Polskie kłopoty z wydobyciem węgla koksowego zaczynają mieć międzynarodowe reperkusje. Trwa szukanie źródeł kłopotów.
Po ujawnieniu przez „PB” 10 lipca informacji, że Jastrzębska Spółka Węglowa (JSW), największy w Europie producent węgla koksowego, ma kłopoty z jego wydobyciem, natychmiast zareagowali międzynarodowi producenci stali. Powód? Węgiel koksowy jest niezbędny do produkcji koksu, a ten do wytwarzania stali. Zatem jego niedobór może położyć na łopatki dwie branże. Poza tym brak surowca zniszczy bezpowrotnie baterie koksownicze i stalownie. Do resortu gospodarki wpłynęły więc pisma od zaniepokojonych koncernów hutniczych. W związku z tym Krzysztof Tchórzewski, wiceminister gospodarki, zobowiązał zarząd JSW do wyjaśnienia sytuacji.
Jarosław Zagórowski, który od marca kieruje JSW, a wcześniej zasiadał w radzie nadzorczej jastrzębskiej spółki z ramienia resortu gospodarki, tłumaczy kłopoty z wydobyciem przyczynami technicznymi. Z kolei były prezes Leszek Jarno, który zarządzał JSW od 2000 r. do połowy 2006 r., twierdzi, że przyczyna tkwi w złym zarządzaniu spółką. Zapomina przy tym dodać, że Andrzej Tor, wiceprezes odpowiedzialny za produkcję, zajmował się tym za jego czasów i nadal pracuje na tym samym stanowisku.
Spółką kierował też (do marca 2007 r.) Włodzimierz Hereźniak.
— Proszę mnie nie pytać o przyczyny — ucina były prezes.
W czerwcu awansował na prezesa Polskiego Koksu (PK), spółki zależnej od JSW, która specjalizuje się w handlu zagranicznym. Polska jest drugim po Chinach na świecie eksporterem koksu.
— Na razie realizujemy kontrakty bez większych problemów — twierdzi prezes PK.
Kłopoty z koksem zaczną się lada dzień. Koksownia Zdzieszowice, należąca do Arcelor Mittal, już ograniczyła produkcję. Edward Szlęk, prezes Koksowni Przyjaźń, myśli o zmniejszeniu mocy, bo zapasy węgla ma na kilka dni.