Wprowadzenie trzeciofilarowych planów oszczędnościowych nie tylko nie zaszkodzi budżetowi, ale pomoże w finansowaniu projektów infrastrukturalnych — twierdzi Piotr Dziewulski, prezes STFI. Zadowoleni będą też klienci, którzy otrzymają ulgę podatkową i wyższą emeryturę.
Propozycja Stowarzyszenia Towarzystw Funduszy Inwestycyjnych, związana z wprowadzeniem indywidualnych planów emerytalnych, spotkała się z przychylnym przyjęciem rządu.
— Pierwszy projekt stowarzyszenie złożyło już w maju ubiegłego roku. Obecna propozycja — Indywidualnych Programów Oszczędnościowych — jest jedynie rozwinięciem i uzupełnieniem tamtego pomysłu. Czy propozycja wejdzie w życie, okaże się w październiku, kiedy będzie powstawać ustawa budżetowa. Projekt jest teraz analizowany przez Ministerstwo Finansów — mówi Piotr Dziewulski, prezes STFI.
Chodzi nie tylko o wypromowanie emerytur z III filaru, ale przede wszystkim o uruchomienie masowego i długoterminowego nawyku oszczędzania.
— Nasz projekt godzi interesy obywateli z interesami państwa. Wzrost długoterminowych oszczędności przyczyni się do powstania długoterminowego kapitału, co spowoduje napływ pieniędzy m.in. na giełdę, przyczyni się do wsparcia finansowania infrastruktury — autostrad, przejść granicznych, projektów ekologicznych. Z kolei systematyczne oszczędzanie pozwoli obywatelom na wyższą emeryturę. Stopa zastąpienia z dwóch pierwszych filarów systemu emerytalnego wyniesie tylko 40 do 60 proc. Trzeba więc oszczędzać w III filarze — mówi szef STFI.
Propozycja STFI zakłada comiesięczne oszczędzanie niewielkich kwot, np. 100 zł, i utrzymanie środków przez minimum 10-15 lat. W zamian uczestnicy programów otrzymaliby zwolnienie z podatku od zysków kapitałowych. Przy wcześniejszym wycofaniu oszczędności zostałby on naliczony.
— Bez wsparcia polityki podatkowej nie udałoby się wprowadzenie obligacji skarbowych. Dlatego zachęty podatkowe w III filarze także są potrzebne. Nie uszczuplają one przy tym obecnego budżetu — twierdzi prezes Dziewulski.
Jego zdaniem, za 10-15 lat polski rynek funduszy inwestycyjnych będzie dużym rynkiem.
— Konsekwentne działania będą przynosiły rezultaty, funduszom inwestycyjnym potrzebny jest jednak wieloletni klient — mówi Piotr Dziewulski.
Na starcie fundusze inwestycje popełniły jednak błąd, oferując fundusze agresywne.
— Gdyby zaczęły od funduszy bezpiecznych, klienci zobaczyliby trwały wzrost i stały dochód — twierdzi prezes STFI.
Zdaniem prezesa STFI, najlepsze perspektywy mają towarzystwa funduszy inwestycyjnych znajdujące się w grupach kapitałowych, a rynek dystrybucji jednostek będzie rozwijał się w dwóch kierunkach.
— Poprzez wyspecjalizowanych doradców oraz banki. Budowanie sieci jest za drogie dla działających niskomarżowo TFI. Przyszłość ma także Internet — uważa Piotr Dziewulski.