Wobec bardzo dużej skali korupcji w Polsce idea utworzenia Centralnego Biura Antykorupcyjnego (CBA) jest słuszna. Agencje takie istnieją w wielu krajach. Ich skuteczność zależy od wielu czynników. Najważniejsze z nich to wsparcie polityczne oraz zakres niezależności gwarantujący, że organy władzy nie będą cieszyć się specjalną ochroną.
Ustawa wyposaża CBA w zakres kompetencji operacyjno-rozpoznawczych, dochodzeniowo-śledczych i kontrolnych. W zamyśle rządu ma się ono jednak koncentrować niemal wyłącznie na wykrywaniu i ściganiu przestępstw. To zawężenie kompetencji nie pozwali na skuteczne zwalczanie korupcji, ponieważ nie zakłada przeciwdziałania jej przyczynom.
Z kolei dla zadań związanych ze ściganiem przestępstw kompetencje CBA zostały nadmiernie poszerzone. Przepisy dotyczące tzw. działań operacyjnych: podsłuchu, podglądu, śledzenia, kontrolowania korespondencji i przesyłek oraz gromadzenia danych prowadzą do nadmiernego ograniczenia praw i wolności obywatelskich i są niezgodne z Konstytucją. Podobne przepisy w ustawach o policji oraz kontroli skarbowej zostały zakwestionowane przez Trybunał Konstytucyjny. Kolejny problem to brak rzeczywistej kontroli Sejmu nad działalnością CBA. Składanie corocznej informacji o jego działaniach nie jest wystarczające, m.in. dlatego, że ewentualne odrzucenie takiej informacji nie wiąże się z żadnymi sankcjami.
Urzędu antykorupcyjnego Polska bardzo potrzebuje, jednak jego legislacyjna podstawa jest niedoskonała i stwarza poważne niebezpieczeństwo używania go jako instrumentu do zwalczania przeciwników politycznych.
MaŁgorzata
Wojciechowska-
-Brennek
prezes Transparency International Polska