Cabernet sauvignon zmienia obywatelstwo

Weronika KosmalaWeronika Kosmala
opublikowano: 2015-09-02 22:00

Francuskiego obywatelstwa nie zrzeka się tym razem znany z posiadania winnic aktor, ale sam szczep. Amerykańskie wina dają większy zysk.

Kalifornijskie wina, szczególnie cabernet i większość tych najlepszych produkowanych w Dolinie Napa, zwiększyły w ciągu ostatnich trzech lat rynkową wartość średnio o 33 proc. (do maja 2015 r.) — wynika z danych portalu Wine Owners.

Wikipedia

W porównaniu z prawie płaskim wykresem ceny trunków z Bordeaux, a nawet z 24-procentowym wzrostem w przypadku tych burgundzkich, pozycja kalifornijskich winnic może trochę zaskakiwać. Szczególnie tradycjonalistów, którzy nie wyobrażają sobie, żeby winogrona do kolekcjonerskiego wina dojrzewały nie na francuskich stokach a w dobrym dla plażowiczów i surferów upale.

Tamtejszy cabernet z 2013 r. oceniany jest jednak często za lepszy od rocznika poprzedniego, co wskazywać mogłoby na to, że aktualne wyniki z przewagą dla Wschodniego Wybrzeża mogą się utrzymać jeszcze dłużej. W porównaniu z aukcyjną historią skrzynek z Bordeaux, amerykańskim winom pozostaje wiele do nadrobienia, bo średnia cena wylicytowanej w Sotheby’s butelki z Kalifornii to 214 GBP (ok. 1,2 tys. zł).

Chociaż na portalu Decanter znaleźć możemy najlepsze rekomendacje win z takich winnic, jak Ridge, Diamond Creek, Kongsgaard czy winnica Kistlera, nie brakuje też komentarzy wyrażających obawy inwestorów. Tak jak raczej się nie zdarza, żeby niepokoje dotyczyły jakości samego wina, niepewność budzić może przyszłość jego rynku — nietrudno sobie przecież wyobrazić znany z Bordeaux scenariusz, w którym najpierw główną rolę grały zawyżane ceny, a później niekontrolowane spadki.

Cabernet sauvignon z etykietą Screaming Eagle od 2007 r. zdążył już potroić swoją wartość, a średnia dla różnych roczników cena wynosi teraz 20 tys. GBP za skrzynkę (115 tys. zł) — mając przed sobą wizję rozemocjonowanych spekulantów — aż strach.