Chiny o krok od zderzenia z wielkim murem

Marek WierciszewskiMarek Wierciszewski
opublikowano: 2013-07-30 00:00

Chiński model rozwoju się wypalił, a to oznacza kolejne kłopoty dla światowej gospodarki — zauważa Paul Krugman na łamach „New York Timesa”.

Chiny mają wyjątkowo niezrównoważoną gospodarkę i od jej zdolności dostosowania się do pokryzysowej rzeczywistości będzie zależało, czy uniknie ona katastrofalnego załamania — twierdzi Paul Krugman, laureat Nagrody Nobla z ekonomii, w komentarzu opublikowanym przez „New York Times”.

Paul Krugman [Fot. Bloomberg]
Paul Krugman [Fot. Bloomberg]
None
None

— Chiny są o krok od zderzenia z Wielkim Murem i jedyne pytanie brzmi, jak bolesny to będzie wypadek — napisał noblista. Źródłem problemów Chin jest fakt, że inwestują aż 50 proc. swojego PKB. Tak wielkie inwestycje, m.in. w budowę fabryk, nie byłyby możliwe w normalnych warunkach, ponieważ podbiłyby koszt siły roboczej i sprawiły, że w pewnym momencie budowa kolejnej fabryki stałaby się nieopłacalna. Jednak uwolnienie ogromnych ilości nieefektywnie wykorzystywanej siły roboczej przez wieś spowodowało, że nie było presji na wzrost płac. To podtrzymywało chęć przedsiębiorstw do dalszych gigantycznych inwestycji i jednocześnie — za sprawą niskich płac — ograniczało konsumpcję prywatną, która dziś nieznacznie tylko przekracza jedną trzecią PKB.

— Chińskie rodziny nie mają nawet w zasięgu wzroku ogromnych dochodów generowanych przez wzrost gospodarczy. Część tych dochodów płynie do mających polityczne powiązania elit. Większość jednak obraca się wewnątrz biznesu, którego znaczną część stanowią przedsiębiorstwa państwowe — zauważa Paul Krugman. Teraz jednak model, który sprawdzał się przez dekady, jest o krok od wyczerpania możliwości. Zapas wolnej siły roboczej jest na ukończeniu. To dobra wiadomość dla przeciętnego Chińczyka — z powodu presji na wzrost płac. Z drugiej strony, to jednak ogromne wyzwanie w postaci konieczności zrównoważenia gospodarki.

— Kolejne inwestycje zaczęły wreszcie być mniej zyskowne. Wydatki na nie muszą znacznie spaść — niezależnie od tego, co zrobi rząd. Tymczasem konsumpcja musi gwałtownie skoczyć, by zapełnić powstałą lukę. Pytanie, czy może to nastąpić wystarczająco szybko, by Chiny uniknęły fatalnego załamania — zastanawia się Paul Krugman.

Jak zauważa, odpowiedź na to pytanie napawa coraz mniejszym optymizmem. Chińskie władze przez lata odkładały konieczne zmiany, stymulując gospodarkę przez zaniżanie kursu walutowego i zalewanie jej tanim kredytem, mającym dodatkowo wesprzeć inwestycje.

— Ta polityka opóźniła dzień sądu ostatecznego dla Chin, ale też sprawiła, że będzie on jeszcze cięższy, kiedy w końcu nastąpi. A wiele wskazuje, że właśnie jego zbliżanie się obserwujemy na naszych oczach — napisał Paul Krugman.