Brytyjskie banki słono płacą za misselling

MGA
opublikowano: 2013-06-28 14:30

Wartość rachunku za wciskanie ubezpieczeń, które przed niczym nie chronią, przekroczyła już 15 mld USD. I rośnie.

Jak wynika z danych Financial Conduct Authority – brytyjskiego nadzoru finansowego, wartość wypłaconych przez brytyjskie banki odszkodowań dla klientów, których oszukano przy sprzedaży polis, wynosi już 15,5 mld USD (10 mln funtów). Nie jest to kwota ostateczna, bo proces wypłaty odszkodowań jeszcze potrwa. W marcu brytyjski sektor bankowy szacował, że ostateczna kwota można przekroczyć 20 mld USD.

Skandal ubezpieczeniowy, który wybuch w Wielkiej Brytanii w 2011 r., dotyczył polis dodawanych do kredytów bankowych (tzw. PPI). Miały one chronić kredytobiorców przez skutkami zaprzestania spłaty pożyczki np. na skutek choroby lub utraty pracy. Od 2001 r. sprzedano 34 mln sztuk takich polis, co oznacza, że ponad 70 proc. wyspiarzy miało takie ubezpieczenie. Połowa klientów nie była poinformowana o ich istnieniu, ale obciążana składkami. Po wybuchu kryzysu finansowego w 2009 r. okazało się, że w rzeczywistości polisy przed niczym nie chronią. Sprawą zajął się brytyjski rzecznika praw obywatelskich ds. usług finansowych i w efekcie banki zaczęły zwracać klientom pobrane składki i wypłacać odszkodowania.

Największymi przegranymi są największe brytyjskie instytucje finansowe: Lloyds Group, HSBS, Barclays czy Royal Bank of Scotland. Jednak należy pamiętać, że od 2001 r. zarobiły ona w postaci prowizji na sprzedaży polis PPI astronomiczną kwotę 14 mld funtów.

Wypłata odszkodowań to największa tego typu akcja na świecie. Przy okazji jest to największy skandal finansowy w historii Wielkiej Brytanii, który całkowicie przeorał reguły prawne, dotyczące segmentu bancassurance. Obecnie należą one do najbardziej restrykcyjnych na świecie i gwarantują np. możliwość odstąpienia od umowy ubezpieczenia po jej zwarciu, jeśli klient stwierdzi, że jej nie zrozumiał.

Temat missellingu przy sprzedaży ubezpieczeń stał się głośny w Polsce w ubiegłym roku. U nas problem dotyczył jednak produktów inwestycyjnych. Prowizję, które dostawali pośrednicy za ich sprzedaż, były tak wysokie, że takie produkty wciskano na siłę każdemu klientowi. Dodatkowo – ponieważ były to programy wieloletnie – to wcześniejsze zerwanie polisy groziło karami. W ten sposób klient mógł stracić nawet wszystkie oszczędności.