W ostatnim czasie znacząco spada wartość polskiego eksportu do Niemiec. W okresie od stycznia do września tego roku była niższa o 7,7 proc. niż w tym samym czasie rok wcześniej. To efekt trudnej sytuacji u naszego zachodniego sąsiada. Czego eksporterzy mogą spodziewać się w najbliższej przyszłości i jak mają sobie radzić w obecnych warunkach?
Nowe możliwości
Przez lata eksport za Odrę był niezwykle ważnym elementem rozwoju naszej gospodarki.
– Obecne trudności w Niemczech, zwłaszcza w sektorze motoryzacyjnym, zaczynają wywierać coraz silniejszy wpływ na nasz eksport, a przez to również na polską gospodarkę – zwraca uwagę Radosław Jarema, dyrektor polskiego oddziału instytucji płatniczej Akcenta.
Niemcy zmagają się z wieloma wyzwaniami, w tym wysokimi cenami energii oraz wspomnianymi problemami branży motoryzacyjnej, która udostępniła Chinom swój know-how i została przez nie wyprzedzona w rewolucji technologicznej.
– Przed niemiecką gospodarką stoi jednak znacznie więcej wyzwań. Potrzebuje ona szerokich reform i nowego modelu rozwoju, który powinien być bardziej europejski niż globalny – uważa Sławomir Bąk, członek zarządu do spraw oceny ryzyka w Allianz Trade Polska.
Jego zdaniem nowy model rozwoju Niemiec powinien łączyć wiele czynników instytucjonalnych i gospodarczych – między innymi inwestycje w infrastrukturę, zwiększanie produktywności, uproszczenie systemu podatkowego i zmniejszenie biurokracji.
– O ile Chiny wyprzedziły Niemcy w eksporcie na arenie globalnej, to wschód i południe Europy zrobiły to w dziedzinie reform i wielu rozwiązań instytucjonalnych. Dotychczas polskie firmy, będące kooperantami niemieckiego przemysłu, korzystały na cudzie gospodarczym niemieckiego eksportu - teraz będą przechodzić reformy razem z niemieckimi partnerami – przewiduje Sławomir Bąk.
Część tych reform może być bolesna dla polskich przedsiębiorców, ponieważ koniec globalnego modelu biznesowego Niemiec oznaczać będzie trwałe zmniejszenie zamówień na niektóre grupy komponentów z naszego kraju, na przykład maszynowe.
– Jednak na części zmian nasi przedsiębiorcy zyskają. Choćby w przypadku wydatków na zaniedbaną niemiecką infrastrukturę część
zleceń może trafić do polskich dostawców konstrukcji stalowych czy środków transportu. Ponadto uproszczenie systemu podatkowego oraz niemieckiej biurokracji powinno sprzyjać polskim firmom w rozszerzeniu swojej obecności na rynku za Odrą – tłumaczy Sławomir Bąk.
Dodaje, że dzięki temu nasze rodzime spółki łatwiej niż dotychczas będą mogły realizować inwestycje, przejęcia i działalność produkcyjną bezpośrednio w Niemczech, wykorzystując atuty tej rozwiniętej gospodarki, takie jak sieć renomowanych kooperantów czy wysoką kulturę techniczną.
Potrzebna dywersyfikacja
Choć niemiecki kryzys daje szanse polskim firmom, to wiele z nich powinno pomyśleć również o tym, gdzie można przekierować towary trafiające dotychczas za Odrę.
– Zdecydowanie warto postawić dzisiaj na większą dywersyfikację geograficzną eksportu – podkreśla Radosław Jarema.
Niemcy są nadal najważniejszym partnerem handlowym Polski. Odpowiadają za 27 proc. eksportu z naszego kraju. Na drugim miejscu jest Francja (6,2 proc.), a trzecie miejsce zajmują Czechy (6,1 proc.). W pierwszej dziesiątce krajów, do których Polska w tym roku eksportowała najwięcej produktów, znalazły się również: Wielka Brytania, Holandia, Włochy, Ukraina, Stany Zjednoczone, Hiszpania oraz Słowacja. Łączne obroty z tymi dziesięcioma krajami stanowiły 66,2 proc. polskiego eksportu.
Ekspert Akcenty uważa, że do utrzymania konkurencyjnej pozycji Polski na arenie międzynarodowej mogą przyczynić się takie czynniki jak stabilny złoty, rozsądna polityka handlowa i wykorzystanie możliwości wynikających z globalnych przetasowań.
– Warto obserwować sytuację gospodarczą w strefie euro. Wszelkie napięcia handlowe między Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską mogą prowadzić do zmian w łańcuchach dostaw. To z kolei mogłoby stworzyć szanse dla polskich firm, jeśli byłyby w stanie oferować produkty w konkurencyjnych cenach i dobrej jakości – podsumowuje Radosław Jarema.