Howard Marks: Bez manii nie ma bańki
Boom na technologię sztucznej inteligencji (AI) wciąż nie wszedł w fazę bańki finansowej – uważa Howard Marks, współzałożyciel Oaktree Capital Management, ceniony przez inwestorów za dogłębne zrozumienie cykli rynkowych i psychologii.
Marks przyznaje, że entuzjazm inwestorów wokół akcji AI jest oczywisty, ale nastroje rynkowe nie przerodziły się w manię, która jest cechą prawdziwej bańki.
„Dla mnie kluczowym składnikiem bańki są ekstrema psychologiczne, rodzaj tymczasowej manii, że dla spółek z danego sektora nie ma czegoś takiego jak za wysoka cena. Obecnie nie widzę takiego poziomu manii. To jeszcze nie osiągnęło krytycznego szaleństwa” – powiedział H. Marks w wywiadzie dla CNBC.
Weteran z Wall Street widzi paralele między obecnym entuzjazmem dla AI a boomem internetowym z lat dziewięćdziesiątych.
„W 1999 roku ludzie mówili, że internet zmieni świat. I faktycznie go zmienił. Jednak większość firm internetowych i e-commerce, które weszły na giełdę w 1998, 1999 i na początku 2000 roku, pozostała bezwartościowa” – przypomniał Marks.
Jego zdaniem, bańki formują się według tego samego psychologicznego wzorca, gdy inwestorzy oczekują, że obecni liderzy rynku utrzymają dominację, że nawet firmy w tyle odniosą sukces, a także że warto kupować spółki o bardzo małym prawdopodobieństwie powodzenia.
„Spółka, której szansa na 100-krotny wzrost akcji wynosi 2%, wciąż jest uważana za zwycięzcę. To już jest zbyt dalekie wybieganie w przyszłość. To psychologia bańki” – podsumował Marks, powtarzając, że entuzjazm wokół AI nie spełnia jeszcze tej definicji.
Jamie Dimon: Złoto ma półracjonalny urok
Obecnie mamy rzadką okazję, kiedy trzymanie złota w portfelu jest częściowo racjonalne – twierdzi Jamie Dimon, prezes JPMorgan, największego banku w USA.
„Nie kupuję złota – jego posiadanie kosztuje 4%. W środowisku takim jak obecne, cena złota może z łatwością wzrosnąć do 5000 USD, a nawet do 10 000 USD. To jeden z niewielu przypadków w moim życiu, kiedy posiadanie pewnej ilości złota w portfelu jest częściowo racjonalne” – powiedział Dimon na konferencji „Fortune”.
Złoto, bijące codzienne rekordy, podrożało w tym roku o około 58% i jest jedną z najgorętszych klas aktywów, zaraz po akcjach AI. Cenę złota, tradycyjnie uważanego za bezpieczną przystań, winduje zaniepokojenie polityką celną USA, spadek zaufania do dolara, częściowe zamknięcie rządu federalnego USA, oczekiwane obniżki stóp procentowych przez Fed, masowe zakupy złota przez banki centralne oraz zwiększona potrzeba dywersyfikacji portfeli po wzroście cen aktywów finansowych.
„Ceny aktywów są dość wysokie. I to, moim zdaniem, obecnie wpływa niemal na wszystko” – stwierdził Dimon.
Deutsche Bank: Wzrost w Europie jeszcze nie jest w cenach
Stratedzy Deutsche Banku podwyższyli rekomendację dla akcji europejskich i sugerują zwiększoną alokację w akcjach tego regionu, nadając im rating „przeważaj” (overweight). Cel dla regionalnego indeksu akcji STOXX 600 na koniec przyszłego roku ustalono na 650 punktów, co zakłada 15% wzrost z obecnego poziomu.
Pozytywne nastawienie do Europy stratedzy argumentują niskimi wycenami akcji i mocnymi fundamentami fiskalnymi. Skłaniają się ku akcjom europejskim również z powodu wysokich wycen akcji amerykańskich.
„Zmiany w wycenach, poziomy zadłużenia, koncentracja rynku, a nawet profile ryzyka otwierają drogę do potencjalnego odzyskania atrakcyjności przez akcje europejskie” – czytamy w raporcie Deutsche Bank dla klientów. – „Pozytywnie oceniamy oba regiony (Europę i USA – red.), ale przewidujemy, że 15-letni okres, w którym Europa pozostawała w tyle za USA, dobiega końca”.
Citi i Societe Generale: Koniec rajdu w Europie
Podejście strategów inwestycyjnych do perspektyw akcji europejskich jest zróżnicowane.
Mimo że pozostawały w tyle za USA, akcje europejskie, mierzone zmianą indeksu STOXX 600, wzrosły od początku roku o ponad 11%. Jednak większość rajdu może być już za nami, uważają stratedzy z banków Citigroup i Societe Generale.
„Dalej widzimy tylko słabe zyski dla Europy, ponieważ najnowsze wiadomości z Chin wraz z sezonem publikacji wyników mogą przynieść zmienność. Kluczowym warunkiem dalszego wzrostu są przyszłe wyniki spółek” – twierdzi analityk Citigroup, Beata Manthey.
Cel strategów Citigroup dla indeksu STOXX 600 na koniec roku to 570 punktów, co oznacza wzrost o mniej niż 1% z obecnego poziomu.
Natomiast stratedzy z Societe Generale widzą regionalny indeks akcji europejskich na koniec roku na poziomie 530 punktów, czyli 6% niżej niż obecnie. Eksperci francuskiego banku negatywne nastawienie argumentują niepewnością polityczną i geopolityczną, a także brakiem oczekiwań na silny impuls ze strony wyników spółek za trzeci kwartał.
„Jesteśmy jednak bardziej optymistycznie nastawieni do 2026 roku, kiedy to indeksy akcji europejskich mogą być wspierane przez bodźce fiskalne i wciąż korzystną politykę pieniężną” – dodają stratedzy Societe Generale.
Berenberg: Koniec supercyklu luksusu
W tym tygodniu krótki rajd przeżyły akcje europejskich spółek sektora dóbr luksusowych, takich jak LVMH, Kering, Hermes, Christian Dior. Optymizm wśród inwestorów wzbudziła cena akcji giganta LVMH, która skoczyła najbardziej od 25 lat po ogłoszeniu przez firmę ożywienia sprzedaży, głównie w USA i Chinach.
Ożywienie sprzedaży LVMH zasiało oczekiwania, że stagnacja w sektorze dóbr luksusowych dobiega końca.
Jednak analitycy z banku Berenberg studzą rynkowe oczekiwania, twierdząc, że sektor dóbr luksusowych jest w punkcie zwrotnym.
„Uważamy, że ta branża stoi w obliczu strukturalnego problemu popytu i że po trzech dekadach supercykl dóbr luksusowych się zakończył” – stwierdzili analitycy Berenberg w analizie.
Pesymistyczne podejście do tych akcji argumentowane jest spadkiem dochodów tzw. konsumentów aspirujących (ang. aspirational consumers) oraz zmieniającymi się nawykami młodych nabywców i presją w Chinach. Czynniki te napędzały boom na dobra luksusowe od 2010 roku.
Berenberg wyróżnia dwie kategorie nabywców dóbr luksusowych – kupujących „luksus absolutny”, których decyzje zależą od posiadanego majątku, oraz kupujących aspirujących, których decyzje są warunkowane zmianami w dochodach. Właśnie dla akcji spółek z tej ostatniej kategorii analitycy kreślą negatywne perspektywy, ponieważ na tych konsumentów negatywnie wpływa wyższa inflacja, rosnące koszty utrzymania oraz obawy o zagrożenie miejsc pracy przez sztuczną inteligencję.