Od szczytu sprzed trzech tygodni główny indeks giełdy w Szanghaju zanurkował o blisko 5 proc. Przecena objęła także obligacje rządu w Pekinie. Inwestorzy przestraszyli się determinacji polityków i regulatorów, zmierzających do wyhamowania przyrostu zadłużenia, poprawienia przejrzystości sektora bankowego i ograniczenia spekulacji na rynkach finansowych. Problem Chin z długami nie pojawił się wczoraj. O ile jeszcze w 2007 r. relacja długu do PKB sięgała 147 proc., o tyle w ubiegłym roku wyniosła już 279 proc.

Według Yi Ganga, wiceszefa banku centralnego, problem złych długów w portfelach banków się stabilizuje. Mimo to krajem wstrząsają skandale związane z bankructwami. W marcu Xiwang Group, producent oleju kukurydzianego z prowincji Szantung, wpadł w kłopoty, ponieważ poręczył dług pobliskiego producenta aluminium, który wkrótce stracił płynność. Kłopoty Xiwang Group dowodzą, że problem długów polega nie tylko na ich wielkości, ale może nawet w większym stopniu na zupełnym braku przejrzystości.
Trudności ze zdobyciem kredytu sprawiają, że wiele niemających zdolności kredytowej mniejszych firm namawia inne do udzielenia im poręczeń. Poręczyciele rzadko kiedy ujawniają potencjalne zobowiązania w swoich sprawozdaniach, a to — zdaniem audytorów — niesie ogromne ryzyko systemowe. Skala zjawiska doprowadziła do powstania sieci nieznanych inwestorom i regulatorom powiązań, które w razie szoku finansowego mogłyby doprowadzić do efektu domina. Gwarancje udzielone przez prywatne firmy w Chinach odpowiadają już za 11 proc. ich kapitałów.
— Jeśli przedsiębiorstwa w danym regionie wzajemnie udzielają sobie gwarancji na ogromne kredyty, to tworzy to sieć wzajemnych powiązań. Jeśli jakieś przedsiębiorstwo będzie zmuszone pokryć zobowiązania niewypłacalnego dłużnika, którego dług gwarantowało, uderzy to w inne należące do sieci firmy, powodując falę niewypłacalności — ostrzegał w rozmowie z Bloombergiem Gang Meng, dyrektor w agencji ratingowej Golden Credit Rating International.
Niewypłacalności emitentów obligacji już teraz jest najwięcej w historii, a schładzanie koniunktury przez bank centralny grozi pogorszeniem sytuacji. Rentowność obligacji korporacyjnych sięgnęła dwuletniego szczytu, wywierając presję na firmy w najsłabszej kondycji. Inwestorzy obawiają się, że władze nie będą ratować upadających spółek. Jeśli działania zmierzające do ograniczenia dźwigni w gospodarce nie będą dobrze skoordynowane, niewypłacalności będą się nasilały, a na rynku pojawią się okresy wysychania płynności — ostrzegała w nocie do klientów UBS Group.
— W miarę jak zaostrzanie polityki będzie pogarszać warunki finansowania się firm, na światło dzienne będzie wychodzić więcej toksycznych powiązań — przewiduje Raymond Yeung, ekonomista banku ANZ. Kryzysu finansowego uda się jednak uniknąć — uspokaja Chetan Ahya, główny ekonomista na Azję w banku Morgan Stanley.
Zadłużenie chińskiej gospodarki jest finansowane ze źródeł wewnętrznych (firmy dysponują ponadto znacznymi aktywami zagranicznymi), co oznacza, że nawet ucieczka kapitału zagranicznego nie zagroziłaby stabilności finansowej. Ponadto boom kredytowy finansował w Chinach inwestycje, a nie konsumpcję, co wywiera presję na wyhamowanie inflacji. Najtrudniejszy etap procesu zatrzymania wzrostu zadłużenia i wyhamowywania inflacji jest już za nami — napisał Chetan Ahya w komentarzu na łamach „Financial Times”.
Branże charakteryzujące się nadwyżką mocy produkcyjnych, np. hutnictwo stali, w dużej części rozwiązały ten problem, a gospodarka w coraz większym stopniu opiera się na usługach i bardziej wyspecjalizowanych gałęziach przemysłu. Tymczasem wraz z ożywieniem globalnej gospodarki powinien rosnąć zagraniczny popyt na chińskie towary. Aby kontynuować wzrost, Chiny nie będą już potrzebowały zwiększania akcji kredytowej, co oznacza, że zadłużenie powinno przestać narastać.
„Relacja zadłużenia do PKB zacznie się stabilizować, co pomoże złagodzić obawy inwestorów, którzy przypomną sobie o strukturalnym potencjale Chin” — uważa Chetan Ahya, dodając, że w ciągu 10 lat kraj dołączy do grupy zamożnych gospodarek.