Budownictwo pełne rozczarowania, ale żyje nadziejami na lepszy 2026 r.

Ignacy MorawskiIgnacy Morawski
opublikowano: 2025-09-18 20:00

Produkcja budowlano-montażowa tąpnęła nieoczekiwanie w trzecim kwartale. Ale notowań spółek budowlanych to nie ruszyło. Niektóre z nich radzą sobie całkiem nieźle na ogólnie stagnacyjnym rynku.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

To, co w czwartek zobaczyliśmy w twardych danych statystycznych, rynek widział już od jakiegoś czasu w komunikatach spółek i nastrojach biznesowych. Budownictwo w tym roku nie przeżywa takiego odbicia, na jakie liczyło w warunkach dużego napływu funduszy europejskich. Jest to na pewno pod tym względem rok rozczarowujący. Ale jednocześnie patrząc na notowania największych spółek na giełdzie, wciąż widać nadzieję na poprawę w kolejnych latach.

W czwartek GUS podał, że produkcja budowlano-montażowa spadła w sierpniu aż o 6,9 proc. rok do roku. Dla analityków dane były małym wstrząsem, bo powszechnie oczekiwano niedużego wzrostu. Te dane sygnalizują, że dynamika przychodów spółek budowlanych będzie zbliżona do zera w trzecim kwartale. Po dwóch miesiącach kwartału realny spadek produkcji przekracza 3 proc., a licząc nominalnie znajduje się w pobliżu zera.

Jednak notowania giełdowe największych spółek, takich jak Budimex, Mirbud czy Polimex Mostostal, nie zareagowały na tę informację. Na rynku finansowym już wcześniej widać było, że to nie będzie zbyt dobry rok. Średnia (ważona) cena akcji siedmiu największych firm w tej branży na giełdzie jest o 15 proc. niższa niż rok temu, kiedy panował szczyt optymizmu związanego z nadchodzącą falą inwestycji publicznych. W środę nie zmieniła się istotnie, a na pewno nie po momencie publikacji danych GUS. Te słabe dane ekonomiczne już są zdyskontowane, a jednocześnie chyba nikt nie oczekuje, by głębokie spadki produkcji trwały w kolejnych miesiącach.

Wręcz przeciwnie, na rynku mimo wszystko dominuje przekonanie, że fala inwestycji publicznych zacznie we wzmożony sposób przekładać się na zamówienia firm. Ceny akcji największych spółek są mimo wszystko wciąż o 13 proc. wyższe niż na początku roku, pomimo stagnacji zysków firm.

Wśród analityków rynkowych też rozpowszechniona jest opinia, że fala inwestycji przesuwa się i kumuluje na 2026 r. Ekonomiści banku ING tak napisali w komentarzu do danych: „Dekoniunktura w budownictwie stała się szeroko zakrojona. Dostępność finansowania unijnego i niższe stopy procentowe NBP powinny zadziałać stymulacyjnie, ale perspektywa silniejszego odbicia w inwestycjach oddala się na 2026 rok (…). Zakładamy, że z puli prawie 100 mld zł dotacji z Krajowego Planu Odbudowy dostępnych w latach 2025-26, większość trafi do finalnych beneficjentów dopiero w przyszłym roku. Kilka miesięcy temu spodziewaliśmy się bardziej wyrównanego rozkładu między 2025 a 2026”.

Jednocześnie widać, że są segmenty budowlane, w których firmy radzą sobie bardzo dobrze. Możliwe, że obecne warunki lepiej sprzyjają firmom wyspecjalizowanym niż tym, które działają szeroko i są zdywersyfikowane pod względem klientów branżowych lub skupione na budownictwie mieszkaniowym.

Na przykład wyspecjalizowany w kontraktach dla kolei Torpol rośnie jak na drożdżach: przychody firmy są o prawie 60 proc. wyższe rok do roku, zysk na akcję o 1/3 wyższy, a cena akcji o 50 proc. Dobrze radzą sobie też spółki skoncentrowane na budownictwie przemysłowym i na rzecz energetyki, czyli m.in. Polimex Mostostal (wzrost przychodów o ponad 30 proc.) czy Mostostal Zabrze (20 proc.). Natomiast słabiej pod względem wyników wyglądają firmy silne w budownictwie infrastrukturalnym (Budimex, Mirbud), mieszkaniowym i komercyjnym (Unibep).

Tak jak w wielu dziedzinach gospodarki, obecna fala koniunktury nie podnosi wszystkich łodzi. Choć akurat w budownictwie, jeżeli rząd chce faktycznie realizować program przełomu inwestycyjnego, większa fala może w końcu nadejść.