Buffett poślizgnął się na lodach

Michalina SzczepańskaMichalina Szczepańska
opublikowano: 2016-08-15 22:00

Trudno ocenić, czy to wina franczyzobiorcy czy trudnego rynku. Ale Dairy Queen nagle z niego zniknęło

Rok temu media biznesowe obiegła wieść — nad Wisłę zawita pierwszy lokal Dairy Queen (DQ), amerykańskiej sieci z lodami i hamburgerami, w którą zainwestował sam Warren Buffett. Sieć miał budować masterfranczyzobiorca — spółka Sparrow 4, zameldowana w Polsce, a plany były ambitne — Polska miała stać się przyczółkiem do europejskiej ekspansji sieci, bo też była pierwszym krajem w Europie, gdzie pojawiło się DQ. Tylko w tym roku miała ruszyć na dwóch kolejnych rynkach. A w ślad za otwarciami w innych krajach kontynentu mieli pójść polscy producenci m.in. kurczaka, którzy zaczęli dostarczać do sieci w Polsce. Liczyła trzy lokale w Warszawie (dwa w Wola Parku, jeden na Nowym Świecie), ale było to jak najbardziej słuszne tempo rozwoju, jak zapewniał jeszcze pod koniec stycznia w rozmowie z „PB” John P. Gainor, prezes International Dairy Queen (IDQ), który przyjechał obejrzeć biznes w Polsce.

W odpowiednim tempie

(...) Nie musimy tłumaczyć się co kwartał analitykom giełdowym, więc nie szukamy szybkiego, ryzykownego wzrostu. Nie mamy zadłużenia. Rośniemy w takim tempie, jakie nam odpowiada (…) — W Polsce wykonaliśmy ogromną pracę, polegającą na zmianie wielu składników naszych produktów, by dostosować się do norm unijnych, a więc m.in. zakazu GMO. Bazujemy obecnie na polskich dostawcach — będą wchodzić z nami do kolejnych europejskich krajów. Dostawami z Polski interesują się też nasze lokale z krajówarabskich — opowiadał w styczniu John P. Gainor. I tłumaczył, że plan Sparrow 4 to 25 otwarć w ciągu pięciu lat. Tymczasem nagle warszawskie lokale zostały zamknięte. „Przez ponad rok nasz franczyzobiorca otworzył trzy miejsca w Warszawie. Zaczął zaznajamiać konsumentów z marką, a ich pierwsze reakcje były pozytywne. Niestety American Dairy Queen została ostatnio poinformowana, że wszystkie trzy lokalizacje zamknięto” — brzmi e-mailowe oświadczenie spółki na pytania zadane prezesowi IDQ. Nie uzyskaliśmy informacji, na ile Polska pozostaje atrakcyjnym rynkiem dla IDQ i czy planuje tu w ciągu tego roku coś otworzyć. Nie podaje również przyczyn zamknięcia tych miejsc. W przesłanym oświadczeniu zapewnia jedynie, że Europa pozostaje ważnym celem dla marki. Natomiast Sparrow 4 zapadło się pod ziemię. Nie działają telefony stacjonarne i komórkowe podawane przez firmę. Jej ostatnim widocznym w elektronicznym KRS prezesem jest Piotr Kaczmarczyk, który nie odpowiedział na przesłane drogą e-mailową pytania. W funduszu Bastion Venture Fund, którego inwestycją portfelową jest Sparrow 4, usłyszeliśmy, że wszyscy poza obsługą sekretariatu są na urlopie i do zamknięcia gazety nie odpowiedziano na naszą prośbę o kontakt. Udało nam się nieoficjalnie ustalić, że spółka przestała być franczyzobiorcą IDQ, które poszukuje teraz nowego partnera do rozkręcenia biznesu.

— Marka jest na razie w kraju spalona, nie po stronie konsumentów, ale kontrahentów i bez większego znaczenia pozostaje to, kto ją rozwijał. To DQ widniało przecież na szyldach i to DQ będzie się kojarzyło z kimś, kto nagle zamyka lokale — a w galeriach handlowych czy przy ulicach podpisuje się przecież umowy wieloletnie i rozmawia o wieloletniej współpracy i rozwoju z dostawcami — mówi jeden z branżowych menedżerów.

Nic nowego

Gdy startował przez rokiem, branża życzyła nowemu graczowi powodzenia, ale też ostrzegała, że polski rynek jest trudny.

— Rynek jest nasycony. Lodziarni i marek lodów jest pod dostatkiem, a krajowa konsumpcja jest dużo niższa niż na Zachodzie. Do tego zapanowała u nas moda na otwieranie pojedynczych lokali właśnie z lodami, co jeszcze bardziej wysyca rynek — przekonuje Zbigniew Grycan, twórca Lodziarni Firmowych Grycan. Wszelkie statystyki dotyczące jedzenia na mieście powinny jednak zachęcać nowych graczy do debiutu.

— To nie pierwszy i nie ostatni przypadek zagranicznej marki, która wchodzi do Polski i wychodzi z niej. Rynek rośnie, ale to nie znaczy, że łatwo się tu rozwijać. Stworzenie biznesu restauracyjnego to proces wieloletni, wymagający świetnych ludzi, wpisania się w potrzeby konsumenta, skali działania i ciekawej marki. To, że któraś sprawdziła się na rynku amerykańskim,nie znaczy, że łatwo ją będzie adaptować do naszych warunków — twierdzi Wojciech Mroczyński, członek zarządu AmRestu, rozwijającego sieci pod szyldem m.in. KFC, Burger King, Pizza Hut i Starbucks.

Flagowe lody, flagowy inwestor

International Dairy Queen to grupa zarządzająca siecią 6,7 tys. lokali na całym świecie (przy czym sama prowadzi dwa z nich, a reszta to franczyza). Są to albo samodzielne lodziarnie, albo lodziarnie połączone z kurczakami, burgerami i kanapkami. Flagowym produktem są lody Blizzard, które odwrócone do góry nogami nie wypadają z otwartego opakowania. Od 1998 r. sieć ma też flagowego inwestora — Warrena Buffetta, który (poprzez fundusz Berkshire Hathaway) kupił DQ za 585 mln USD. Łączne obroty sieci to ponad 4 mld USD.

Flagowe lody, flagowy inwestor

International Dairy Queen to grupa zarządzająca siecią 6,7 tys. lokali na całym świecie (przy czym sama prowadzi dwa z nich, a reszta to franczyza). Są to albo samodzielne lodziarnie, albo lodziarnie połączone z kurczakami, burgerami i kanapkami. Flagowym produktem są lody Blizzard, które odwrócone do góry nogami nie wypadają z otwartego opakowania. Od 1998 r. sieć ma też flagowego inwestora — Warrena Buffetta, który (poprzez fundusz Berkshire Hathaway) kupił DQ za 585 mln USD. Łączne obroty sieci to ponad 4 mld USD.