Laurahütte - czyli Huta Laura – to przedsiębiorstwo uruchomione w 1839 r. w Siemianowicach Śląskich. Zostało założone przez Hugona I Henckela von Donnersmarck, austro-niemieckiego przemysłowca z Górnego Śląska. Huta weszła na międzynarodowe rynki w 1842 r. Zatonął wówczas statek z angielskimi szynam, przeznaczonymi na budowę linii kolejowej od dworca Wrocław Górnośląski do Mysłowic, więc budujące ją Towarzystwo Kolei Górnośląskiej zamówiło szyny w Siemianowicach. Kontrakt zakończył się sukcesem, a szyny z Laury zyskały europejską renomę, trafiając na budowę wielu kilometrów torów. II wojna światowa przerwała okres świetności zakładu, ale po jej zakończeniu pałeczkę od Laury przejęła Huta Jedność. Próbowała dywersyfikować biznes i zbudować walcownię rur. Jednak przed wejściem Polski do Unii Europejskiej w branży panował kryzys i huty musiały ograniczać działalność, więc projekt zakończył się fiaskiem i w 2003 roku Jedność zbankrutowała.
Na terenie dawnej Huty Laura stanęła walcownia. Inwestycja jest warta 830 mln zł
Od tego czasu trwały próby przywrócenia produkcji stalowej w Siemianowicach. Udało się to Przemysławowi Sztuczkowskiemu, jednemu z najbogatszych Polaków. Zarządzana przez niego giełdowa grupa Cognor kupiła teren z niszczejącymi obiektami, 80 proc. z nich zburzyła i postawiła nowy zakład, który właśnie zaczyna produkować szeroką gamę wyrobów stalowych.
- Urządzenia z niedokończonej walcowni rur zostały wywiezione do Omanu. Wiele budynków produkcyjnych nie nadawało się do użytku. Wykorzystaliśmy jednak cześć obiektów, do których dobudowaliśmy kolejne hale. Chcemy przełamać złą passę i przywrócić produkcję wyrobów stalowych na terenie dawnej Huty Laura. Przygotowania zaczęliśmy w 2018 r. i wreszcie udało się nam zrealizować inwestycję – mówi Przemysław Sztuczkowski, prezes i akcjonariusz Cognoru.
Obecnie jego zakłady w Gliwicach i Krakowie produkują głównie kształtowniki i pręty żebrowane przeznaczone dla branży budowlanej, a w Stalowej Woli powstają pręty i blachy na potrzeby motoryzacji i obronności. W Siemianowicach Śląskich grupa zbudowała walcownię, która zaoferuje szerszy wachlarz różnych rodzajów prętów i kształtowników dla tych sektorów, a także dla wielu innych gałęzi przemysłu, np. energetyki. Inwestycja pochłonęła 830 mln zł, a długość linii sięga 300 m.
- Oficjalne otwarcie walcowni zaplanowaliśmy na 23 października, ale testy urządzeń i produkcja już ruszyły – mówi Przemysław Sztuczkowski.
Twierdzi, że - chociaż od wielu kwartałów popyt na wyroby stalowe nie dopisuje, a ceny są niskie - inwestycja zapewni Cognorowi wiele korzyści. Automatyzacja usprawni proces produkcyjny, zwiększy efektywność i konkurencyjność grupy, a różnorodność portfela wyrobów pomoże poszerzyć grono klientów, zmniejszając zależność od wahań koniunktury w różnych branżach.
Atutem jest to, że przy obsłudze nowych, zautomatyzowanych linii może pracować mniej ludzi niż przy tradycyjnych instalacjach. Zdolności produkcyjne siemianowickiej walcowni sięgną 450 tys. ton rocznie, a zatrudnienie to niespełna 120 osób. Dla porównania, w krakowskiej walcowni Cognoru, która niedawno przeszła modernizację, zdolności produkcyjne są na poziomie 400 tys. ton, zatrudnienie sięga około 200 osób, zaś przed modernizacją moce wynosiły 80 tys. ton, a liczba pracowników - 350.
Konkurencyjność siemianowickiej walcowni zapewni także energia ze źródeł odnawialnych. Na dachu zakładu oraz na pobliskim terenie Cognor planuje zbudować farmę fotowoltaiczną, która pokryje do 70 proc. zapotrzebowania walcowni, szacowanego na 8 MW. Przemysław Sztuczkowski zapowiada, że instalacja powstanie w przyszłym roku.
Zwraca uwagę, że inwestycje w niskoemisyjne źródła łagodzą wysokie koszty energii w segmencie przetwórstwa stali w walcowniach, ale nie zaspokoją wysokiego zapotrzebowania na prąd do produkcji stali, zwłaszcza w piecach elektrycznych, które Cognor ma w Gliwicach i Stalowej Woli. Przemysław Sztuczkowski oczekuje od rządu wprowadzenia maksymalnych cen energii dla firm energochłonnych na poziomie 250 zł za MWh, by cały łańcuch produkcji stali mógł być bardziej konkurencyjny.
Inteligentne roboty w magazynie Cognoru przygotowują nocą stal do załadunku
Zautomatyzowana walcownia i własny prąd to nie wszystko, co wyróżnia siemianowicką walcownię Cognoru.
- Zbudowaliśmy także w Siemianowicach Śląskich w pełni zautomatyzowany magazyn wysokiego składowania wyrobów. Takiego obiektu jak nasz w branży stalowej nie ma nikt na świecie. Podobny powstaje w Stanach Zjednoczonych - mówi Przemysław Sztuczkowski, podkreślając, że do zarządzania pracą magazynu Cognor wykorzystuje sztuczną inteligencję.
Jak to działa? Pracownicy magazynowi będą codziennie wprowadzać do systemu sprzedażowego dane dotyczące zamówień na następny dzień, a roboty - wykorzystując AI - będą w nocy układać w magazynie towary w takiej kolejności, w jakiej zaplanowany jest załadunek na ciężarówki. Cognor testuje też z przewoźnikami cyfrowe narzędzie, które pomoże skoordynować przyjazd kierowców do siemianowickiej walcowni w określonych oknach czasowych.
- Dzięki AI i automatyzacji pracy magazynu możemy załadować ciężarówkę wyrobami stalowymi w ciągu ośmiu minut. Zakładamy, że będziemy w stanie obsłużyć dziennie nawet 150 aut - pod warunkiem, że ich kierowcy przyjadą w wyznaczonym czasie – mówi Przemysław Sztuczkowski.
Dla porównania: w tradycyjnym systemie załadunek może trwać nawet godzinę.
Produkty z nowej walcowni trafią na unijny rynek. Pomoże steel safeguard
Klientów na wyroby z nowej walcowni Cognor poszuka w Polsce i za granicą. Na eksport, głównie do krajów UE, ma trafiać nawet połowa. Przemysław Sztuczkowski podkreśla, że dzięki temu inwestycja została objęta gwarancją Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych.
- Na takie wyroby, jakich produkcję zaczynamy w Siemianowicach, jest też duże zapotrzebowanie w Stanach Zjednoczonych, ale wprowadzone przez administrację prezydenta Donalda Trumpa 50-procentowe cła na wyroby stalowe blokują nam i innym firmom z branży dostęp do amerykańskiego rynku – mówi Przemysław Sztuczkowski.
Cieszy się natomiast z ceł i kontyngentów zapowiadanych przez Komisję Europejską (KE) w ramach tzw. safe guard.
KE ogłosiła niedawno decyzję o planowanym obniżeniu kontyngentów stalowych z 33 mln ton w tym roku do 18,3 mln ton w 2026. Dla firm, które nie zmieszczą się w limitach, cło wzrośnie z 25 proc. do 50 proc.
- To gamechanger. Dzięki ograniczeniu kontyngentów i podwyższeniu taryf celnych perspektywy dla europejskiej branży hutniczej będą znacznie lepsze niż dotychczas – mówi Przemysław Sztuczkowski.
Tymczasem giełda i analitycy chłodno przyjęli projekt KE.
- Myślę, że to efekt szumu informacyjnego i nieprecyzyjnego zrozumienia planów związanych w zaostrzeniem unijnej polityki handlowej – mówi Przemysław Sztuczkowski.
Na rynku pojawiły się informacje, że nowe cła i kontyngenty wejdą w życie dopiero w połowie 2026 r., ale - zdaniem prezesa Cognoru - może to nastąpić znacznie wcześniej.
- Połowa 2026 r. to najbardziej pesymistyczny scenariusz. Obecnie Komisja Europejska rozpoczęła dialog z państwami importującymi stal do UE, które zgłosiły uwagi do założeń steel safeguard. Negocjacje i ustalanie kontyngentów dla poszczególnych krajów potrwa do połowy grudnia. Następnie, jeśli unijni urzędnicy będą zdeterminowani – a wiemy, że są – mogą przyjąć ostatecznie ustalony program do końca stycznia 2026 r. i wprowadzić nowe cła i kontyngenty nawet od lutego – twierdzi Przemysław Sztuczkowski.
Kontyngenty na stal z Ukrainy są kluczowe dla polskich hut
Prezes Cognoru podkreśla, że dla polskiej branży hutniczej kluczowa jest decyzja KE dotycząca objęcia kontyngentami wyrobów stalowych z Ukrainy, które obecnie są sprowadzane bez żadnych limitów. Bruksela zapowiedziała wprowadzenie kontyngentów dla Ukrainy, weźmie jednak pod uwagę, że kraj jest w stanie wojny i zgłasza akces do UE. Ukraina zostanie więc prawdopodobnie potraktowana łagodniej niż inne kraje. Mimo to Przemysław Sztuczkowski przewiduje znaczne ograniczenie dostaw z tego kierunku.
- Przeprowadziliśmy analizę z naszymi doradcami. Na podstawie algorytmów przewidzianych w steel safeguard obliczyliśmy, że roczny kontyngent dla Ukrainy na dostawę prętów do całej UE powinien sięgnąć około 30 tys. ton. Dla porównania, tylko w ubiegłym miesiącu do Polski z Ukrainy wjechało 20 tys. ton tych wyrobów. Nawet jeśli w trakcie trwających do połowy grudnia rozmów Ukraina wynegocjuje limit np. dwa razy wyższy, niż wynika z algorytmów, to i tak jej kontyngent na całą UE będzie znacznie poniżej bieżących dostaw do Polski – twierdzi szef Cognoru.
Podkreśla jednak, że zaostrzenie steel safeguard nie wystarczy, by siemianowicka walcownia i inne zakłady Cognoru prężnie się rozwijały. Za konieczne uważa uszczelnienie CBAM, czyli systemu poboru podatku węglowego od wyrobów energochłonnych. Cognor, podobnie jak wiele europejskich firm, apeluje o objęcie daniną także wyrobów wyprodukowanych ze stali, takich jak konstrukcje słupów energetycznych, części motoryzacyjne, liny stalowe itp. W przeciwnym razie importerzy produktów hutniczych, których zablokuje CBAM i safeguard, przerzucą się na dostawę gotowych części dla energetyki czy branży automotive, a wówczas kłopoty będą mieć i huty, i ich europejscy klienci.
Choć gasną piece hutniczne, Cognor konsekwentnie realizuje strategię inwestycyjną. To dowód na odpowiedzialność i wiarę w rynek, który mimo obecnej trudnej sytuacji jest perspektywiczny. Cognor postawił na dywersyfikację i była to decyzja słuszna, bo może zapewnić stabilizację biznesu w niezwykle zmiennych warunkach rynkowych, z jakimi mamy do czynienia od lat. Rozwiązania zastosowane w zakładzie dowodzą, że przemysł hutniczy może być nowoczesny i ekologiczny, zaś automatyzacja jest kluczem do przyszłości w przetwórstwie i dystrybucji stali.
W ostatnich latach rynek prętów i kształtowników hutniczych w Polsce był dość trudny. Po okresie silnego wzrostu nastąpiło wyraźne spowolnienie, szczególnie w segmencie budownictwa infrastrukturalnego i mieszkaniowego. Mimo to zapotrzebowanie pozostaje dość stabilne, a rynek zaczyna się odbudowywać. Korzystne dla Cognoru może być oferowanie szerokiego wachlarza wyrobów z nowej walcowni, co z pewnością daje szansę na zdobycie udziału w krajowym rynku, ale też zapewnia duży potencjał eksportowy.