Jak znaleźć zagranicznych partnerów? — zapytaliśmy Richarda Mbewe, głównego ekonomistę Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej.
„Puls Biznesu”: Czym polskie firmy mogą przyciągać zagranicznych inwestorów i kontrahentów?
Richard Mbewe: Przede wszystkim wciąż niskimi kosztami produkcji, ale na dłuższą metę koszty pracy nie będą naszą przewagą konkurencyjną. Polskie firmy muszą skupić się na usługach lub produktach wysoko przetworzonych. Mamy największą szansę w zdobywaniu kontraktów na tzw. business process outsourcing — głównie w zakresie księgowości, finansów czy obsługi klienta.
Mamy też inne „żelazne” zalety — przede wszystkim centralną lokalizację kraju, dzięki której jesteśmy świetną trampoliną na rynki wschodnie dla firm z Europy Zachodniej i odwrotnie — na rynek zachodni w przypadku firm ze Wschodu, np. z Chin. Mimo to wielu inwestorów lokuje biznes raczej na Łotwie, Litwie czy w Estonii.
Co mogą w tej sytuacji zrobić sami przedsiębiorcy, żeby zainteresować sobą partnerów? Zwłaszcza ci mali i średni?
Mogą dołączyć do międzynarodowych lub lokalnych branżowych izb gospodarczych i handlowych, które mają duże budżety reklamowe, lub zakładać własne zrzeszenia, aby promować się wspólnie. Nadal niewiele polskich firm uczestniczy w zagranicznych targach, konferencjach i misjach gospodarczych, które są chyba najbardziej skutecznym sposobem na znalezienie kontrahenta czy inwestora. Problem w tym, że po różnych seminariach i spotkaniach branżowych oczekujemy zazwyczaj wymiernych korzyści, np. podpisanego od razu kontraktu. Jeśli ich nie ma — nie podtrzymujemy kontaktów z poznanymi przedsiębiorcami. Tymczasem ważne jest nawiązywanie długoterminowych relacji, budowanie bazy danych potencjalnych klientów itp. Efekty przychodzą dopiero po jakimś czasie.