Bomi czai się do wielkiego skoku

WIS
opublikowano: 2008-05-05 16:21

Sieć sklepów delikatesowych firma Bomi, która chce odegrać znaczącą rolę w konsolidacji polskiego rynku handlowego, zanotowała dotkliwy spadek rentowności. Ale tylko na chwilę, a poza tym szybko rosną jej niedawne nabytki.

Zysk netto Bomi spadł z 3,9 mln zł w I kwartale 2007 r. do zaledwie 235 tys. zł w pierwszych 3 miesiącach tego roku. Zarząd firmy śpi jednak spokojnie.

- Na nasze słabe wyniki w I kwartale wpłynęło kilka czynników, m.in. wzrost wynagrodzeń pracowników sieci o 18 proc., stopniowe dochodzenie nowo otwartych sklepów do rentowności, a wreszcie koszty połączenia z Rastem i Rabatem Pomorze – tłumaczy Stanisław Okonek, prezes Bomi.

Przejęcie tych dwóch spółek pomoże jednak spółce stanąć na nogi. Ich wyniki są bowiem lepsze od Bomi. Rabat Pomorze w I kwartale 2008 r. zwiększył obroty do 166 mln wobec 63 mln zł rok wcześniej. W tym samym czasie zwiększył zysk netto ponad pięciokrotnie, do 10 mln zł. Z kolei Rast zwiększył przychody z 59 mln do 80 mln zł, a zysk netto z 1,3 mln do 2,1 mln zł.

Plan utworzenia przez Bomi grupy kapitałowej z Rabatem Pomorze i Rastem oznacza więc możliwość szybkiej poprawy wyników i ucieczki do przodu.

- Jeśli spojrzymy na wyniki finansowe pro forma budowanej przez nas grupy, okaże się, że w I kwartale 2008 r. zwiększyła ona sprzedaż o 90 proc. wobec tego samego okresu 2007 r., a zysk netto o 80 proc. do 12,3 mln zł – mówi Stanisław Okonek.