W minionym sezonie 2017/2018 najwyższa niemiecka liga piłkarska, obejmująca 18 drużyn, odnotowała 13 proc. wzrost przychodów, które ustanowiły nowy rekord na poziomie 3,81 mld EUR, wynika z zaprezentowanych w środę danych przez niemiecki związek piłkarki DFL. Wliczając również drugą ligę, sport ten zatrudnia ponad 55 tys. pracowników i wniósł wkład do publicznych finansów szacowany na 1,28 mld EUR.

Głównym motorem wzrostu przychodów są wpływy medialne. Christian Seifert, prezes DFL wykazując spory optymizm, podkreślił, że niemiecka piłka profesjonalna rozwija się dobrze, a cyfryzacja i globalizacja tworzyć będą dodatkowe okazje i możliwości w nadchodzących latach.
Tymczasem niemiecka gospodarka mocno hamuje i pod koniec 2018 r. odnotowała najniższe tempo wzrostu od sześciu lat, schodząc na krawędź recesji z uwagi na załamanie w przemyśle motoryzacyjnym i perturbacje w handlu międzynarodowym, na którym bryluje jako jeden z czołowych eksporterów.
Mimo dobrej sytuacji, niemiecka piłka nożna stoi przed poważnymi wyzwaniami. Chodzi głównie o restrykcyjne przepisy własnościowe. Na DFL wywierana jest presja na poluzowanie zasad własnościowych i pozwolenie bogatym inwestorom na zakup większościowych udziałów w klubach. To mogłoby pozwolić niemieckim klubom na konkurowanie o największe piłkarskie gwiazdy i zahamować odpływ talentów do bogatszych drużyn z Hiszpanii, Włoch czy Anglii.
