Celnicy upominają sieciowych hazardzistów

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2014-11-19 00:00

Toczy się ponad 1,1 tys. w sprawie klientów nielegalnych e-bukmacherów. Głównie tych, którzy wygrali najwięcej.

Klienci bukmacherów, obstawiający wyniki wydarzeń sportowych, ryzykują nie tylko pieniądze, ale także wolność. Przynajmniej wtedy, gdy korzystają z usług zarejestrowanych za granicą internetowych serwisów bukmacherskich, które nie odprowadzają podatków w Polsce. A to znakomita większość branży. Według analiz firmy konsultingowej Roland Berger (przeprowadzonychna zlecenie zarejestrowanych w Polsce bukmacherów), nielegalne firmy dzięki klientom z Polski generują rocznie około 4,7 mld zł przychodów i kontrolują ponad 90 proc. e-rynku. Nic dziwnego, bo nie płacąc w Polsce relatywnie wysokich podatków od wygranych, mogą oferować bardziej korzystne kursy.

Resortowe groźby

Co na to Ministerstwo Finansów (MF)? We wtorek opublikowało „Komunikat dla uczestników gier hazardowych w sieci”, w którym wylicza grożące klientom nielegalnych e-bukmacherów sankcje — pozbawienie wolności do lat 3, karę pieniężną w wysokości od 560 do nawet 16,1 mln zł oraz przepadek wygranej. Podkreśla też, że ma na oku graczy, szukających wyższych wygranych w nielegalnych serwisach. Resort podał, że Służba Celna wszczęła postępowania przygotowawcze w ponad 1,1 tys. spraw. Dotyczą one graczy, którzy wygrali pieniądze u zagranicznych e-bukmacherów, nie płacąc oczywiście podatku w Polsce. Na wizytę celników najbardziej narażeni są ci, którzy najlepiej typują wyniki wydarzeń sportowych. „Kolejne postępowania będą podejmowane w pierwszej kolejności wobec osób uzyskujących najwyższe wygrane z nielegalnych gier i kontynuujących proceder” — głosi komunikat Służby Celnej. Łącznie celnicy dysponują już danymi prawie 25 tys. graczy, z których 17,7 tys. uzyskało łączne wygrane przekraczające 27 mln zł. Do każdego z nich może się zgłosić skarbówka.

— Obywatele Polski często uczestniczą w takich grach, mając świadomość, że są one nielegalne. Myślą, że narzędzia kontroli państwowej ich nie dosięgną. Sytuacja jest taka, że organy kontrolne z imienia i nazwiska zidentyfikowały 17,7 tys. graczy, którzy uzyskali wygrane — mówił Jacek Kapica, wiceminister finansów, na posiedzeniu Sejmowej Komisji Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki.

Bezpieczne serwisy

Działający w Polsce legalnie bukmacherzy (Fortuna, STS, Milenium, Totolotek) zabiegają o wprowadzenie blokad stron zagranicznych — i nielegalnych — konkurentów, ale rząd stale odpowiada im, że nie ma takiej możliwości. Jacek Kapica podkreślał niedawno, że wprowadzenie blokad było rozważane przed trzema laty w toku prac nad ustawą o grach hazardowych, ale po uwagach strony społecznej i w związku z tym, że wówczas takie rozwiązanie stosowali jedynie Włosi, ze zmian zrezygnowano. Dziś jednak blokady funkcjonują w kilkunastu krajach Unii Europejskiej. MF podało że w 2014 r. „stwierdzono istnienie 565 domen [naruszających przepisy ustawy hazardowej]. W przypadku 75 domen udało się je usunąć, karząc 22 sprawców”. Służba Celna, która zajmuje się tego rodzaju przestępstwami, może jednak ścigać tylko polskie firmy, udostępniające serwery nielegalnym serwisom lub wyświetlające ich reklamy. Bukmacherom zarejestrowanym na Malcie czy Gibraltarze nie może zrobić nic.