Bytom słusznie zawiesza emisję akcji

Kamil Zatoński
opublikowano: 2008-07-18 09:32

Inwestorzy entuzjastycznie przyjęli wniosek zarządu Bytomia złożony do Komisji Nadzoru Finansowego, w którym wnosi on o zawieszenie postępowania w sprawie zatwierdzenia prospektu emisyjnego dla papierów serii K. Uzyskany kapitał miał zostać przeznaczony na przejęcie i dofinansowanie zakładów Warmia, wsparcie dwóch spółek zależnych i rozbudowę sieci sprzedaży.

Reakcja rynku na pierwszy rzut oka jest zaskakująca, bo może świadczyć o braku wiary w efektywne zagospodarowanie funduszy. Z drugiej strony — wczorajszy gwałtowny wzrost kursu Bytomia (nawet o jedną trzecią) może być spekulacyjnym ruchem, obliczonym na brak rychłego rozwodnienia kapitału. Jeśliby do niego nie doszło, spółka byłaby wyceniana — biorąc kurs z zamknięcia sesji w środę (1,17 zł) — na 53 mln zł. Zarząd Bytomia twierdzi, że do emisji może dojść w każdej chwili, jak tylko poprawi się sytuacja na parkiecie.


Decyzja o wstrzymaniu procedury związanej z ofertą wydaje się słuszna. Nie tylko dlatego że przy obecnych nastrojach na GPW trudno byłoby o znalezienie chętnych na papiery, warte ponad 22 mln zł. Bo choć Tomasz Sarapata, prezes spółki, twierdzi, że w firmie nigdy nie było tak dobrze jak teraz, to wyniki pierwszego kwartału nie są już tak przekonujące. Przychody zwiększyły się co prawda o 23 proc. (niewielki tylko wpływ na to miało przejęcie Intermody), ale był to wzrost zgodny z tendencjami rynkowymi.


Na poziomie kosztów było już jednak słabo. Marża brutto ze sprzedaży pozostała na tym samym poziomie, co w całym 2007 r. (32 proc.). To oznacza, że do średniej dla branży detalicznej (około 50 proc., niezwykle rzadko poniżej 40 proc.) wciąż bardzo daleko. Na dodatek wzrost kosztów sprzedaży był nieproporcjonalnie wysoki w stosunku do dynamiki przychodów (126, wobec wspomnianych 23 proc.), co w połączeniu z wciąż wysokimi kosztami ogólnego zarządu „skonsumowało” całość podstawowej marży. Skutek jest taki, że na poziomie wyniku ze sprzedaży tak kiepskich rezultatów (zaledwie 12 tys. zł na plusie) Bytom nie miał w ostatnich dwóch latach. Gdyby nie niegotówkowy zysk z nadwyżki wartości ujemnej nad kosztem przejęcia spółki zależnej (2,2 mln zł), zysk operacyjny sięgnąłby ledwie 311 tys. zł, a na poziomie wyniku brutto i zysku netto byłaby niewielka strata. Przepływy gotówkowe z działalności operacyjnej również są ujemne.


Na razie nie wygląda to więc tak, jak tego życzyliby sobie inwestorzy. Humory ma im poprawić prognoza wyników na ten rok, która zostanie opublikowana 4 sierpnia razem z raportem finansowym z drugiego kwartału. Żeby zwiększyć szanse na uplasowanie oferty i przy okazji być wycenianym podobnie jak branża, dla której średni prognozowany wskaźnik cena do zysku równy jest 10, powtarzalny (a więc bez uwzględnienia wspomnianych zabiegów księgowych) zysk netto Bytomia powinien w tym roku przekroczyć 6-7 mln zł. Wydaje się, że to ambitny cel.