Budżet oparty na żonglerce

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2021-09-28 20:00

Rada Ministrów dotrzymała konstytucyjnego kalendarza i planowo przyjęła projekt ustawy budżetowej na rok 2022 wraz z dokumentami towarzyszącymi.

Do czwartku 30 września cały pakiet znajdzie się w Sejmie i wtedy wreszcie wszyscy będą mogli wczytać się w szczegóły gigantycznego materiału. Notabene przy okazji rząd przyjął także autopoprawkę do korekty budżetu tegorocznego. Trzy fundamentalne liczby budżetu 2022 ustalono następująco: dochody państwa wyniosą 481,4 mld zł, wydatki – najwyżej 512,4 mld zł, zatem deficyt ma wynieść nie więcej niż 30,9 mld zł. Wypada przypomnieć, że ta ostatnia liczba nie może być zwiększona bez zgody rządu, o czym od początku III RP już wie każda opozycja. Wnioskując w Sejmie o nowe wydatki zawsze wskazuje źródła zwiększenia dochodów, które z kolei rząd uznaje za iluzoryczne.

Minister finansów w ogóle nie odnosi się do precederu wpuszczania do obiegu miliardów złotych całkowicie poza ustawą budżetową. Fot. Daniel Gnap / KPRM

Punkt widzenia projektu jak zawsze zależy od punktu siedzenia. Według rządu, a zwłaszcza ministra Tadeusza Kościńskiego, dokument potwierdza doskonały stan polskich finansów publicznych, które poradziły sobie z COVID-19. Nie tylko opozycja, lecz także eksperci ze środowisk biznesowych punktują natomiast liczne sektorowe słabości. Warto zwrócić uwagę na dwie ważne okoliczności. Po pierwsze – w projekcie uwzględniono wejście w życie od 1 stycznia 2022 r. podatkowego pakietu tzw. Polskiego Ładu w wersji, która zaliczyła w Sejmie pierwsze czytanie. Prognozy polityczne podpowiadają, że ustawa raczej ukaże się terminowo do 30 listopada w Dzienniku Ustaw, ale w istotnych szczegółach być może zmieniona. Dla budżetu nie będzie to jakaś rewolucja, odpowiednie korekty mogą zostać wprowadzone autopoprawką przez rząd lub już w Sejmie. Druga ciekawa okoliczność ma oblicze odwrotne – w projekcie budżetu nie został uwzględniony Krajowy Plan Odbudowy, którego ocenę Komisja Europejska wciąż przedłuża. Rząd nie potrafi przewidzieć żadnego terminu, zatem woli doliczyć ewentualne pieniądze, gdy już staną się one rzeczywistością. Wtedy władcy znowu wyciągną pochowane obecnie słynne billboardy z nieprawdziwą kwotą 770 mld zł z UE dla Polski (to wielkość brutto, całkowicie pominięta została nasza coraz większa składka).

Największa skazą finansów państwa jest wielki strumień pieniędzy publicznych omijający ustawę budżetową. Takie zjawisko istniało zawsze, ale przybrało gigantyczne rozmiary w epidemicznym roku 2020 i jest kontynuowane także w 2021. Bardzo merytorycznie wypunktował je niedawno Marian Banaś, prezes Najwyższej Izby Kontroli, a poprzednio minister finansów. W analizie NIK podkreślono, że w 2020 r. duże operacje finansowe, dotyczące ważnych zadań publicznych, były planowane i dokonywane z pominięciem rachunku wydatków i deficytu budżetu państwa. Wyjątkowo nieuczciwym procederem jest nieodpłatne przekazywanie skarbowych papierów wartościowych rozmaitym podmiotom, uprawnionym na podstawie ustaw innych niż budżetowa. W 2020 r. to rozdawnictwo schowane pod dywan sięgnęło kwoty 18,3 mld zł, najsłynniejsze były prawie 2 mld zł dla Telewizji Polskiej (Polskie Radio otrzymało z tej kwoty na przysłowiowe waciki), ale więcej dostały Polski Fundusz Rozwoju oraz Bank Gospodarstwa Krajowego. Z kolei zadłużony Fundusz Solidarnościowy otrzymał następne pożyczki – czytaj darowizny – w wysokości 15,5 mld zł. Także bokiem szły ogromne wydatki na zwalczanie COVID-19. Cały ten szkodliwy proceder prowadzi do sztucznego niezwiększania wartości państwowego długu publicznego, aby nie został przekroczony konstytucyjny próg ostrożnościowy na poziomie 55 proc. PKB. Kreatywna księgowość trwa w najlepsze w roku bieżącym oraz będzie trwała w 2022.