Chyba każdy pamięta dowcip o tym, jak spotkało się dwóch programistów i jeden pyta: „Słyszałem, że straciłeś pracę. Jak to jest być na bezrobociu?” „To było najgorsze pół godziny mojego życia!” – odpowiada drżącym głosem drugi. Kawał ma już swoje lata, ale nic nie stracił na aktualności. Pomimo kryzysu branża technologiczna zatrudnia jak szalona.

– Na początku pandemii panowała duża niepewność. W rezultacie co trzecia firma z sektora IT, usług dla biznesu i produkcji zamroziła rekrutacje. Ale to już przeszłość – cieszy się Jan Banasikowski, zastępca dyrektora ds. doradztwa i usług transakcyjnych w CBRE.
Etat w wielkim mieście
Dziś trzy na cztery spółki informatyczne deklarują, że zatrudniają bez zmian, niektóre mają nawet większe potrzeby personalne niż rok temu i tylko 16 proc. wstrzymało nabory – wynika z raportu „Rynek pracy: rok z koronawirusem”, opracowanego przez Gi Group, Grafton Recruitment i CBRE.
Problemy z zatrudnieniem mogą mieć co najwyżej fachowcy z małych miejscowości, którym nie uśmiecha się wyjazd za pracą. Wrocław, Warszawa, Poznań i Katowice to przykłady dużych miast, w których specjalistów IT chcą dosłownie wszyscy ankietowani pracodawcy. Tylko nieco gorzej jest w Krakowie (95 proc.) i Łodzi (92 proc.).
Jest też dobra wiadomość dla właścicieli nieruchomości komercyjnych: sektor IT ma nie tylko potrzeby kadrowe, ale też metrażowe, co o tyle może dziwić, że programiści, testerzy czy ludzie od helpdesku często pracują zdalnie. W zeszłym roku branża ta odpowiadała za wynajem ponad 330 tys. mkw. biur w Polsce i za prawie co trzecią transakcję na rynku biurowym. W stolicach regionów firmy technologiczne wynajmowały ponad 40 proc. powierzchni biurowych.
A może kurs programowania?
Kryzys obszedł się z sektorem IT nader łagodnie, czego nie można powiedzieć np. o gastronomii, hotelarstwie czy konferencjach. Specjaliści od rynku pracy radzą przedstawicielom tych sektorów zmianę branży na technologiczną – oczywiście, jeśli pozwalają im na to zdolności, wiek i sytuacja finansowa. Według portalu pracuj.pl gotowość przebranżowienia się deklaruje 40 proc. zatrudnionych i aż 65 proc. bezrobotnych w Polsce.