8 lutego Alphabet udostępnił do użytku publicznego Gemini AI, odświeżonego chatbota opartego na generatywnej sztucznej inteligencji. Dość szybko spotkał się on z krytyką odbiorców, którzy wskazywali na niepoprawne historycznie ukazywanie ras określonych postaci. Po kilku nieudanych poprawkach spółka zmuszona była całkowicie wycofać go z rynku.
Wielu inwestorów zaskoczył fakt, że podmiot znany z innowacyjności zaprezentował wadliwy i odstający od konkurencji produkt. Pojawiła się obawa, że Alphabet odstaje w wyścigu po korzyści z boomu na AI, w którym prowadzą Nvidia oraz Amazon. Jego kurs spadł o 8 proc. do 133 USD, najniższego poziomu w tym roku.
Według Davida Cohena, zarządzającego w Boston Partners funduszem o łącznej wartości aktywów przekraczającej 30 mld USD, akcje spółki to teraz niezwykła okazja inwestycyjna. Jego zdaniem problemy z Gemini AI są tymczasowe i łatwo je będzie zażegnać, a wątpliwości co do tego, jak Alphabet będzie sobie radził ze sztuczną inteligencją nie mają podstaw, biorąc pod uwagę dokonania firmy oraz jej zaplecze finansowe oraz technologiczne.
- Sytuacja z Gemini powinna obudzić zarząd Alphabetu. Jeżeli zrozumieją, gdzie leży błąd, to jego naprawienie nie będzie kosztowne czy czasochłonne - powiedział David Cohen w rozmowie z agencją Bloomberg.
Weź udział w szkoleniu online “AI dla MŚP” >>
Specjalista wskazuje, że w obecnej wycenie właściciela Google’a inwestorzy nie uwzględniają jego pełni możliwości. Obecnie wskaźnik cena/zysk wynosi 18, średnio około 35 proc. mniej niż w przypadku pozostałych członków giełdowej “wspaniałej siódemki”, takich jak Nvidia, Amazon, Meta Platforms, Microsoft, Tesla i Apple. Jednocześnie jest to poziom umożliwiający inwestycję wielu profesjonalistom, których strategia opiera się na kupowaniu akcji spółek określanych mianem value. Poszerza to grono inwestorów, bo do tej pory w Alphabet inwestowały głównie fundusze o strategii nastawionej na wzrost spółek.