Trzech byłych szefów Idea Banku spotkało się na sali sądowej. Stało się to za sprawą procesu, który ma rozstrzygnąć o odpowiedzialności menedżerów instytucji i firm z nim współpracujących za dystrybucję obligacji GetBacku oraz powiązanych z GetBackiem funduszy Trigon Profit. Dwaj byli prezesi banku mają w nim status oskarżonych. Wiceprezes, pełniący obowiązki prezesa bezpośrednio przed resolution, czyli przymusową restrukturyzacją, wystąpił w roli świadka. Ten były prezes PKO BP i pierwszy wiceprezes NBP sygnował zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez kilku szeregowych pracowników banku i kilku przedstawicieli kadry zarządzającej, którzy są wśród 16 oskarżonych w procesie menedżerów.
Sąd ujawnił zeznania, jakie ostatni szef Idea Banku złożył w postępowaniu przygotowawczym, dzięki czemu wiemy, jakie nieprawidłowości zarzucił tym, którzy w zarządzie byli przed nim.
Prezesowi Jarosławowi Augustyniakowi oraz Dariuszowi M., członkowi zarządu odpowiedzialnemu za sprzedaż, zarzucił nadużycie uprawnień wynikających z pełnionych funkcji przez ułożenie procesu sprzedaży w sposób narażający bank na odpowiedzialność odszkodowawczą. W odpowiedzi na pytanie adwokata Macieja Górczaka, obrońcy Tobiasza B., czyli drugiego z oskarżonych prezesów Idea Banku, świadek stwierdził, że uruchomienie sprzedaży obligacji GetBacku odbyło się poza wiedzą pozostałych członków zarządu i rady nadzorczej oraz bez opinii compliance. Na samym końcu posiedzenia sądu zakwestionował to Jarosław Augustyniak. Wskazywał, że zarząd i przewodniczący rady nadzorczej oraz wchodząca w jej skład Izabela Lubczyńska otrzymywali codziennie raporty sprzedażowe. Nie zawierały one nazw konkretnych produktów, ale te powstające raz na miesiąc już tak.
- W protokole po kontroli KNF jest adnotacja, że rada nadzorcza wiedziała o dystrybucji obligacji GetBacku, bo otrzymywała ten raport – zaznaczył Jarosław Augustyniak.
Jego obrończyni pytała świadka wcześniej, na jakiej podstawie ustalił, że proces sprzedaży obligacji odbywał się bez wiedzy innych członków zarządu niż Jarosław Augustyniak i Dariusz M.
- Na podstawie materiałów dołączonych do wniosku o popełnieniu przestępstwa – odparł człowiek, który niegdyś był szefem PKO BP.
Chwilę później przyznał, że nie widział dokumentów źródłowych, na podstawie których formułowane było zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Temat zawiadomienia drążył Bogumił Zygmont, adwokat Dariusza M. Okazało się, że gdy świadek został szefem Idea Banku, to podlegał mu m.in. dział prawny, którego szefem był oskarżony obecnie Piotr L.
- Czy rozmawiał pan z Piotrem L. na temat zawiadomienia? – pytał obrońca Dariusza M.
- Nie pamiętam – odparł świadek
- Kto referował ten temat na zarządzie? – padło kolejne pytanie, na które świadek również nie udzielił żadnej konkretnej odpowiedzi.
Michał Hajduk, drugi z adwokatów Dariusza M., pytał, czy o zawiadomieniach o popełnieniu przestępstwa wiedział lub je inicjował Leszek Czarnecki.
- Według mnie wiedział, bo były przedstawiane na radzie nadzorczej i zarządzie, a jeśli chodzi o inicjowanie, to nie wiem, bo proces audytowy już się toczył, jak rozpoczynałem pracę – odparł świadek.
Reklamacje dopiero po upadku
W kontekście zarzutu narażenia banku na odpowiedzialność odszkodowawczą w wyniku udziału w dystrybucji obligacji GetBacku świadek nie był w stanie odpowiedzieć na pytanie obrońcy Jarosława Augustyniaka, czy reklamacje, jakie wpłynęły w związku ze sprzedażą obligacji, dotyczyły okresu, w którym prezesem był Jarosław Augustyniak. Odpowiadając na pytanie drugiego z obrońców Jarosława Augustyniaka, przyznał zarazem, że reklamacje nie stanowiły istotnego problemu do czasu upadłości GetBacku.
- W mojej kadencji, czyli do końca września 2017 r., nie było żadnej reklamacji dotyczącej obligacji GetBacku – podkreślił Jarosław Augustyniak na koniec dnia.
Dwukrotnie pytany przez obrońców Jarosława Augustyniaka i Dariusza M. o sprzedaż obligacji GetBacku przez Getin Noble Bank w latach 2012-18 świadek odpowiedział, że o tym nie wiedział. Tymczasem był tam wiceprezesem od października 2016 r. do grudnia 2018 r.
- Sprzedaż obligacji nie wchodziła w zakres moich obowiązków – wyjaśnił świadek na pytanie Michała Hajduka.
W kontekście związków Getin Noble Banku z GetBackiem Jarosław Augustyniak wspomniał, że GetBack został założony przez prezesa i wiceprezesa Getin Noble Banku, a bank do końca 2016 r. prowadził aktywną dystrybucję obligacji. GetBack zarządzał też „na duża skalę” funduszami inwestycyjnymi związanymi z bankiem.
- Także trudno powiedzieć, że wiceprezes nic o tym nie wiedział – mówił Jarosław Augustyniak.
Przypomniał zarazem, że gdy dystrybucja obligacji trafiła do Noble Securities, obecny świadek, który doniósł na niego do prokuratury, był członkiem rady nadzorczej domu maklerskiego.
- Byłem kilka razy członkiem rad nadzorczych i nie ma możliwości, by członek rady nadzorczej nie wiedział, co się w spółce dzieje – zapewnił oskarżony obecnie prezes Idea Banku.
Prawnik GetBacku pyta o sprzedających
W skierowanym do organów ścigania zawiadomieniu ostatni szef Idea Banku miał wobec Jarosławowa Augustyniaka zastrzeżenia dotyczące wejścia w porozumienie z Konradem Kąkolewskim, prezesem GetBacku, oraz Piotrem Osieckim, prezesem Altus TFI, przy zakładaniu rachunku związanego z transakcją sprzedaży GetBackowi spółki EGB Investments przez fundusze Altus. W postepowaniu przygotowawczym twierdził, że Jarosław Augustyniak wywierał presję na pracowników sieci sprzedaży dotyczącą sprzedaży obligacji GetBacku, żeby windykator mógł za pozyskane w ten sposób pieniądze dokonać zakupu EGB Investments.
W tym kontekście na sali sądowej prawnik Capitei (obecna nazwa GetBacku) pytał ostatniego szefa Idea Banku, kim byli najbardziej znaczący uczestnicy funduszy Altus zaangażowanych w transakcję.
- Nie chciałbym teraz spekulować – odparł bankowiec.
Nie potrafił przy tym odpowiedzieć na pytanie, czy w Idea Banku powstały analizy dotyczące tego, kto był beneficjentem rzeczywistym tych funduszy. Pytała o to Marita Grodzka-Dubois broniąca Macieja G., jednego z dyrektorów sprzedaży Idea Banku.
W postępowaniu przygotowawczym ostatni szef Idea Banku twierdził, że Idea Bank miał uprawnienia do przekazywania informacji marketingowych o obligacjach, ale nie do ich sprzedaży. Gdyby zaś prowadził tylko działania marketingowe, to nie udałoby się w tak krótkim czasie pozyskać tak dużych pieniędzy.
Zawiadomienie do prokuratury skierowane przez ostatniego szefa Idea Banku dotyczyło także przekroczenia uprawnień w związku z udzieleniem około 500 tys. zł rabatu spółce Mia powiązanej z Polskim Domem Maklerskim. Uprawnienia mieli przekroczyć Dariusz M. i Aneta Skrodzka-Książek, członkini zarządu odpowiedzialna za compliance (nie ma zarzutów).
Jarosław Augustyniak, Konrad Kąkolewski i Piotr Osiecki, mimo postawienia im zarzutów, godzą się na podawanie pełnych danych osobowych.