W ostatnich latach zrealizowano wielomiliardowe inwestycje w rozwój polskiej infrastruktury gazowej. Największa — o strategicznym znaczeniu — to terminal LNG w Świnoujściu. Umożliwia zdywersyfikowanie źródeł zaopatrzenia Polski w błękitne paliwo. Na tym jednak nie koniec
Od wielu lat rządy Polski deklarowały chęć wyrwania się z gazowej zależności od Rosjan, wynikającej z uwarunkowań politycznych i stref wpływów ustalonych jeszcze podczas II wojny światowej. Stąd rozpoczęte po zmianach ustrojowych w latach 90. poszukiwanie innych dostawców. Chodzi bowiem nie tylko o zmianę kierunku importu gazu, ale przede wszystkim jego źródeł. — Ze względu na brak możliwości przesyłowych przez długie lata Polska mogła kupować gaz tylko z Rosji. To powodowało zawyżanie cen surowca dla naszego kraju. W sytuacji gdy Niemcy za 1000 m sześc. płacili 300 USD, my nawet o 60-70 proc. więcej. Przepłacaliśmy i traciliśmy setki milionów dolarów, bo nie mieliśmy alternatywy. Nie było jej, bo brakowało infrastruktury — przypomniał Maciej Woźniak, wiceprezes PGNiG, podczas jednego z paneli Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.
Rozbudowa gazoportu
Moc regazyfikacyjna (czyli rozprężania skroplonego gazu) terminalu w Świnoujściu wynosi 5 mld m sześc. rocznie.
ROZWAŻANIA O ROZBUDOWIE: Moc regazyfikacyjna terminalu w Świnoujściu, czyli zdolność rozprężania dowożonego statkami skroplonego gazu wynosi 5 mld m sześc. rocznie. To jedna trzecia polskiego zapotrzebowania na to paliwo. Trwają analizy dotyczące celowości zwiększenia tej mocy do 7,5 mld m sześc. [FOT. ARC]
To jedna trzecia polskiego zapotrzebowania. Rozbudowę do 7,5 mld m sześc. rozważano od kilku lat. Niedawno Gaz-System poinformował o podjęciu decyzji. Rozważa też m.in. budowę drugiego stanowiska dla statków i bocznicy do przeładunku gazu na wagony kolejowe. Wartość tych inwestycji może przekroczyć 1 mld zł. — Na decyzję o rozbudowie należy patrzeć szerzej. Po jej ukończeniu tą drogą będzie
można sprowadzić do kraju niemal połowę zużywanego w Polsce gazu. Zwiększy się nasze bezpieczeństwo. Tym bardziej że w 2022 r. wygasa kontrakt jamalski — podkreśla Tomasz Chmal z Instytutu Sobieskiego. Co przemawia za rozbudową? Nasze zdolności importu gazu spoza Rosji (i terenów, gdzie jej gaz dominuje) są wciąż zbyt małe. A każdy gazoport to także rodzaj bufora
bezpieczeństwa. Część mocy powinna pozostawać w rezerwie, gdyby doszło do zdarzeń losowych uniemożliwiających import z innych kierunków. Ponadto przy wzroście przeładunku gazu spadnie koszt jednostkowy. Są jednak także argumenty przeciw rozbudowie gazoportu. — Terminale w Europie wykorzystane są zaledwie w 40-50 proc. Na przykład Rotterdam, mający znacznie lepsze położenieniż Świnoujście, a także tranzytowe połączenia z całą Europą, i dzięki temu oferujący znacznie tańszy gaz, wykorzystuje tylko około połowy swoich możliwości. My mamy umowę z Katarem na dostawę miliona ton LNG rocznie, co daje po rozprężeniu około 1,3 mld m sześc., a obecna moc terminalu wynosi 5 mld m sześc., czyli wykorzystujemy jedną czwartą. Od przyszłego roku będziemy odbierali 2 mln ton,
co daje około 2,6 mld m sześc., czyli wykorzystamy trochę ponad połowę zdolności. Dlatego nie widzę sensu rozbudowy — uważa Jan Winter z Instytutu Studiów Energetycznych, ekspert „Monitora Gazowego”. Jego zdaniem, ze Świnoujścia można wyprowadzić najwyżej 2,5 mld m sześc. gazu rocznie, bo brakuje magazynów. — Na dodatek mamy ograniczone możliwości odbioru błękitnego paliwa ze względu na brak odpowiedniej sieci przesyłowej, gdyż zbiorniki LNG pozwalają na przyjęcie jednego metanowca — twierdzi Jan Winter. — Rozbudowa instalacji zaowocuje stworzeniem technicznych możliwości zwiększenia importu gazu skroplonego. Przyczyni się to do zwiększenia bezpieczeństwa energetycznego Polski i stworzy dla PGNiG szerokie możliwości sprzedaży tego surowca do innych krajów. Zwiększenie przepustowości terminalu pozwoli też na dalszy rozwój perspektywicznego obszaru biznesowego, jakim dla spółki jest bunkrowanie statków [tankowanie jednostek napędzanych silnikami wykorzystującymi LNG jako paliwo — przyp. red.] — podaje biuro prasowe PGNiG.
Bałtycka rura
Dwa tygodnie temu premier Beata Szydło i szef duńskiego
rządu Lars Lokke Rasmussen podpisali w Kopenhadze memorandum o Baltic Pipe. Zadeklarowali poparcie dla projektu oraz wolę współpracy. To przybliża budowę systemu gazociągów. Trzy dni wcześniej operatorzy polskiego i duńskiego systemu przesyłowego gazu ziemnego — Gaz-System i duński Energinet — rozpoczęli procedurę open season dla Baltic Pipe. W ten sposób zaprosili zainteresowane firmy do określenia przewidywanego zapotrzebowania na przepustowość w gazociągu, który połączy Polskę, Danię i Norwegię. W badaniu rynku będą preferowani ci, którzy zaproponują kontrakty długoterminowe na przesył gazu. Zgodnie z przepisami UE nie mogą one przekraczać 15 lat. Operatorzy liczą na duże zainteresowanie nową trasą dla gazu. Jeśli rzeczywiście takie będzie, przesył może zostać uruchomiony już pod koniec 2022 r. PGNiG zapowiada, że weźmie udział w procedurze open season. Grupa ma na Szelfie Norweskim 20 koncesji na wydobycie węglowodorów, obecnie wydobywa tam ok. 600 mln m sześc. gazu. Do 2022 r. zamierza zwiększyć tę ilość do 2,5-3 mld m sześc. Cała dwukierunkowa magistrala, która ma połączyć złoża węglowodorów na Szelfie Norweskim Morza Północnego z polskim wybrzeżem w Niechorzu, będzie składała się z pięciu elementów i ma kosztować około 1,7 mld EUR. Planowana przepustowość rurociągu to 10 mld m sześc. gazu rocznie. Jak wynika ze studium wykonalności projektu Bramy
17
Tyle statków przypłynęło już do terminalu w Świnoujściu. Statki dostarczają ponad 200 tys. m sześc. skroplonego gazu. Po jego regazyfikacji otrzymamy ponad 120 mln m sześc. gazu. Jednej osobie wystarczyłyby one na 300 tysięcy lat. A wszystkim Polakom na 3 dni.
3,5
mln m sześc. Tyle skroplonego LNG dotarło do Polski drogą morską.
2,1
mld m sześc. Tyle LNG po regazyfikacji trafiło ze Świnoujścia do krajowej sieci.
Północnej, taka przepustowość ma zapewnić rentowność przedsięwzięcia. Pełnomocnik rządu do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski uważa, że budowa połączenia ze względu na rentowność nie może liczyć na unijne dofinansowanie. Zasadą jest, że z CEF (Connecting Europe Facility) dofinansowuje się projekty nieekonomiczne. Latem rozpocznie się zbieranie materiałów do raportu oddziaływania inwestycji na środowisko. Zgodnie z obowiązującymi przepisami, procedura musi trwać przez cztery pory roku. Raport będzie podstawą do podjęcia decyzji inwestycyjnej i zawarcia umowy o rozpoczęciu budowy jeszcze przed końcem 2018 r. Według Piotra Naimskiego, z technicznego punktu widzenia ułożenie gazociągu na dnie morza jest jednym z łatwiejszych przedsięwzięć. Analizowane są dwa warianty. Pierwszy zakłada jego przebieg przez wody duńskie, odcinek strefy ekonomicznej Szwecji i Polski, natomiast drugi — to wody duńskie, strefa ekonomiczna niemiecka i wody polskie. Trudniejsza będzie rozbudowa systemów przesyłowych zarówno w Danii, jak i Polsce. Do tego dochodzi budowa tłoczni na duńskiej wyspie Zeland, za którą odpowiedzialny będzie duński partner projektu. Istotnym elementem przedsięwzięcia jest rozbudowa systemu przesyłowego w Polsce — tak by był on w stanie przetłoczyć na południe gaz zarówno z Baltic Pipe, jak i gazoportu w Świnoujściu, po powiększeniu jego zdolności regazyfikacyjnej. Sprowadzony z północy gaz ma — zgodnie z polską strategią — być przesyłany dalej na południe: do Czech, na Słowację, Węgry i Ukrainę. — Dlatego ważne jest, by harmonogram budowy Baltic Pipe był zsynchronizowany z harmonogramem budowy interkonektorów na południu — przypomina Piotr Naimski.
Rynkowe ceny
Gazprom nadal zamierza budować Nord Stream 2. Rosyjska spółka pokryje połowę kosztów inwestycji w gazociąg o przepustowości 55 mld m sześc., który ma zostać uruchomiony w 2019 r. Koncerny Uniper, Wintershall, Shell, OMV i Engie zgodziły się wyłożyć resztę — 4,74 mld EUR. Dzięki inwestycjom z ostatnich lat sytuacja Polski uległa poprawie, ale to nie wystarczy. Dlatego jeśli chcemy płacić rynkowe ceny za błękitne paliwo, powinniśmy realizować dalsze projekty i przymierzać się do utworzenia hubu gazowego.