- Obecne ceny energii elektrycznej są na poziomie tych z 2004 roku. Wtedy ČEZ przeznaczał na dywidendę ok. 5 mld koron – przypomniał prezes koncernu.
Przypomnijmy, że wypłata na jedną akcję ČEZ-u wyniosła wtedy 8 koron (czyli wg ówczesnego kursu 1,1 zł). Ostatnio - w latach 2013-2016 - czeski koncern przeznaczał dla akcjonariuszy po 21,5 mld koron rocznie, co oznaczało dywidendę na akcję na poziomie 40 koron (czyli w zależności od kursu walut od 5,98 do 6,27 zł).

Daniel Beneš zastrzega przy tym, że ostateczna wysokość dywidendy, jaka jego koncern wypłaci z zeszłorocznego zysku będzie zależeć od decyzji walnego zgromadzenia akcjonariuszy. On nie może nawet na razie powiedzieć, jaka będzie propozycja zarządu (byłoby to niezgodne z prawem).
- Niektórzy inwestorzy chcieliby, aby ČEZ przeznaczył na dywidendę zysk wypracowany w minionych latach. Jednak skutkiem wypłacenia akcjonariuszom sum większych niż zyski spółki byłoby istotne obniżenie jej ratingu. Myślę, że o więcej niż jeden poziom, co oczywiście przełożyłoby się na dramatyczne zwiększenie kosztów finansowania. Z punktu widzenia długoterminowej strategii spółki i zadań, jakie przed nią stoją nie uważam tego za dobre – podsumował Daniel Beneš.
Po trzech kwartałach 2016 roku ČEZ miał 14,39 mld koron zysku netto. Rok wcześniej było to 25,75 mld koron. W całym 2015 roku zysk spółki wyniósł 28,12 mld koron.
ČEZ jest notowany na giełdach w Pradze i w Warszawie. Głównym akcjonariuszem, który ma ok. dwóch trzecich akcji spółki jest czeski rząd.