W przeciwieństwie do większości państw, Chiny nie składają przed zimą dodatkowych zamówień na płynny gaz ziemny, zakładając, że obowiązująca polityka zero covid i wynikające z niej obostrzenia sanitarne utrzymają popyt na niskim poziomie. Globalny niedobór podaży mocno podbił ceny surowca, co może powodować większą powściągliwość w zakupach.
Nie jest to jednak strategia pozbawiona ryzyka. Jeśli zima okaże się wyjątkowo sroga, a gospodarka odżyje po lockdownach, zapotrzebowanie Chin na gaz może wzrosnąć. Zważając na ograniczoną podaż surowca w Rosji i innych ośrodkach przemysłu gazowego, nagła konieczność jego zakupu może się wiązać z wysokimi kosztami. Takie zamówienie automatycznie podbiłoby ceny gazu - w końcu mowa o dotychczasowym największym importerze ciekłego gazu ziemnego na świecie.

W zgodzie z polityką
Rząd Xi Jinpinga planuje zwalczać pandemię koronawirusa tak długo, aż dzienna liczba zachorowań spadnie do zera. Jako że w ostatnim czasie widać jej wzrost, planiści zakładają, że przebudzenie gospodarki prędko nie nastąpi. Mimo że zwykle lipiec był miesiącem, w którym zwiększali zamówienia na gaz, tym razem mają zadowolić się dotychczasowymi dostawami.

Spokój o przyszłość i wiara, że zapasy gazu i węgla wystarczą nadchodzącej zimy objawia się w 10-procentowym spadku r/r importu ciekłego gazu ziemnego (LNG). Oznacza to, że państwo najprawdopodobniej przestanie być największym importerem tego surowca na świecie i utraci tytuł na rzecz Japonii lub Korei Południowej. Sam fakt, że inne państwa z regionu drastycznie zwiększają import jest niepokojący.
Co ciekawe, państwa europejskie zyskują na chińskim braku aktywności nie tylko poprzez większy dostęp do surowca. Jak podaje Bloomberg, część spółek z państwa czerwonego smoka wyprzedaje gaz podmiotom ze starego kontynentu.
Licząc na szczęście
Chiny mogą uniknąć konieczności zakupu drogiego gazu na kilka sposobów. Rząd komunistyczny napędza lokalną produkcję gazu ziemnego oraz nawołuje kopalnie do zwiększenia produkcji węgla, głównego surowca energetycznego w państwie. Według danych Państwowej Administracji Energetycznej w pierwszej połowie 2022 r. podaż węgla wzrosła o 11 proc. r/r do 2,2 mld ton. Ponadto, dzięki niskiemu popytowi, zapasy paliwa są na wysokim poziomie.
Co ciekawe, państwa europejskie zyskują na chińskim braku aktywności nie tylko poprzez większy dostęp do surowca. Jak podaje Bloomberg, część spółek z państwa czerwonego smoka wyprzedaje gaz podmiotom ze starego kontynentu.
PKB Chin w II kwartale 2022 r. było na granicy skurczenia się. Otwarcie gospodarki, z którym rynki wiązały wielkie nadzieje, okazało się tylko częściowe i tymczasowe. Po powrocie lockdownu w Shenzen, kolejnym zamkniętym miastem zostało Wuhan. Jest to o tyle znamiennie, że jako pierwszy ośrodek dotknięty przez pandemię, miasto pozostało otwarte przez cały 2021 r. Aktualne obostrzenia są pierwszymi od grudnia 2020 r. W domach zamknięto milion obywateli, wstrzymano transport publiczny i pracę instytucji po tym, jak zakażeniu uległy cztery osoby.
Nie sposób jednak stwierdzić, jak długo pozostanie utrzymane tak rygorystyczne prawo i jaki będzie ono miało wpływ na gospodarkę. Według danych z badania Standard Chartered w lipcu wzrósł optymizm konsumentów, co wynikało z poprawiających się warunków kredytowania. Według banku Goldman Sachs wkrótce zobaczymy przebudzenie aktywności konsumenckiej w Chinach, co będzie miało wpływ zarówno na rynki azjatyckie, jak i europejskie. Kluczowym aspektem przebudzenia ma być popyt na gaz, który podbije wolumen na rynku i zmusi Europę do jeszcze większych oszczędności przed zimą.
Zapotrzebowanie na surowiec mogą w Azji spowodować niskie temperatury. Mimo że wydaje się to niemożliwe, aby państwo tych rozmiarów nie było przygotowane na chłód, zdarzyło się tak w styczniu 2021 r., kiedy rekordowy mróz zmusił chińskich importerów do zakupów nie zważając na koszty, co automatycznie wpłynęło na ceny.

Nie tylko gaz
W przeszłości dynamiczny wzrost największej gospodarki w Azji powodował stałe zwiększanie importu większości surowców, dzięki czemu Chiny stały się bezpiecznym rynkiem zbytu dla większości producentów na świecie. Teraz jednak, gdy PKB ulega wypłaszczeniu, ograniczane są zakupy ropy naftowej, węgla, oleju palmowego czy rudy żelaza.
W przypadku węgla sytuacja jest dość prosta. Największy spadek importu od 2015 r. wynika z rekordowego państwowego wydobycia i dodatkowych opłat, które czynią zakup zagranicznego surowca skrajnie nieopłacalnym. Nowa polityka jest odpowiedzią na zeszłoroczne problemy z podażą i wysokie ceny wywołane rosyjską agresją na Ukrainę. Ucięcie zapotrzebowania na rudę żelaza jest natomiast spowodowane chęcią ograniczenia emisji dwutlenku węgla do atmosfery.
Zupełnie inaczej wygląda jednak sytuacja w przypadku pozostałych surowców. Podobnie, jak ma to miejsce z gazem, import ropy ograniczany jest w założeniu, że lockdowny pozostaną na długo i zmniejszą ilość podróży turystycznych oraz użycie samochodów spalinowych. Zamówienia na olej palmowy zaś są ograniczane na podstawie przeświadczenia, że restauracje i firmy cateringowe nie wykażą dużego popytu, ponieważ pozostaną zamknięte. To kolejny dowód na to, że odbudowa gospodarki Chin, której wiele branż wyczekuje z wytęsknieniem, mogłaby mocno namieszać na całym rynku surowców.