Koniec roku, gwiazdka, choinka, prezenty... Prezenty! Na prezenty potrzebne są pieniądze. A jak nie ma pieniędzy — jest karta kredytowa. To czas prawdziwych żniw dla banków, które na gwałt starają się podbierać sobie klientów.
Karty kredytowe Multibanku i Banku Przemysłowo-Handlowego PBK to wciąż nowości na rynku. Nowości, jak nowości — z trudem przebijają się, ponieważ konkurencja w „plastikowych kredytach” jest w Polsce spora.
Jak najskuteczniej odebrać bankowi klienta — posiadacza karty kredytowej? Teoretycznie — i w to uwierzyli bankowcy — oferując mu tańsze oprocentowanie pożyczki. O ile ceny „karcianych” kredytów Raiffeisen Banku Polska czy Citibanku stoją nadal grubo ponad 30 proc. w skali roku, to detalista BRE Banku i BPH PBK głośno chwalą się oprocentowaniem wysokości — odpowiednio 25 proc. i 22,9 proc.
Szyki psuje jednak ustawa o kredycie konsumenckim, która nakazuje, by banki podawały jednak realne koszty kredytów kartowych. I tu okazuje się, że do superkorzystnego oprocentowania należy jednak doliczyć 8-9 punktów procentowych, by oprocentowanie urealnić. Podobnie jest zresztą w przypadku banków, które nominalnie wyceniły kredyty oferowane za pomocą kart na więcej niż 30 proc.
Podkupowanie sobie klientów — posiadaczy kart kredytowych — rozpoczął BPH PBK. Samo nagabywanie o skorzystanie z niższego niż konkurencja (najniższego zresztą na rynku w tym segmencie usług bankowych) oprocentowania „karcianych” kredytów — jak się okazuje — nie wystarcza. Klienta trzeba konkurencji wyrwać.
„Z prawdziwą przyjemnością pragniemy zaprosić Państwa do specjalnej promocji dotyczącej prestiżowych kart kredytowych srebrnych i złotych...” — tak rozpoczyna się e-list, który pracownicy Banku Przemysłowo-Handlowego PBK rozsyłają według sobie znanego klucza do firm w całej Polsce. Na pierwszy rzut oka to zwykły mailing, w języku komputerowym znany jako spamming. E-maile BPH PBK przyciągają jednak uwagę jednym zdaniem:
„Oferta, którą do Państwa kierujemy, polega na zaproponowaniu promocyjnych warunków dla pracowników firmy, którzy:
— posiadają karty kredytowe wydane przez inne banki — z możliwością spłaty zadłużenia”.
Tego jeszcze na rynku nie było — bank proponuje skupienie droższego kredytu innego banku, zastąpienie go niżej wycenionym własnym.
Generalnie propozycja jest oryginalna i zarazem nie jest, ponieważ takie rozwiązania od dawna z powodzeniem działają na daleko bardziej zaawansowanych rynkach, a np. w Stanach Zjednoczonych są codziennością. Prawdopodobnie z propozycji BPH PBK skorzystają z ochotą klienci, którzy płacąc kartami kredytowymi droższej konkurencji wpadli w spiralę odsetkową.
Czy jednak bank zdaje sobie sprawę z tego, że oferując kartę kredytową klientom innych banków, naraża się na „skupienie” z rynku części — delikatnie mówiąc „mniej solidnych” posiadaczy plastikowych pożyczek?
Prawdopodobnie nie, albo nie robi z tego problemu, ponieważ nasze pytanie na ten temat pozostało bez odpowiedzi.