Komisja Europejska zamierza obniżyć od kwietnia kontyngenty na import wyrobów hutniczych, by ograniczyć ich napływ o dodatkowe 15 proc. To reakcja na działania administracji Donalda Trumpa, ale dotyczy również państw pozaunijnych, np. azjatyckich, które dostarczają bardzo dużo taniej stali do Europy.
O zaostrzenie barier ograniczających import produktów hutniczych spoza UE producenci stali apelowali już w lutym, kiedy USA wprowadzały cła na stal i aluminium. Mirosław Motyka, prezes Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej, podkreślał na łamach PB, że wprowadzenie amerykańskich ceł może spowodować nadpodaż stali na rynku europejskim, ponieważ producenci z krajów rozwijających się, takich jak Meksyk, Brazylia, Wietnam czy Turcja, tracąc dostęp do amerykańskiego rynku, będą szukać nowych kanałów eksportowych właśnie w Europie.
Komentując obecne propozycje KE, Mirosław Motyka za kluczowe uważa planowane cofnięcie - na niektóre produkty w całości, na inne częściowo - redystrybucji kontyngentu przypadającego wcześniej Rosji. Szacuje, że dzięki temu np. limit na blachy gorącowalcowane w kręgach zmniejszy się o 11 proc.
- Propozycja Komisji Europejskiej dotycząca zmniejszenia kontyngentów importowych na stal jest niewątpliwie krokiem w dobrym kierunku, jednak trudno ją nazwać przełomową czy rewolucyjną - twierdzi Mirosław Motyka, przypominając, że od 2019 r. unijne kontyngenty na stal wzrosły o 25 proc., a zużycie spadło o 14 proc.
- W tym kontekście zmniejszenie kontyngentów przez Komisję jest działaniem właściwym, lecz niewystarczającym. Potrzebujemy bardziej zdecydowanych środków ochronnych, które będą adekwatne do zagrożeń wynikających z amerykańskich działań oraz globalnej nadprodukcji stali. Tylko skuteczna i stanowcza ochrona europejskiego rynku zapewni bezpieczeństwo produkcji stali w Europie, a co za tym idzie – ochronę europejskiej suwerenności gospodarczej - komentuje prezes HIPH.
Produkty za bezcen
Przemysław Sztuczkowski, prezes Cognoru produkującego stal i wyroby uważa, że decyzja KE idzie w dobrym kierunku, ale nie zatrzyma lawiny importu z państw trzecich spodziewanej pod nałożeniu ceł przez USA. O ochronę rynku apelują nie tylko huty, ale także dystrybutorzy czy przetwórcy stali zmagający się z coraz większym napływem gotowych wyrobów takich jak AGD, niektóre meble, konstrukcje budowlane i energetyczne oraz części zamienne. Wyroby te pochodzą m.in. z krajów objętych restrykcjami handlowymi dotyczącymi sprzedaży produktów hutniczych do Unii Europejskiej, takimi jak cła i kontyngenty.
Sprzedawanie w Europie gotowych wyrobów wytwarzanych z produktów hutniczych pozwala ominąć te bariery. Cierpią na tym nie tylko producenci stali, ale także dystrybutorzy czy firmy mające centra serwisowe w Polsce i innych państwach UE. Spada popyt na handel stalą oraz na usługi związane z cięciem, gięciem, spawaniem, budową konstrukcji i modułów ze stali.
- Borykamy się z nieuczciwą konkurencją. Europejski przemysł hutniczy podlega surowym regulacjom - ponosi wysokie koszty transformacji energetycznej - a import gotowych wyrobów stalowych z krajów trzecich jest w zasadzie nieograniczony. Jeśli rządy i Komisja Europejska nie podejmą działań zaradczych zniszczone zostanie wiele kluczowych gałęzi przemysłu w UE. Mam na myśli nie tylko huty i dystrybutorów, ale też branże wykorzystujące stal, które nie będą w stanie konkurować z tanim importem – podkreśla Iwona Dybał, prezes Polskiej Unii Dystrybutorów Stali (PUDS).
Z danych organizacji wynika, że przez 11 miesięcy 2024 r. sprowadzono do Unii np. 1,32 mln ton stalowych kolumn, filarów, konstrukcji dachowych, balustrad czy słupów sygnalizacyjnych. To ponad 30 proc. więcej niż w tym samym okresie 2023 r. Rośnie też napływ mebli – łóżek i stołów – wykonanych z elementów stalowych. Do końca listopada ubiegłego roku sprowadzono ich 1,1 mln ton wobec 0,88 mln ton w tym samym okresie 2023 r. Ilość okuć i opraw ze stali wzrosła z 0,56 do 0,65 mln ton. Dominują dostawy z Chin, ale dynamicznie rośnie także import z Wietnamu, Indii i Tajwanu, a ostatnio zaczynają także napływać produkty z Malezji.
- Dużym problemem dla wielu firm są także rosnące dostawy gotowych elementów do budowy słupów energetycznych. Są przywożone np. z Egiptu – mówi Henryk, Orczykowski, prezes Stalprofilu. Podkreśla, że w przypadku egipskich produktów jest podejrzenie, że gotowe elementy i konstrukcje są produkowane z rosyjskiej stali. To zaś może oznaczać omijanie sankcji.
Konieczność ochrony firm z całego łańcucha dostaw widzą nie tylko dystrybutorzy i przetwórcy wyrobów hutniczych, ale też producenci.
- Na chińskiej platformie handlowej Temu skrzynka narzędzi z dostawą kosztuje 210 zł. W Europie sama stal do ich produkcji jest droższa. Nie da się tak konkurować - zżyma się Przemysław Sztuczkowski.
Nieskuteczny podatek
Przedsiębiorcy apelują o ochronę firm z całego łańcucha dostaw, nie tylko za pośrednictwem ceł i kontyngentów. Iwona Dybał przypomina, że Komisja Europejska planuje wdrożyć system CBAM, dotyczący poboru od stycznia 2026 r. podatku granicznego od produktów energochłonnych, m.in. wytwarzanych w hutach. Jej zdaniem to nie wystarczy, bo importerzy mogą na jeszcze większą niż dotychczas skalę sprowadzać do Europy różnego rodzaju wyroby gotowe i konstrukcje stalowe.
Problem dotyczy też innych gałęzi sektora metalurgicznego.
- Przedstawiciele branży stali nierdzewnych i sektora aluminium mają obawy związane z wprowadzeniem mechanizmu CBAM w obecnym kształcie. Jesteśmy przekonani, że wymaga on głębokiej korekty związanej m.in. z uproszczeniem procedur, ale też np. rozszerzeniem listy wyrobów nim objętych. Graniczny podatek węglowy w proponowanej dziś formie przyczyni się do podniesienia cen importowanych spoza UE wyrobów, takich jak np. blachy, pręty, profile itp. Natomiast gotowe produkty, np. pralki czy lodówki, do produkcji których zużywa się dużo stali nierdzewnej czy innych metali, będą sprowadzane bez większych przeszkód. To zaś uderzy w lokalnych producentów dóbr gotowych i ostatecznie w cały unijny przemysł – podkreśla Andrzej Michalski-Stępkowski, prezes Stowarzyszenia Stal Nierdzewna oraz szef Polskiego Stowarzyszenia Aluminium.
Rozszerzenia CBAM-u na szeroki łańcuch produkcyjny chcą także przedstawiciele branży AGD.
- Apelujemy o rozszerzenie CBAM-u o urządzenia tzw. dużego AGD, produkowane w UE. CBAM może być zagrożeniem dla konkurencyjności, ale także szansą jeśli zostanie rozszerzony – twierdzi Radosław Maj ze APPLiA Polska, Związku Pracodawców AGD.
Podaje dane z których wynika, że europejscy producenci AGD będą ponosili rocznie 400 mln EUR dodatkowych kosztów, wynikających z objęcia opłatami materiałów importowanych kluczowych do produkcji urządzeń gospodarstwa domowego. Tymczasem importerzy gotowych urządzeń nie będą musieli ich płacić. Skutkiem będzie przeniesienie produkcji poza Europę.
Patriotyzm i przepisy
Eksperci PUDS liczą nie tylko na poszerzenie zakresu ochrony, ale także na zmiany w polskim Prawie zamówień publicznych, preferujące dostawy z państw UE i mających umowy handlowe ze wspólnotą. Apel o patriotyzm gospodarczy w zamówieniach publicznych wysłali o premiera Donalda Tuska także menedżerowie Stalprofilu oraz Ferrum, czyli producenta rur do transportu mediów energetycznych.
Szersze otwarcie w przetargach na unijnych dostawców ułatwić może niedawny wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, z którego wynika, że firmy z państw trzecich nie mają takich samych praw w przetargach jak unijne. W niedawno ogłoszonym Cleand Industrial Deal Komisja Europejska proponuje także tzw. zielone zamówienia publiczne, czyli kupowanie wyrobów wytworzonych w niskoemisyjnym łańcuchu produkcyjnym.
Walczą o to nie tylko podmioty w Polski, ale także organizacje działające na forum unijnym. PUDS i Eurometal zgłosiły problem rosnącego importu gotowych wyrobów stalowych Komisji Europejskiej. Alexander Julius, prezydent Eurometalu, przedstawił temat szefowej KE - Ursuli von der Leyen.