Polscy przedsiębiorcy bardzo nieufnie podchodzą do wszelkiego rodzaju nowości, szczególnie tych, związanych z obrotem ich należnościami. Przyczyną takiej postawy jest wciąż jeszcze stosunkowo niski poziom znajomości dostępnych produktów bankowych oraz korzyści i zagrożeń płynących z ich stosowania.
Dla wielu polskich przedsiębiorców takie nazwy jak akredytywa, inkaso dokumentowe czy forfaiting nie niosą ze sobą żadnej konkretnej treści, poza skojarzeniem z usługą bankową. Wynika to z faktu, że usługi te stosunkowo niedawno weszły w naszym kraju do masowego obrotu handlowego. Przed rokiem 90. były stosowane głównie przez centrale handlu zagranicznego. Dlatego też praktyczną wiedzą na temat sposobów prowadzenia rozliczeń międzynarodowych dysponowali wówczas jedynie nieliczni. W ciągu ostatniej dekady, wraz ze wzrostem liczby podmiotów zajmujących się handlem zagranicznym, obserwowano systematyczny, choć niezbyt dynamiczny, wzrost zainteresowania takimi usługami, jak akredytywa, gwarancja bankowa, inkaso dokumentowe czy forfaiting.
— Powolny wzrost zainteresowania usługami bankowymi ułatwiającymi rozliczenia w handlu zagranicznym wynika przede wszystkim z niewystarczającej wiedzy przedsiębiorców. Ten brak wiedzy i doświadczenia budzi ich obawy. Często zdarza się również, że konkretna usługa bankowa kojarzy się potencjalnym klientom w negatywny sposób, ze względu na dotychczasowy sposób korzystania z niej. Z tą sytuacją mamy często do czynienia w przypadku weksla. Większości Polaków kojarzy się on z sytuacją podbramkową. Wynika to z tego, że spotykają się z tą nazwą z reguły w momencie zaciągania kredytu. Niewiele osób wie jednak, że stosowane w takich przypadkach jako zabezpieczenie płatności weksle in blanco w zasadniczy sposób różnią się od weksla handlowego, stosowanego w rozliczeniach między kontrahentami — mówi Zbigniew Popowski, specjalista ds. finansowania handlu zagranicznego w Fortis Banku.
Wyjaśnia on, że weksle handlowe są szeroko stosowane w krajach rozwiniętych gospodarczo w celu uproszczenia transakcji. Ich podstawową funkcją nie jest w tym przypadku zabezpieczenie płatności, ale jej odroczenie. Ze względu na wysoką płynność finansową weksla eksporter może w każdej chwili dokonać jego dyskonta na bardzo korzystnych warunkach. Te obopólne korzyści powodują, że w wielu krajach stał się on naturalną formą rozliczeń.
— Warto podkreślić, że w krajach rozwiniętych gospodarczo weksle nie są stosowane w rozliczeniach z firmami stojącymi na skraju bankructwa. Funkcja zabezpieczająca jest tam zredukowana do minimum — zapewnia Zbigniew Popowski.
Wszystkie wymieniane formy rozliczeń stosowane w obrocie międzynarodowym, oprócz swojej podstawowej funkcji, czyli zabezpieczenia płatności, spełniają również rolę kredytu krótkoterminowego. W dużej mierze polegają one bowiem na przejęciu przez bank obowiązku dokonania płatności w określonym w umowie terminie, przesuwając jednocześnie w czasie moment przekazania środków finansowych przez importera. Płatność następuje bowiem najczęściej dopiero w momencie odbioru zakupionego towaru, a w wielu przypadkach nawet kilka miesięcy później.
— Stosowanie w rozliczeniach międzynarodowych akredytywy umożliwia eksporterowi odroczenie płatności nawet do jednego roku. Jednocześnie jednak stanowi ona podstawę do znacznie wcześniejszego uzyskania środków finansowych z kontraktu dla eksportera, w drodze dyskonta. Podobnie wygląda sytuacja w przypadku weksla własnego i trasowanego — tłumaczy Zbigniew Popowski.
Dodaje on, że korzyści płynące dla importera ze stosowania wymienionych sposobów płatności stawiają eksportera na bardzo dobrej pozycji negocjacyjnej. Może on bowiem zaoferować kontrahentowi o wiele dłuższy termin płatności.
Niski poziom wiedzy na temat sposobów rozliczeń nie jest jedynym powodem ich rzadkiego stosowania. Duże znaczenie ma tutaj ogólny poziom polskiego eksportu oraz ilość firm prowadzących go w znaczącej skali.
— W Polsce zdecydowanie brakuje skutecznych działań pobudzających eksport. Wszystkie programy finansowane z budżetu państwa i środków Phare mają charakter typowo szkoleniowy. Edukacja jest oczywiście bardzo ważna, uważam jednak, że powinna ona być prowadzona w inny sposób. W tej chwili opiera się na przekazywaniu przedsiębiorcom wiedzy przez teoretyków, co nie przynosi oczekiwanych efektów. Myślę, że o wiele skuteczniejsze byłoby opracowanie specjalistycznych programów, nastawionych na przekazanie wiedzy praktycznej. Takie działania prowadzą od lat niektóre banki i fundacje — mówi Zbigniew Popowski.
Jego zdaniem, podwyższeniu poziomu eksportu mogłaby również służyć reorganizacja systemu dopłat eksportowych. Powinniśmy tu czerpać wzorce z działań stosowanych przez Unię Europejską. Tam dotuje się ciekawe rozwiązania eksportowe w celu podwyższania jej konkurencyjności. Polsce brakuje rozpoznawalnych na całym świecie produktów, mimo że powstaje u nas wiele wyrobów o najwyższej jakości.
— Wszyscy wiemy, że najlepsze zegarki pochodzą ze Szwajcarii, a wino z Francji. A skąd pochodzi najlepsza szynka? Może z Polski — mówi Zbigniew Popowski.
Brak promocji produktowej wpływa na brak rozpoznawalności polskich produktów nie tylko za granicą, ale nawet w kraju. Badania wykazują na przykład, że ponad 70 proc. Polaków jest przekonanych, że firma Alpinus pochodzi z któregoś z krajów zachodnioeuropejskich. Podobnie wygląda kojarzenie pochodzenia innych marek — Tatuum, Dr Witt czy też Reserved.
Zbigniew Popowski zwraca również uwagę na niedostateczny poziom wsparcia kierowany do firm realizujących ciekawe, innowacyjne projekty. Sugeruje on, że większą korzyść gospodarczą przyniosłoby zainwestowanie danej kwoty w realizację innowacyjnego projektu, zwiększającego konkurencyjność zakładu, niż kierowanie tych samych środków na dopłaty bezpośrednie do sprzedaży produkowanych w nierentownych warunkach produktów.