Bułgaria nie prowadzi wojny gazowej z Rosją, lecz uważa, że obowiązujące do 2010 roku umowy z Gazpromem nie mogą być wcześniej unieważnione, bądź zmienione - powiedział w czwartek wiceminister gospodarki energetyki Walentin Iwanow.
W wywiadzie dla największego dziennika bułgarskiego "Trud" Iwanow podkreślił, że w negocjacjach z Gazpromem chodzi jednak o strategiczny wybór, który w długoterminowej perspektywie może zwiększyć lub pozbawić Bułgarię wpływów od tranzytu gazu.
Dziennik cytuje wypowiedź rzecznika Gazpromu Siergieja Kuprianowa, według którego w przyszłym roku nie tylko Ukraina, lecz również Bułgaria, Rumunia i Węgry będą kupować rosyjski gaz po cenach od 230 do 260 dolarów za metr sześcienny.
"Rosjanie dążą do zmiany umowy z 1998 roku o tranzycie i obecny rząd jest już trzecim (bułgarskim) gabinetem, na który wywierany jest nacisk" - powiedział wiceminister.
"Uważają oni, że choć umowa rzeczywiście jest ważna do 2010 roku, została podpisana w określonych warunkach, które się zmieniły. Obecnie sytuacja gospodarcza jest odmienna i umowa straciła moc. Rosjanie mówią też, że mogą zaskarżyć ją do sądu z powodu nieaktualnych cen" - informuje Iwanow.
Umowa ma charakter barterowy - Rosja rozlicza się z Bułgarią za tranzyt dostawami gazu. Gazprom chce jednak ją unieważnić, znieść barter za tranzyt i wprowadzić ceny rynkowe za tranzyt równolegle z podwyżkami cen dostaw dla Bułgarii.
Według Iwanowa ceny, po których Rosjanie dostarczają obecnie Bułgarii gaz, są najniższe po cenach stosowanych dla byłych republik radzieckich. Bułgaria otrzymuje gaz taniej niż Polska, Słowacja, Czechy i Rumunia.
"Rosjanie kwestionują zasady ustalania opłat tranzytowych i twierdzą, że w tym punkcie umowa nie jest ważna, z czym się nie zgadzamy. Od 1998 do 2005 roku Gazprom zarobił ok.15 mld dolarów na tranzycie przez Bułgarię 97 mld m sześć. gazu. Przychody Bułgarii w tym samym okresie wyniosły ok. 900 mln dolarów, które miały być inwestowane w rozwój sieci gazociągów" - podkreślił Iwanow. Uważa on, że jeżeli umowa zostanie zmieniona przedterminowo, Bułgaria do 2010 roku straci 1,15 mld dolarów.
"Gazprom stawia strategiczne pytanie, czy Bułgaria chce być dalej państwen tranzytowym. Możemy ewentualnie wygrać sprawę o respektowanie umowy do 2010 roku, lecz po tym terminie Rosjanie ograniczą tranzyt i Bułgaria zostanie pozbawiona przychodów" - obawia się Iwanow. Dlatego główną sprawą dla Bułgarii jest obecnie określenie własnej strategii - uważa wiceminister. Wyjaśnia, że rosyjski tranzyt może być ograniczony, utrzymany, a nawet zwiększony po 2010 roku, gdy zostanie rozbudowana sieć gazociągów, co wymaga nakładów w wysokości ok. 60 mln dolarów. Przez Bułgarię mógłby wtedy przejść cały tranzyt gazu do Serbii.
Ewgenia Manołowa