Certyfikaty turbo sprężyły się na GPW

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2025-06-01 20:00

Trzy miesiące z rzędu obroty certyfikatami strukturyzowanymi na warszawskiej giełdzie przekraczały 300 mln zł, co nie zdarzyło się nigdy w historii.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

- jakie typy certyfikatów cieszą się największym powodzeniem

- certyfikaty na jakie instrumenty bazowe cieszą się największym powodzeniem

- jak zmienia się aktywność handlujących certyfikatami strukturyzowanymi

- jakie są zasady działania najpopularniejszych typów certyfikatów

- kto je emituje

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Prawie 1,3 mld zł wyniosły w pierwszych czterech miesiącach 2025 r. obroty certyfikatami strukturyzowanymi notowanymi na GPW. To 50-60 proc. więcej niż w tych samych miesiącach lat 2023-24, a zarazem o 7 proc. mniej niż w rekordowym dotychczas początku 2022 r. Wtedy jednak wysokie obroty od stycznia do kwietnia były w dużej mierze zasługą tego, co stało się w marcu - wartość handlu certyfikatami strukturyzowanymi zbliżyła się wtedy do 465 mln zł. Była więc o niemal 100 mln zł wyższa od najlepszych do tego czasu miesięcy i ustanowiła niepobity dotychczas rekord intensywności handlu.

Początek 2025 r. też zapisał się w annałach GPW. Najlepszy z dotychczas zakończonych miesięcy 2025 r. – marzec – sytuuje się pod względem wartości obrotów dopiero na czwartym miejscu w historii. Jednak trzy miesiące z rzędu – w lutym, marcu i kwietniu - wartość handlu tymi instrumentami przekraczała 300 mln zł. Taka sytuacja nie zdarzyła się nigdy wcześniej. Ponadto w styczniu do 300 mln zł brakowało ledwie 6 mln zł.

W rezultacie obroty certyfikatami strukturyzowanymi do końca kwietnia są już w na poziomie 50 proc. całorocznych obrotów w dwóch latach poprzednich. Warto przy tym zaznaczyć, że miesięczna wartość handlu zaczęła przekraczać 300 mln zł po dwóch latach przerwy – ostatnio zdarzyło się to we wrześniu 2022 r.

Obroty certyfikatami strukturyzowanymi do końca kwietnia są już w na poziomie 50 proc. całorocznych obrotów w dwóch latach poprzednich

Dwa z siedmiu typów

Transakcje certyfikatami strukturyzowanymi od lat zdominowane są przez instrumenty typu turbo, których głównym emitentem z myślą o GPW jest holenderski ING Bank. W pierwszych czterech miesiącach 2025 r. na instrumenty turbo przypadło nieco ponad 83 proc. ogółu handlu certyfikatami strukturyzowanymi, czyli niemal 1,1 mld zł (z tego 99 proc. przypadło na instrumenty wyemitowane przez ING). Jedynym istotnym jeszcze typem certyfikatów są tzw. faktory. Odpowiadają za ponad 11 proc. obrotów. Ich głównym emitentem jest austriacki Raiffeisen Bank International. Jedne i drugie to instrumenty z dźwignią (patrz ramka), a więc ich kursy zmieniają się zarówno na korzyść, jak i niekorzyść inwestorów mocniej niż kursy instrumentów bazowych tych certyfikatów.

- Zwiększone zainteresowanie certyfikatami widzimy w okresach większej zmienności. Przy dużym ryzyku certyfikaty dają wtedy szanse na ponadprzeciętne zyski – zaznacza Bartosz Sańpruch, zajmujący się certyfikatami strukturyzowanymi z GPW w grupie ING.

Pozostałe pięć typów certyfikatów strukturyzowanych ma marginalny wpływ na obroty giełdowe, choć za ich emisjami wprowadzanymi na GPW stoją niekiedy globalnie więksi niż ING gracze rynku finansowego – Goldman Sachs czy BNP Paribas.

Alternatywa kontraktu terminowego

Wśród instrumentów bazowych, z których kursami powiązane są kursy certyfikatów, liczą się właściwie cztery: niemiecki indeks DAX, polski WIG20 i amerykański Nasdaq 100 oraz złoto. Certyfikaty wszelkich typów powiązane z tą czwórką odpowiadają ostatnio za nieco ponad 60 proc. ogółu obrotów wszystkimi certyfikatami strukturyzowanymi.

Warto zwrócić uwagę, że certyfikaty turbo na WIG20 cieszą się dużą popularnością, mimo że GPW jest giełdą macierzystą tego indeksu i obecne są na niej kontrakty terminowe na ten indeks. A kontrakty podobnie jak certyfikaty są instrumentem z dźwignią.

- Inna jest konstrukcja tej dźwigni. W przypadku kontraktów trzeba wyłożyć kilka tysięcy złotych na depozyt zabezpieczający i nie można sterować poziomem dźwigni. Certyfikatami można handlować, angażując mniejszy kapitał, można też dobrać poziom dźwigni do swojej tolerancji ryzyka – tłumaczy Bartosz Sańpruch.

Certyfikaty powiązane z indeksem DAX od lat są preferowane przez inwestorów z GPW. Raczej nie opuszczają pierwszego miejsca, a ich udział w wartości handlu ogółem certyfikatów strukturyzowanych oscyluje w przedziale 20-30 proc. W czołówce z reguły są też instrumenty powiązane z indeksem Nasdaq 100. Inne instrumenty bazowe potrafią jednak istotnie rotować w czołówce. Swego czasu bardzo popularne była certyfikaty powiązane z kursem ropy czy akcjami CD Projektu.

- Inwestorzy przesiadają się na instrumenty, które wiążą się z większą zmiennością. Spodziewam się wzrostu zainteresowania instrumentami powiązanymi z kursem CD Projektu wraz ze zbliżeniem się premiery jakiegoś nowego produktu tej firmy. Choć nasze certyfikaty na ropę powiązane są z kursem gatunku brent, zainteresowanie nimi było bardzo duże w okresie pandemii, gdy kurs gatunku WTI zszedł poniżej zera – mówi Bartosz Sańpruch.

Dźwignia na dwa sposoby

Charakterystyczną cechą certyfikatów turbo jest zmienność dźwigni. Certyfikat, w przypadku którego zmiana wyceny instrumentu bazowego o 1 proc. powoduje dziś zmianę wyceny certyfikatu np. o 3 proc., za miesiąc może zmieniać swoją cenę np. o 2,7 proc. Ten, kto kupi certyfikat z dźwignią 3 już dziś, będzie ją utrzymywał przez cały czas posiadania certyfikatu, niezależnie od tego, jaka dźwignia będzie oferowana nowym nabywcom. W przypadku certyfikatów faktor dźwignia jest taka sama dla wszystkich, niezależnie od dnia zakupu. By było to możliwe, emitent codziennie przelicza wartość certyfikatów i od tak ustalonej nowej ceny zaczyna się wycena, która trwa przez następną sesję. Po niej następuje kolejne przeliczenie. W wyniku takich przeliczeń w długim okresie certyfikat może utracić swoją wartość rezydualną, co w praktyce oznacza koniec jego żywota i utratę całego zainwestowanego kapitału. W przypadku certyfikatów turbo podobne przeliczenia odbywają się raz na miesiąc i skutkują zmianą poziomu tzw. bariery. To coś w rodzaju wbudowanego stop-lossa, który ma chronić inwestora przed niekorzystną dla niego zmianą notowań instrumentu bazowego. Jeśli notowania instrumentu bazowego osiągną ten poziom, następuje tzw. knock-out, czyli wygaśnięcie certyfikatu. Inwestor, który miał w portfelu taki certyfikat, otrzymuje wtedy stosunkowo niewielką kwotę zwaną wartością rezydualną. Należy pamiętać, że instrumenty bazowe są notowane na rynkach o innych godzinach pracy niż GPW. To powoduje, że certyfikaty zmieniają wartość, gdy ich nabywca nie może na to w żaden sposób zareagować. Wtedy też może dojść do knock-outu. W przypadku gdy bariera zostanie naruszona nie w wyniku normalnego handlu, ale tzw. luki otwarcia na zagranicznym rynku, może się też zdarzyć, że mimo bariery wartość rezydualna certyfikatu turbo będzie zerowa.