Jak zauważają ekonomiści Bank of America, Czechy są najbardziej narażone na potencjalne niedobory gazu wśród państw Europy środkowo-wschodniej - pisze Bloomberg.

Republika Czeska zdaniem ekonomistów jest najbardziej narażona na przerwy w dostawach gazu ze względu na dotychczasowe, duże uzależnienie od rosyjskiego surowca. BofA zwraca też uwagę na politykę monetarną Czech w obecnej sytuacji. Zdaniem ekonomistów Czesi nie podniosą stóp procentowych i pozostaną przy obecnym poziomie 7 proc.
Do grupy państw w dużym stopniu zależnych energetycznie od Rosji należą też Węgry. Jednak kraj, gdzie prezydentem jest sympatyzujący z Rosją - Vikctor Orban, może dalej importować surowiec z terytorium Serbii, która również utrzymuje dobre stosunki z Kremlem. Zdaniem ekonomistów Centralny Bank Węgier może podnieść główną stopę procentową do 11,75 proc. z 10,75 proc. obecnie.
W lepszej sytuacji znajduje się, zdaniem BofA, polska gospodarka, która “nie jest szczególnie gazochłonna”, a dywersyfikacja od dostaw rosyjskiego gazu trwa od lat. Ekonomiści przewidują, że NBP podniesie na najbliższym posiedzeniu stopy procentowe o 50 punktów bazowych.
Również w nie najgorszej sytuacji znajduje się Rumunia, która mogłaby pokryć większość swojego zapotrzebowania na gaz z krajowej produkcji.
Oczekuje się, że bank centralny podniesie główną stopę procentową do 9 proc. z 4,75 proc. obecnie „biorąc pod uwagę utrzymującą się wysoką inflację i presje amortyzacyjne” - pisze Bloomberg.