Coraz liczniejsza grupa emerytów nie musi doprowadzić do budżetowej katastrofy. Warunkiem są reformy i zmiana podejścia do pracowników po sześćdziesiątce. Prognozy demograficzne dla świata są jednoznaczne. W najbliższych dekadach ludność niemal wszystkich dojrzałych gospodarek będzie się w szybkim tempie starzeć. W Polsce obawy wiążą się z wycofywaniem się z aktywności zawodowej powojennego wyżu demograficznego. Wielu ekspertów przestrzega przed skutkami zmian dla rynków finansowych.
Dlaczego? Utrzymanie przechodzących na emeryturę osób może być ciężarem dla gospodarek starzejących się krajów, a więc także dla płacących podatki przedsiębiorstw i ich pracowników. Koniunkturze na rynkach może zaszkodzić wyprzedaż aktywów funduszy emerytalnych, które będą wypłacać świadczenia dla coraz liczniejszej grupy klientów. Wreszcie, więcej emerytów to mniej rąk do pracy i mniejsza konsumpcja. Taki negatywny scenariusz starzenia oznaczałby, że na emeryturę coraz trudniej byłoby także oszczędzić samodzielnie. Wcale nie musi się on jednak sprawdzić.
Starszy jest przedsiębiorczy
— Wpływ niesprzyjającej sytuacji demograficznej krajów rozwiniętych może być zrównoważony ich innymi zaletami. Wśród nich są świetna infrastruktura, wykształcona siła robocza, powszechny dostęp do nowoczesnych technologii, dojrzałe rynki finansowe i stabilne instytucje — wylicza Simon Zadek, ekspert kanadyjskiego Międzynarodowego Instytutu Zrównoważonego Rozwoju (IISD).
Simon Zadek podkreśla, że starsze osoby mylnie uważa się za nienadążające za postępem technologicznym. W rzeczywistości to właśnie kraje, których społeczeństwa są najstarsze, wiodą prym w innowacyjności i konkurencyjności. Ponad połowa spośród 25 najbardziej konkurencyjnych gospodarek na świecie zalicza się też do 20. krajów o najstarszej ludności.
Zła wiadomość dla emerging markets
Dla wielu inwestorów profil demograficzny danego kraju to klucz przy podejmowaniu decyzji o inwestycjach. Jednak o ile w krajach dojrzałych starzenie się społeczeństw może mieć swoje dobre strony, o tyle dla rynków wschodzących, które to czeka, może okazać się nie lada wyzwaniem. Dlaczego? Ich gospodarki są zwykle w dużo większym stopniu oparte na przemyśle, a nie na usługach. Tymczasem trudniej jest wydłużyć okres efektywnej pracy robotnika niż osoby, która pracuje
Na poziomie poszczególnych społeczeństw okazuje się natomiast, że przedsiębiorczość wcale nie jest domeną młodych. Badania przeprowadzone w USA wskazują, że osoby koło sześćdziesiątki częściej zajmują się działalnością na własny rachunek niż te w wieku 20-34 lat. Wbrew panującym przesądom starsi przedsiębiorcy biją młodych na głowę także w dziedzinie technologii. Mark Zuckerberg, który założył Fecebooka, nie mając jeszcze dwudziestu lat, to wyjątek. Tkwiący w starszych osobach potencjał najlepiej obrazują przeprowadzone za oceanem badania założycieli start-upów z dziedziny nowych technologii. W tej grupie średnia wieku sięga 39 lat.
Trzeba uwolnić potencjał
— Jeżeli starsze osoby są nieproduktywne, to tylko dlatego, że zmusza je do tego system społeczny — twierdzi Simon Zadek.
Najwięcej do zrobienia mają jego zdaniem w tej kwestii kraje europejskie. Większość z nich popełnia niewybaczalny błąd, wysyłając na emeryturę osoby po osiągnięciu określonego wieku. To marnotrawstwo, które stawia osoby po sześćdziesiątce na marginesie życia gospodarczego. Gdyby na przymusową roczną przerwę w pracy wysyłać pracowników po ukończeniu określonego wieku, zapewne ludzie w każdej takiej grupie wiekowej stawaliby się bierni. Bez reform systemów emerytalnych nie będzie możliwe przezwyciężenie kryzysu finansów publicznych.
Jednak zmiany demograficzne wcale nie są wyzwaniem dla polityki budżetowej. Potrzeba przede wszystkim reform i programów zwiększających aktywność osób po 60. roku życia. Nie inaczej jest w Polsce.
— Kluczem do rozwiązania problemu jest zwiększenie odsetka ludności aktywnej zawodowo. Wtedy obciążenie świadczeniami emerytalnymi będzie do udźwignięcia — twierdzi Rainer Muenz, odpowiedzialny za analizy demograficzne w Erste Banku.