Cyrografy prześwietli prokuratura

Mira Wszelaka
opublikowano: 2006-09-27 00:00

Gorąca wojna o posłów Samoobrony została przeniesiona na kolejny poziom — prokuratury.

Dla PiS, próbującego sformować większość parlamentarną, każdy poseł jest na wagę złota, zwłaszcza parlamentarzyści Samoobrony. Rozstrzygnięcie sprawy weksli, swoistych cyrografów, które wiążą ręce, a dokładniej portfele, parlamentarzystom w biało-czerwonych krawatach, stało się więc jednym z priorytetów rządzącej partii. Marek Jurek, marszałek Sejmu, złożył więc zawiadomienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa przez Andrzeja Leppera, szefa Samoobrony, i Janusza Maksymiuka, jego zastępcę. Zdaniem marszałka, weksle ograniczają posłom prawa parlamentarne związane z wykonywaniem mandatów poselskich i łamią konstytucyjne prawo wystąpienia z klubu.

— Tak jak w normalnym państwie nie może być prywatnej armii, tak nie może być prywatnej partii. Weksle nie mają wartości, natomiast działania polegające na ich wykorzystaniu jako nacisku na posłów są nielegalne — twierdzi Marek Jurek.

Tymczasem problemem może okazać się sama egzekucja weksli. Samoobrona nie chce ujawnić, kto zajmuje się windykacją, a same firmy z branży twierdzą, że nikt nie podejmie się takiego zadania ze względu na słabe przesłanki, by sąd wydał nakaz wszczęcia egzekucji. Szefowie partii przekonują jednak, że procedury ruszyły.

— To jest ich problem. Zainteresowanych egzekucją było wielu. Mieliśmy kilka ofert. Sprawę prowadzi pewna kancelaria, której nazwy nie pamiętam — enigmatycznie tłumaczy Janusz Maksymiuk.

Jan Bestry, przeciwko któremu miałoby się toczyć postępowanie, nie ukrywa zdziwienia.

— To jakaś bujda i próba zastraszenia. Nie wiem, czy szefowie partii zdecydują się na taki krok, bo musieliby dokonać sprzedaży weksli i odprowadzić podatek. Poza tym sprawą zajmuje się już prokuratura — mówi Jan Bestry.