we Francji, Belgii, Holandii. Modernizują kuchnię polską. Oprócz klasycznego schabowego chcą zaproponować np. zupę z owoców morza. Ja się na to zgadzam, bo kucharz to artysta, który musi mieć możliwość popisania się umiejętnościami. Dlatego w karcie znalazło się foie gras, pasztet zapiekany w cieście francuskim, mamy też dużo warzyw, dzikiego pstrąga, który jest przywożony do nas z Piwnicznej. Karta będzie się zmieniała sezonowo, słuchamy też głosów gości – podkreśla restaurator.
Na razie jednak trzeba przetrwać przeciągający się remont.
Ciemno na Zielonej

Niedawno Zielona była ruchliwą ulicą, którą szło się do skrzyżowania z Zachodnią, do przystanków tramwajowych i autobusowych, mijając po drodze sklepy spożywcze, pączkarnię, sklep z wędlinami, sklep ze zdrową żywnością, działającą od 70 lat Jadłodajnię Dietetyczną. Prace związane z drążeniem tunelu pod miastem i budową podziemnej stacji Śródmieście przy skrzyżowaniu Zielonej z Zachodnią spowodowały zamknięcie ulicy na długie miesiące.
– Od zamknięcia skrzyżowania zauważamy spadek liczby klientów o połowę. W porze obiadowej sale były pełne, dziś ratuje nas jedna wycieczka – rozkłada ręce Sylwia Majda z Jadłodajni Dietetycznej.
Paweł Zacharzewski prowadzący zakład fryzjerski podkreśla, że na szczęście są stali klienci.
– Wiedzą, że tu jesteśmy, ale narzekają na trudności z dojazdem. Trzeba jechać w kółko, trudno o miejsce parkingowe – sąsiednia ulica Piotrkowska jest deptakiem – mówi przedsiębiorca.

Paweł Zyner z obawą patrzy w przyszłość.
– Gdy podpisywałem umowę, nie wiedziałem, że budowa będzie trwała tak długo, nikt nie wiedział też, że wybuchnie pandemia. Pamiętajmy, że Łódź to duże miasto, do którego jednak nie przyjeżdżają wczasowicze, lecz turyści biznesowi, których pandemia wyłączyła. Z kolei spadki zakażeń zbiegały się to z wakacjami, to z zimowymi feriami, gdy wszyscy uciekali z miasta. Dlatego gastronomia, poza fast foodami, bardzo ucierpiała – wskazuje restaurator.
Po pandemii przyszła wojna, wiele osób rezygnowało z wizyt w restauracjach, uważając, że nie wypada się bawić, gdy obok giną ludzie. Teraz mówi się znowu o wzroście liczby zakażeń, galopuje inflacja, ceny poszły w górę.
– W Anatewce korzystamy z butli gazowych. Płacimy teraz około 2800 zł więcej za gaz. Cena cebuli wzrosła o kilkaset procent, a my zużywamy tonę miesięcznie. Podrożała praca, transport – stąd kryzys w gastronomii, nie tylko łódzkiej. Mam ponad 30-letnie doświadczenie i nigdy czegoś takiego nie przeżyłem. Goście otwierają kartę i widzą, że jest drogo – przyznaje Paweł Zyner.
Przedsiębiorcy z Zielonej liczą na ratunek – ulica jest wieczorem słabo oświetlona, brakuje informacji o przesmyku, którym można dojść do kolejnej ulicy, więc goście myślą, że trzeba zatoczyć duże koło. Płoty otaczające budowę są nieestetyczne, trudno dojechać samochodem, zaparkować. W kolejnych witrynach pojawiają się ogłoszenia o zamknięciu lokalu. Budowa wiąże się z niespodziankami, przedsiębiorcy liczą się z perspektywą zamknięcia ulicy na kolejne dwa lata.
– Wiem to również z innych krajów, że do restauracji można dotrzeć, nawet jeśli mieści się w najmniejszym zakamarku, ale warunkiem jest zadbana okolica – uważa Paweł Zyner.
Restaurator dostaje mejle od dużych klientów, którzy piszą, że wnętrza bardzo im się podobają, kuchnia też, ale stan okolicy wyklucza organizację eventu firmowego.
Zazielenić Zieloną

Pomoc deklaruje miasto – na odcinku od ul. Piotrkowskiej do placu budowy przystanku kolejowego pod ul. Kościuszki mają stanąć kilkumetrowe graby w donicach, obok – nowe ławki kupione przez Łódzką Spółkę Infrastrukturalną, która wyremontowała zabytkową kamienicę.
– Planujemy też animowanie tej okolicy – imprezy i wydarzenia znane bywalcom Piotrkowskiej. Celem jest stworzenie przestrzeni, która zachęci do spędzania tutaj czasu – deklaruje Piotr Kurzawa, menedżer ul. Piotrkowskiej.
Agnieszka Szychowska, właścicielka sklepu z bielizną, ripostuje:
– Mijają kolejne tygodnie i nadal czekamy na realizację tej obietnicy. Stałe klientki dzwonią i pytają, czy działamy, a my byśmy chętnie nawet stolik z kawą wystawiły, żeby towarzyszący im panowie mogli poczekać, gdy one przymierzają bieliznę – podkreśla przedsiębiorczyni.
Paweł Zyner uważa animowanie ulicy za dobry pomysł na ratunek dla przedsiębiorców z Zielonej.
– Jeżeli na uliczkę będzie się chciało wejść, zajrzeć, będą iluminacje świąteczne, jeśli będzie ładnie – goście przyjdą, jeśli będzie smacznie – wrócą, ale najpierw muszą przyjść. Mam ogromne doświadczenie w prowadzeniu restauracji, ale przyznam, że nigdy wcześniej tak się nie bałem, choć wiem, że po skończeniu budowy będzie olbrzymi przepływ gości. Dlatego wymyśliliśmy salę przekąskową – dużo osób wychodzących z pociągu wejdzie tu na chwilę i zje serdelek ręcznie robiony, tatara czy śledzia. Kilka lat temu uważałem, że mądrze prowadzona gastronomia nie ma szans się nie powieść. Nie znałem wtedy słowa pandemia, która zmieniła branżę. Nadal uważam, że w normalności i prawidłowym otoczeniu to sposób na sukces – podsumowuje restaurator.