BZ WBK świetnie się zareklamował

Eugeniusz Twaróg
opublikowano: 2010-03-03 00:00

Tsunami było, ale w Irlandii.

Bank poprawia wynik, wypłaci dywidendę, ale i tak może pójść pod młotek

Tsunami było, ale w Irlandii.

W AIB zrobił się taki

przeciąg, że na sprzedaż

może pójść polski bank.

Wielu menedżerów chciałoby posłuchać takich recenzji, jakie zbiera BZ WBK, zarządzany przez Mateusza Morawieckiego po wynikach w 2009 r. Jest co chwalić.

— Dochodowość dobra, nawet bardzo dobra — mówi Piotr Palenik, analityk ING Securities.

— Dobre, bardzo dobre wyniki — mówi Marcin Materna, szef analiz w DM Millennium.

— Nie tylko dobre, ale z dobrą perspektywą — mówi Hanna Kędziora, analityk DM PKO BP.

Spokojny rozwój

Łącznie sektor bankowy odnotował przeszło 30-procentowy spadek zysków. Tymczasem BZ WBK zarobił więcej niż w 2008 r., który uchodził za najlepszy jak dotąd dla banków.

Przypomnijmy, że jeszcze na początku 2009 r. szef BZ WBK wieszczył nadejście tsunami finansowego, które wywróci naszą gospodarkę. Marcin Materna ma na ten temat swoją teorię.

— Prezes obniżył oczekiwania rynku co do wyników sektora, by teraz pokazać jak błyszczy na tle konkurencji — mówi szef analityków DM Millennium.

Przyznaje jednak, że Mateusz Morawiecki dobrze poukładał biznes w kryzysie i trudno do czegoś się przyczepić. Piotr Palenik miałby może trochę zastrzeżeń w związku z mniejszymi niż mogłyby być wolumenami depozytów i kredytów. Dodaje jednak od razu, że 2009 r. nie był wzrostowy. Hanna Kędziora mówi, że dobrego wrażenia nie psuje nawet one off, który podwyższył wynik o 20 mln zł. Uważa, że brak dywidendy z Avivy w I kwartale tego roku nie oznacza, iż bank zarobi mniej niż w ostatnich trzech miesiącach 2009 r.

— Kwartalne zyski w tym roku 240-250 mln zł są jak najbardziej do utrzymania — mówi Hanna Kędziora.

Piotr Palenik przyznaje, że widoki na poprawy wyniku są nawet lepsze niż w branży, która przecież ma co odrabiać.

— Perspektywy są dobre. Bank spokojnie rozwija się bez wzlotów i spadków, stabilnie budując wartość z roku na rok — mówi Marcin Materna.

Rekonstrukcja portfela

Dokładnie to samo mówił prezes Mateusza Morawiecki na konferencji prasowej.

— Rośniemy równo, systematycznie. Tak też będzie w tym roku — mówi szef BZ WBK.

W ubiegłym roku grupa musiała tak przesterować strumienie dochodowości, by zrekompensować spadki po stronie TFI Arka. Udało się. Jeszcze dwa-trzy lata temu jej udział w wyniku wynosił ponad 40 proc. Przed rokiem — 17 proc.

2010 r. ma być rokiem "wewnętrznej rekonstrukcji portfela kredytowego". Tak jak grupa za bardzo powiesiła wynik na Arce, tak bank zanadto zaangażował się w kredyty na nieruchomości, w tym działki. W całym portfelu przed rokiem zajmowały 35 proc. Kiedy budowlanka się zaczęła sypać, był powód do bólu głowy. Po 2009 r. bank zszedł do 30 proc. i zmierza w kierunku 27 proc. Mateusz Morawiecki mówi, że rosnąć za to będą kredyty dla małych i średnich firm i hipoteczne. W przypadku tych ostatnich zapowiada dwucyfrową dynamikę. Kredyty dla firm mają urosnąć o 8-13 proc.

Jednak pod młotek?

Bank ma z czego kredytować, ponieważ współczynnik wypłacalności skoczył z 10,74 proc. na koniec 2008 r. do 12,97 proc. Jest z czego wypłacić dywidendę. Mateusz Morawiecki zapowiada, że bank odda akcjonariuszom 30 proc. zysku.

To pewnie nie wystarczy, by podratować Allied Irish Banks (AIB), inwestora strategicznego. Podczas gdy BZ WBK wykazał świetny wynik, Irlandczycy mieli pierwszą stratę w historii (2,3 mld EUR). Po raz kolejny zapowiedzieli wyprzedaż aktywów zagranicznych, w tym po raz pierwszy w Polsce!

— Klejnot, który mamy w naszym portfelu, to Polska. Większość strategicznych inwestorów, z którymi rozmawialiśmy, była bardzo zainteresowana Polską z racji wartości tej inwestycji — mówi Colm Doherty szef irlandzkiej grupy.

Eugeniusz

Twaróg